Przegląd nowości

Park position Pana Kanapki

Opublikowano: niedziela, 12, styczeń 2020 12:19

Wśród licznych żartów z szefa, kierownika czy też CEO Menadżera, którego gra Michał Czernecki jest ten, o ulubionej pozycji (seksualnej) – park position. Bohaterowie sztuki Cezarego Harasimowicza Same Plusy sypią rozmaitymi żartami i cytatami, nawet z polityków, przez prawie 2 godziny. Przy czym Pan Kanapka, jest w domniemanym slangu pracowników wielkich korporacji synonimem przerwy śniadaniowej.

 

Same plusy 1

 

Rzecz jest zbliżona do komedii bulwarowej z nieodłącznym happy endem, ale przygotowana teatralnie bezbłędnie przez Wawrzyńca Kostrzewskiego. Widać sprawną rękę reżysera, którą równie sprawnie kierują się aktorzy, a właściwie aktorki Gabriela Muskała, Grażyna Wolszczak i Marieta Żukowska, bo mężczyzna jest tutaj zaledwie dodatkiem. Sztuka napisana przez faceta wkracza bowiem śmiało w damski obszar uczuć, odczuć i ambicji. Pokazuje go w nieco żartobliwym tonie, ale są to sprawy poważne, nawet bardzo.


Głównym rekwizytem na scenie IMKI jest bowiem kanapa, na której bohaterki wykonują szereg ewolucji obrazujących ich stan psychiczny i fizyczny. W sumie jednak kluczowa dla całej intrygi jest scena pierwsza odbywająca się w całkowitej ciemności, w której słyszymy tylko głosy anonimowych postaci, kobiety i mężczyzny.

 

Same plusy 2

 

Gdy zapala się światło na kanapce polega tylko Zuza, która jest zdziwiona ulotnieniem się partnera. Ma akurat 40 lat, a do spotkania z przedstawicielem płci odmiennej doszło w stanie kompletnego upojenia alkoholowego (a może i z użyciem czegoś bardziej modnego). Zuza nie może sobie przypomnieć z kim było spotkanie, ale biologia wyraźnie pokazuje, że natura nie dała się oszukać. Kobieta na progu menopauzy zachodzi w ciążę.

 

Same plusy 3

 

Na ekranie wydedukowany reżyser pokazuje film poruszającego się kilkunastotygodniowego, a może starszego zarodka. Nie ma wątpliwości, że Zuza będzie poważną matką, ale sam fakt zapłodnienia w stanie „wskazującym” i w wieku mocno późnym, nie jest poważną receptą dla przyszłych rodzin. Czy mamy się jednak obrażać na rzeczywistość? Autorzy spektaklu wciąż nakłaniają nas do śmiechu, aż wybrzmi nieco łzawe zakończenie. Zuza odnajduje swego partnera, który także jest nie od tego. Słychać brawa. Komu klaszczecie? – można rzucić pytanie.

                                                                    Joanna Tumiłowicz