Przegląd nowości

Śpiewanie mają w genach (1)

Opublikowano: wtorek, 29, grudzień 2020 06:49

W ponad czterystuletniej historii opery zaledwie kilkanaście razy odnotowano przypadki śpiewających rodzin. Najpierw przez kilkadziesiąt lat muzyczny świat podziwiał kariery wywodzącego się z Hiszpanii rodu Garcia, w którym ojciec Manuel Garcia, znany tenor, pierwszy wykonawca partii hrabiego Almavivy w Cyruliku sewilskim Rossiniego, zarazem nauczyciel i impresario własnych dzieci. Córki Maria Garcia-Malibran i Paulina Garcia-Viardot oraz bracia Patryk (baryton) i Manuel również baryton odnosili sukcesy na prestiżowych scenach w Paryżu, Mediolanie, Londynie, Wenecji oraz Nowego Jorku. 

 

Manuel Garcia (tenor)

 

Mniej więcej w tym samym czasie występowały siostry Giudita i Giulia Grischi. Ich kariery przypadały na pierwszą połowę XIX wieku, czyli okresie największego rozkwitu opery jako gatunku sztuki i jej największej popularności. Przełom XIX i XX wieku należał z pewnością do czterech braci Pirogowów: Aleksieja, Grigorija, Michaiła oraz Aleksandra, wszyscy śpiewali basowymi głosami i znani byli szeroko nie tylko w Rosji, ale również Europie. Ich dziadek Iwan Pirogow miał ponoć tak potężny głos basowy, że nazywano go „dzwonem Iwana Wielkiego”.


 

Rodzice i dzieci

 

Jednak druga połowa XIX wieku i początek XX był okresem królowania na operowych scenach najpierw Europy, a później również Ameryki, polskiego rodzeństwa Reszków: Józefiny (sopran), Jana (tenor) i Edwarda (bas). Był jeszcze czwarty, Wiktor obdarzony ponoć pięknym barytonem, ten jednak nigdy nie wiązał swojej przyszłości ze śpiewem. Wolał zostać administratorem majątków braci. Warto jeszcze wspomnieć o ich matce Emilii z Ufniarskich, która również była uznaną w Warszawie śpiewaczką.

 

Edward i Jan Reszke 1

 

Rodzina Reszków prowadziła w Warszawie znany i ceniony salon muzyczny, w którym bywała większość artystów muzyków i śpiewaków odwiedzających Warszawę. Nigdy przed nimi, ani nigdy po nich, nie było w historii światowej opery takiego rodzeństwa. Mówiono i pisano o nich, że ich kariery przypominały opowiadania o bajkowym życiu książąt. Piękne głosy, osobisty wdzięk i wielka kultura sprawiały, że o  ich sukcesach mówiło się często w kategorii artystycznej sensacji. Bez żadnej przesady można powiedzieć, że byli ulubieńcami swojej epoki, o ich przyjaźń zabiegali monarchowie, wielcy arystokracji i artyści.


Zachwycali się ich wokalnym kunsztem najpierw, królowa Wiktoria, po niej Aleksander oraz król Edward VII. Cenili ich carowie Rosji najpierw Aleksander III, później jego następca Mikołaj II. Do grona ich wielbicieli należały i też wielkie śpiewaczki Nellie Melba, Adelina Patti oraz Emma Eames. Wysoko cenili ich wokalną klasę dwaj znakomici kompozytorzy francuscy Charles Gounod i Jules Massenet.

 

Jozefina Reszke

 

Ich karierze sekundowały wielkie polskie śpiewaczki Marcellina Sembrich-Kochańska, znana z afiszy jako Marcella Sembrich, Róża Olitzka oraz równie wielka i znana aktorka Helena Modrzejewska (Modjeska). Warto przypomnieć, że wszyscy wymienieni polscy artyści zawsze i wszędzie podkreślali swoje pochodzenie mimo, że Polski nie było na mapie świata. Pojawiła się na niej ponownie dopiero w listopadzie 1918 roku, po 147 letnim zniewoleniu przez Prusy, Austrię i Rosję. Reszkowie starający się manifestować swoje polskie pochodzenie chętnie brali udział w koncertach organizowanych przez amerykańską Polonię. Wykonywali podczas tych imprez polskie arie i pieśni, zawsze i wszędzie przyjmowane z wielkim entuzjazmem.


