Przegląd nowości

Casanova z hiszpańską bródką

Opublikowano: poniedziałek, 13, styczeń 2020 06:52

Opera Ludomira Różyckiego Casanova została wykonana po raz pierwszy w pełnej wersji, choć tylko jako koncert. Zespoły Filharmonii Narodowej oraz 20 solistów (niektórzy dodatkowo wykonywali partie kilku postaci) pod dyrekcją niestrudzonego w przywracaniu nieco zapomnianych polskich dzieł Łukasza Borowicza dołożyli starań, aby przynajmniej część akcji przetoczyła się na estradzie.

 

Casanova 1

 

Świadczyły o tym różne drobne gadżety, jak balowe maseczki, karty do gry, czerwone elementy ubioru i przypięte kwiaty, wreszcie dwa strzały z rewolweru markujące pojedynek tytułowego bohatera z hrabią Branickim. Ale i kreujący poszczególne role nie zapomnieli o scenicznym rodowodzie dzieła. Prawdziwą etiudę aktorską wykonał tenor z Chóru Filharmonii Narodowej Mariusz Cyciura, któremu powierzono zadanie wczucia się w postać hrabiego Monti. Solistów wziętych z tego filharmonicznego grona było aż ośmioro i starali się oni dotrzymać kroku (wokalnie i aktorsko) śpiewakom zaproszonym do wykonania poważniejszych zadań. Na pierwszy miejscu należy wymienić główną parę tej muzycznej historii.


Caton w wykonaniu świetnej Wioletty Chodowicz i Casanovę, którego wykreował i dzielnie wyśpiewał do końca wciąż jeszcze student Akademii Muzycznej z Krakowa Piotr Kalina. Ten właśnie artysta zadziwił najbardziej koncertową publiczność, bo choć kompozytor nie dla niego napisał słynnego walca „To dawny mój znajomy", to przypadło mu w udziale niezwykle trudne i odpowiedzialne tenorowe śpiewanie.

 

Casanova 2

 

A mimo to znalazł jeszcze chęć i siły by w sposób energiczny rzucać kartami i „wirtualnie" uwodzić liczne parterki swoim niemal anielskim obliczem obramowanym starannie przystrzyżoną hiszpańską bródką. Rodzaj rutynowej kokieterii zaserwował natomiast inny śpiewak, doskonały baryton Mikołaj Zalasiński, któremu wypadło wystąpić w podwójnej roli hrabiego Waldsteina i hrabiego Branickiego.

 

Casanova 3

 

Ogłosił on przed koncertem, że mimo nagłej niedyspozycji głosowej zdecydował się jednak zaśpiewać na koncercie i prosi o wsparcie. A potem śpiewał prawie jakby nigdy nic. Dariusz Machej w rolach Jussufa-beja i Barona Nolli spisywał się dzielnie, ale głos jego nie brzmiał tak mocno jak „niedysponowanego" Zalasińskiego. Mocnym barytonem szafował natomiast wykonawca niewielkiej roli Ryxa Szymon Mechliński. Dobrze też radził sobie inny baryton Jan Żądło w roli kompozytora Kamieńskiego. W podwójnej roli dała się poznać Sylwia Olszyńska, wystąpiła jako Zelma i Margot, jej głos był jednak na wysokich tonach nieprzyjemnie ostry. Zwykle bardzo błyskotliwa Aleksandra Kubas-Kruk, nie śpiewała tak niebiańsko jak zawsze, ale za to popisała się wschodnim tańcem brzucha.


Dziewczęcy wdzięk pokazała renomowana pokojówka Zuza – Marta Boberska, ale w niczym jej nie ustąpiła pokojówka Julii – porwana z Chóru FN Katarzyna Bienias. Niewiele osób zapamięta solistyczny występ Wielkiego Eunucha – tenora Tomasza Piluchowskiego, natomiast całkiem interesująco zabrzmiał dochodzący zza sceny głos chórzysty – Muezzina Adama Sławińskiego. Ładnie udawał pijanego kamerdynera chórzysta Tomasz Warmijak.

 

Casanova 4

 

Natomiast mający w swym dorobku kilka płyt solowych tenor Karol Kozłowski, choć wystąpił jako Izmaił Pasza i polski Król Stanisław August Poniatowski nie zróżnicował zachowania tych tak różnych dwóch postaci. Słowa pochwały należałyby się dyrektorowi chóru FN Bartoszowi Michałowskiemu za przygotowanie występów solowych swoich podopiecznych, natomiast zespół odzywający się tutti w forte forsował wysokie tony.

 

Casanova 5

 

Muzyka Ludomira Różyckiego sprawiła publiczności ogromną przyjemność, w czym widać też wielką zasługę dyrygenta Łukasza Borowicza. Wiele tu było, zwłaszcza w III Akcie, akcentów karnawałowych i świetnie zinstrumentowanych melodii w rytmie walca. Chciałoby się taką operę zobaczyć w dobrej reżyserii na prawdziwej scenie, a także posłuchać na płycie. Jak wyznał dyrygent – na płytę nie ma pieniędzy, ale można sobie Casanovy posłuchać na platformie Youtube. Zaś szczęśliwcy, którzy korzystali z przekazu internetowego mogli słuchać i oglądać to wykonanie na żywo w tzw. streamingu. Dobre i to. A ponoć Różycki skomponował wszystkiego 6 pełnospektaklowych oper. Panie Łukaszu. Czekamy na jeszcze.

                                                                     Joanna Tumiłowicz