Przegląd nowości

Gra musical, Trąbka śpiewa

Opublikowano: niedziela, 26, październik 2014 22:51

Grażyna Posmykiewicz i Zbigniew Macias – dyrektorski duet łódzkiego Teatru Muzycznego wyraźnie stawia na repertuar musicalowy osiągając coraz lepsze rezultaty. Z sezonu na sezon Macias dojrzewa jako dyrektor artystyczny i obiecujący reżyser. Świadczy o tym jego inscenizacja musicalu Jesus Christ Superstar Webbera – Rice. Oglądałem spektakl 11 października i nie kryję zaskoczenia. Klarowne prowadzenie akcji, wyraźne zarysowanie postaci, trafne rozwiązanie scen zbiorowych, zastosowanie logicznych skrótów, wszystko to uczyniło przedstawienie zwartym i intensywnym. Również angielska wersja językowa okazała się zabiegiem uprawnionym. Przybliżyła klimat dzieła opowiadającego o ostatnim tygodniu ziemskiego bytowania Jezusa, w doskonałym zespoleniu  muzyki z tekstem, tłumaczonym na telebimie. Na sukces niewątpliwie zapracowało rzetelne przygotowanie muzyczne solistów i zespołów, dobrze wpisujący się w inscenizację ruch sceniczny, scenografia Grzegorza Policińskiego, światła Tomasza Filipiaka oraz kostiumy Katarzyny Łagowskiej i Justyny Woźniak.

Ważnym okazał się dobór obsady i realizatorów. Nie wszystkich. Na przykład rolę tytułową wykonywał Piotr Wojciechowski, który z wyobrażeniem Syna Bożego nie miał niestety nic wspólnego. Natomiast podczas spektaklu z dziury w podłodze scenicznej co chwila wychylał się tłustawy jegomość z siwiejącą brodą. Podczas przerwy mówiono, że to brazylijski dyrygent Jose Maria Florencio. Podczas ukłonów po przedstawieniu wyszedł na scenę i błaznując wymusił dodatkowe oklaski, nawet na stojąco.

W 3 dni później uczestniczyłem w prezentacji Cyrulika sewilskiego w nowej, wspaniałej sali koncertowej Akademii Muzycznej przy ul. Żubarskiej. To wcale nie była – jak głosił afisz i program – wersja koncertowa arcydzieła Rossiniego. Stoi za tym prof. dr Piotr Myciński, świetny interpretator partii basowych w Łódzkim Teatrze Wielkim, przepędzony stamtąd przed kilkoma laty przez ówczesnego dyrektora, niegdyś posługującego się również głosem basowym. Natychmiast przechwycił go Poznań i Warszawa, a następnie Linz, Amsterdam, St. Moritz, Ryga, Lyon, Bazylea, Mastrisch, Enchede i Bonn. Dziś repertuar basso – cantante Myciński śpiewa niemal w całej Europie. Resztę czasu poświęca profesurze na Wydziale Wokalno – Aktorskim łódzkiej Akademii. Z jakże wspaniałymi rezultatami!


Zanim wkrótce studenci wystąpią w Cyruliku sewilskim na scenie Teatru Wielkiego, zaprezentowali u siebie uproszczoną wersję inscenizacyjna z elementami reżyserii Natalii Babińskiej, która przygotowała dla Łodzi to przedstawienie. Całość wymyślił prof. Myciński i wyćwiczył z dwoma obsadami z różnych klas wokalnych, śpiewających swe role na przemian w ramach jednego wieczoru. Przy fortepianie towarzyszyła Tatiana Dranczuk, a kierownictwo muzyczne spoczywało w rękach Marty Kosielskiej i Michała Kocimskiego.

Podobali mi się wszyscy, zwłaszcza Dawid Kwieciński jako Almaviva (z klasy prof. Krzysztofa Bednarka), Jan Szurgot  w roli  Bartola ( z klasy prof. Micińskiego), obie Rozyny Aleksandra Borkiewicz (z klasy prof. Urszuli Krygier) i Alina Adamska ( z klasy prof. Krystyny Rorbach), ze wskazaniem na tę drugą, brawurową koloraturę z niezwykłą łatwością  sopranowej skali.

Osobnym zjawiskiem był jeden z dwóch wykonawców roli Figara. Jest studentem dopiero III roku w klasie prof. Micińskiego. Natychmiast po pierwszych dźwiękach arii „Largo al factotum” słychać było dobre prowadzenie i prawidłowe ustawienie jego pięknego barytonu. Posługiwał się głosem już z tak dojrzałą swobodą, jaką osiąga się dopiero po latach studiów i pracy na scenie. Przy tym zadania aktorskie wykonywał, jakby kręcił film w Hollywood, obdarzony urodą wprost z rewii, lub produkcji reklam najwyżej jakości.

Nazywa się Mikołaj Trąbka. Jest bratem tancerza i choreografa Macieja, o którym pisałem niedawno w felietonie A w Gliwicach Trąbka gra. Obaj pochodzą z Krakowa. Słyszę, że tancerz wybiera się na studia choreograficzne do Londynu. Ale śpiewak niechże ukończy Akademie Muzyczną w Łodzi na najlepszym obecnie Wydziale Wokalno – Aktorskim w Polsce i pośpiewa choć trochę dla nas. Bo i tak potem – jeśli ktoś nie przewróci mu w głowie – pofrunie w świat… I to wysoko, wysoko i daleko!

                                                                                   Sławomir Pietras