Jan Reszke chętnie na takich koncertach prezentował arie Jontka Szumią jodły na gór szczycie z IV aktu Halki, której nigdy nie dane mu było zaśpiewać na scenie. Warto jeszcze podkreślić, że rodzeństwo bardzo lubiło spotykać się w obsadzie jednego przedstawienia. W Herodiadzie Królu z Lahory Masseneta wystawionej w Operze Paryskiej spotkali się Józefina, Edward i Jan. W Madrycie Józefina i Jan występowali w Hugonotach.

 

Edward i Jan Reszke 2

 

W nowojorskiej Metropolitan i Covent Garden w Londynie Jan i Edward śpiewali wspólne między innymi w LohenginieTristanie i Izoldzie Wagnera oraz Romeo i Julii Gounoda. Spektakle z ich udziałem zawsze i wszędzie przynosiły rekordowe dochody. Z Edwardem Reszke związane są jeszcze trzy panny Schütz, dwie z nich były znanymi śpiewaczkami operowymi występującymi pod nazwiskiem Celii Litvinne oraz Felii Litvinne. Trzecia, malarka, została żoną Edwarda, dla którego porzuciła malarskie sztalugi zamieszkała na polskiej wsi i była matką jego czterech córek.


Kariera Reszków stała się początkiem historii dla wielu pokoleń polskich śpiewaków. Jeszcze w okresie działania rodzeństwa Reszków rozpoczął karierę baryton Witold Aleksandrowicz, który debiutował jako hrabia di Luna w Trubadurze w 1875 roku w Warszawskich Teatrach Rządowych (tak określano m.in. Teatr Wielki w Warszawie). Później podziwiano go też we Lwowie, Krakowie, Pradze. Na włoskich i francuskich scenach występował jako Alessandrin. Witold był ojcem dwóch Marii śpiewaczek (były siostrami przyrodnimi) zarazem ich pierwszym nauczycielem. Pierwsza z nich urodziła się w 1870, druga w 1894 roku.

 

Witold Aleksandrowicz

 

Maria młodsza typowy sopran lirico-spinto, związała swoje artystyczne losy z  paryskimi scenami. Występowała w Palais Granier i Opera Comique, gdzie oklaskiwano ją jako Ofelię w Hamlecie Thomasa, tytułową Thais w operze Masseneta i Toscę w operze Pucciniego oraz Małgorzatę w Fauście. Starsza również sopran typu lirico-spinto występowała z dala od Paryża. Wędrowała po świecie (Turyn, Wenecja, Bergamo, San Paulo, Nicea, Aleksandria) odnosząc sukcesy jako Małgorzata w Hugonotach Meyerbeera, Rozyna w Cyruliku sewilskim Rossiniego, Gilda w Rigoletcie oraz Elwira w Purytanach Belliniego. Aleksandrowicz Maria – starsza wystąpiła w  Warszawie w partii Violetty w Traviacie, w 1911 roku. Był to jej jedyny występ w Polsce. 


Idąc śladami kolejnych polskich śpiewających rodzin zatrzymajmy się przy nazwisku Olkisz. Mama Bogumiła przez ponad 35 lat śpiewała w grupie altów w chórze Filharmonii Narodowej w Warszawie, w którym śpiewała również jej siostra Wacława Smolińska. W ślady mamy poszły trzy córki, które od wczesnych dziecięcych lat bywały świadkami jej wielu prób i koncertów, co kształtowało rodzinną atmosferę i ich poglądy na sztukę.

 

Maria Olkisz 926-490

 

Maria Olkisz mezzosopran przez całą swoją artystyczną karierę związana z Teatrem Wielkim w Warszawie, gdzie debiutowała 5 maja 1973 roku jako Jadwiga w Strasznym dworze. Mogli ją też podziwiać bywalcy Teatru Wielkiego w Poznaniu, gdzie przez pięć sezonów była zatrudniona na etacie oraz Teatru Wielkiego w Łodzi, gdzie pojawiała się gościnnie. Wiele podróżowała w 1980 roku w Tuluzie oklaskiwano ją jako Olgę w przedstawieniach Eugeniusza Oniegina.


W Bratysławie w 1983 roku podziwiano jej kreację Eboli w Don Carlosie, kilka miesięcy później w Koszycach i w Bukareszcie wykonywała partię Carmen, której partię rok wcześniej śpiewała w Budapeszcie. Ponadto w Timisoarze Ulryki w Balu maskowym a w Smetanowym Divadle w Pradze Azuceny w TrubadurzeOklaskiwano ją również w Madrycie, Sztokholmie, Berlinie, Lizbonie. Występowała w Japonii i Korei Południowej. W 2003 roku Maria Olkisz kończy oficjalnie karierę i odchodzi z Teatru Wielkiego pozostając nadal jego współpracownikiem. W tym samym roku rozpoczyna pracę pedagogiczną, która szybko okazała się kolejną jej życiową pasją. Młodsza siostra Monika Olkisz-Chabros, sopran, uczennica Krystyny Szczepańskiej  rozpoczęła karierę w 1981 roku od partii tytułowej Halki w operze Moniuszki na scenie Opery Bydgoskiej, do której przez całą karierę zawsze chętnie wracała na występy gościnne.

 

Maria Olkisz 253-169

 

Dalsze etapy kariery przebiegały na niemieckich scenach w Karlsruhe i Brunszwiku. W 1988 roku wróciła do kraju i została solistką Teatru Wielkiego w Poznaniu, następnie od 1992 roku Teatru Wielkiego w Warszawie. Solistką stołecznej sceny była do 2006 roku. Jej osiągnięciami tego okresu były kreacje Turandot i Tosci w operach Pucciniego, Amelia w Balu maskowym Verdiego oraz, a może przede wszystkim, tytułowa Norma w pamiętnej premierze opery Belliniego reżyserowanej przez Fedorę Barbieri w Teatrze Wielkim w Warszawie. Była to pierwsza od 1843 roku realizacja tej opery na stołecznej scenie. Wymienione wcześniej partie śpiewała nie tylko na polskich scenach, ale też wielu europejskich (Anglia, Francja, Finlandia. Luksemburg, Szwajcaria i Turcja) oraz Chin. Panie Monika i Maria czasami spotykały się na scenie w tym samym przedstawieniu. Jednym z takich spektakli było Nabucco (Monika – Abigaille, Maria – Fenena) oraz Bal maskowy (Monika – Amelia, Maria – Ulryka) w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie. 


Była też Carmen z Marią Olkisz w partii tytułowej i Moniką Chabros jako Micaëlą. Trzecia siostra Ewa Żurek, w wyniku konkursowego przesłuchania, została również członkiem chóru Filharmonii Narodowej kontynuując bogate rodzinne tradycje w tym zespole. Rodzinne tradycje usiłowała kontynuować Maria Olkisz, której córka Adriana (za namową i protekcją mamy) przez kilka lat była statystką w Teatrze Wielkim, nie połknęła jednak teatralnego bakcyla i poszła w życie własną drogą – jest pedagogiem i psychologiem.

Monika Chabros 144-952

Kolejny muzyczny ślad prowadzi nas do Izabeli Nawe (sopran), jej męża Romualda Spychalskiego (tenor), i ich syna również Romualda juniora, też tenora. Pani Nawe rozpoczęła artystyczną karierę od zespołu Śląsk, skąd została zaproszona na przesłuchanie do Teatru Wielkiego w Łodzi, kilka miesięcy po jego otwarciu. Efektem tej sytuacji była propozycja zaśpiewania partii Rozyny w Cyruliku sewilskim, co stało się w listopadzie 1968 roku.


Udany debiut zaowocował stałym etatem w łódzkim Teatrze Wielkim, gdzie poznała Romualda Spychalskiego, który z czasem został jej mężem. Zanim jednak tak się stało razem śpiewali najpierw w premierze Zemsty nietoperza, Orfeusza w piekle, później Cosi fan tutte, w której byli parą narzeczonych, co szybko przeszło na ich prywatne życie.W 1970 roku wyjechała na gościnne występy do Berlina, a niewiele później na 26 sezonów została solistką Staatsoper Unter den Linden, gdzie cieszyła się ogromną popularnością.

 

Izabella Nawe 796-4260

 

Niemal z marszu objęła role Noriny w Don Pasquale, Królowej Nocy w Czarodziejskim flecie, Rozyny w Cyruliku sewilskim, Zerbinetty w Ariadnie na Naxos oraz Zofii w Kawalerze z różą Richarda Straussa. Nie bez racji nazywano ją w Berlinie „polskim słowikiem”. Potwierdzeniem wysokiej oceny jej dokonań było nadanie w 1974 roku honorowego tytułu Kammersängerin Deutsche Staatsoper w Berlinie. Pierwszą partią Romualda Spychalskiego był Stefan w Strasznym dworze w Operze Śląskiej w Bytomiu, pod batutą Jerzego Sillicha.


Od debiutu pozostał w tym teatrze przez trzy sezony przechodząc do historii tej sceny jako świetny Książę w Rusałce Dargomyżskiego, Dzidzi w Hrabinie Moniuszki, Lorenco w Fra Diavolo Aubera. Z Bytomia przenosi się do Łodzi, gdzie od roku działa nowopowstała Opera i z początkiem sezonu 1955/56 na 25 lat zostaje jej solistą. Spędził w Łodzi, najpierw w Operze, później w Teatrze Wielkim, całe swoje artystyczne życie. Tutaj zaśpiewał najważniejsze partie, stąd wyjeżdżał często na gościnne występy na wielu europejskich scenach.

 

Romuald Spychalski

 

Pracę zawodową łączył z opieką i wychowywaniem jedynego syna, który również został śpiewakiem korzystającym często z rad i wskazówek ojca przez długie lata otaczającego syna swoją wokalną opieką. Romuald junior, absolwent Akademii Muzycznej w Łodzi, uczeń prof. Jana Kunerta początki kariery przeżył na scenie Teatru Wielkiego w Poznaniu, debiutował jako Tamino w Czarodziejskim flecie Mozarta. Niestety, nie  był to długi staż, szybko się zniechęcił czekaniem na kolejne partie, zerwał ze sceną operową i przeniósł się na estradę koncertową, na której razem z żoną Anną wspólnie występują. 


Rodzinny śpiewający klan budują od lat Małgorzata (mezzosopran) i Janusz (tenor) Ratajczakowie z  synem Łukaszem (tenor) i jego żoną Hanną (sopran). Państwo Ratajczakowie pochodzą ze Szczecinka poznali się w 1980 roku w przykościelnym chórze „De profundis” w Szczecinku.A później to już niemal wszystko w życiu robili razem.

 

Malgorzata Ratajczak 229-322

 

W tym samym czasie debiutowali na scenie, w tym samym teatrze, w tej samej operze – Opera Bydgoska, Flis Stanisława Moniuszki; Janusz 1 lutego jako Franek, Małgorzata 2 lutego w partii Zosi. Oboje od piątego roku studiów są przez całą karierę  solistami Opery Nova w Bydgoszczy. Czasami śpiewali wspólnie w tych samych przedstawieniach: Traviata Verdiego, Potajemne małżeństwo Cimarosy, Baron cygański Johanna Straussa. Ostatnio można ich było spotkać w Miłości do trzech pomarańczy Prokofiewa na scenie Opery Krakowskiej.


Oboje niemal w tym samym czasie zostali nauczycielami akademickimi. Razem występowali gościnnie w większości polskich i wielu europejskich teatrach operowych. Jak powiedziała w jednym z wywiadów Małgorzata Ratajczak - „Wspólna praca, wspólne wyjazdy zdołały już tak scementować nasze małżeństwo, że teraz możemy sobie pozwolić na okresowe rozłąki”.

 

Janusz Ratajczak 621-9

 

Syn Łukasz jest absolwentem studiów I stopnia Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej w Łodzi oraz studiów II stopnia Akademii Muzycznej w Bydgoszczy w klasie śpiewu prof. Janusza Ratajczaka. Łukasz od 2016 roku współpracuje z Operą Krakowską oraz Teatrem Muzycznym w Poznaniu. Jego żona Hanna Okońska, absolwentka Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, laureatka kilku konkursów wokalnych, jest solistką Teatru Wielkiego w Łodzi, na scenie którego odniosła znaczący sukces jako Gilda w Rigoletcie Verdiego.

 

                                                                                                           Adam Czopek

 

Kolejne śpiewające rodziny zostaną zaprezentowane za tydzień