Przegląd nowości

Profesor Gershwin

Opublikowano: wtorek, 07, styczeń 2020 12:51

Koncert pod hasłem Mistrz i młode talenty w Studiu Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego prowokował pytanie, kto jest tym mistrzem. Bowiem młodych talentów było dokładnie 20, a wśród nich śpiewacy i pianiści przygotowywani do dosyć specyficznych klasyczno-jazzowych zadań, zaś mistrz, czyżby tylko jeden? A więc Tomasz Konieczny, świetny bas-baryton, pomysłodawca całego przedsięwzięcia? To nazwisko nasuwało się automatycznie, ale przecież pomysł oparty był na twórczości innego mistrza, George'a Gershwina, który dla tych młodych talentów stanowił kolejną poprzeczkę w karierze. Gershwin to już długa tradycja, oryginalny styl, i oczywiście trudne wyzwanie dla muzyków kształconych do wykonywania klasyki.

 

 Gershwin 1

 

W tym przypadku do zgłębienia tego zjawiska potrzebny był nie tylko świetny wokalista i aktor, jakim jest Tomasz Konieczny, któremu pomagała Ewa Zeuner, ale także korepetytor pianistów, który pokieruje przygotowaniem i zachęci ich do jazzującej swobody przy graniu klawiszowych solówek. Wypadało też zatrudnić jakiegoś rodowitego Amerykanina do korekcji angielskich tekstów i utrzymania odpowiedniego stylu wykonawczego. Dobrze się stało, że do projektu przystąpił amerykański pianista i dyrygent Whitney Reader. I wreszcie całe przedsięwzięcie spaliłoby na panewce, gdyby zabrakło dyrygenta, któremu synkopowane rytmy nie sprawiają trudności (a są przecież i pozbawieni tego pulsu), zaś muzyka Gershwina bez tego jest jak parówki bez musztardy. Na szczęście szef Orkiestry Polskiego Radia Michał Klauza dysponuje „gershwinowskim temperamentem” i doskonale potrafił „opakować” orkiestrowy podkład do produkcji młodych talentów. Ważnym, choć nie najważniejszym elementem koncertu było to, że Tomasz Konieczny także zaśpiewał w gershwinowskim programie na równi z młodymi, którzy poczytywali sobie za zaszczyt, że pedagog Programu Kształcenia Młodych Talentów Akademii Operowej Teatru Wielkiego – Opery Narodowej jest wśród nich. Sprawdziło się też przyjęte na wstępie założenie, aby numery wokalne Gershwina śpiewać normalnymi, szkolonymi i opartymi na przeponie głosami, a nie naśladować rozmaite maniery piosenkarskie, musicalowe czy popowe. Tutaj trzeba przyznać, że uczestnicy Akademii Operowej biorący udział w koncercie wszyscy bez wyjątku prezentują już całkiem profesjonalny poziom.


Potwierdzenie tej konstatacji publiczność znajdowała już na samym początku koncertu, gdy operująca pięknym, brzmiącym i „gęstym" mezzosopranem Justyna Ołów wykonała piosenkę The Man I Love. Występująca po niej Zuzanna Nalewajek, choć nie dysponowała równie bogatym głosem potrafiła zaprezentować ogromną swobodę estradową i umiejętność dostosowania interpretacji do skromnych warunków Studia S1. A przecież obie panie nie były jedynymi głosami żeńskimi w tym koncercie. Znakomite wrażenie zrobiła czwórka solistów – Zuzanna Nalewajek, Kasia Szymkowiak, Sebastian Mach i Jasin Rammal-Rykała – w tętniącej synkopami i bisowanej w pierwszej części muzycznego poranka piosence I've Got Rhythm. Ten kwartet mógłby swobodnie wystąpić na Broadway'u.

 

 Gershwin 2

 

W drugiej części koncertu jego liczni uczestnicy weszli w skład niewielkiego chórku, z którego wyłaniały się postacie – bohaterowie słynnej opery Gershwina Porgy and Bess. Tutaj ujawniły się kolejne talenty biorące udział w szkoleniach Akademii Operowej. Świetna w swej scenicznej kreacji tragicznej sceny Bożena Bujnicka w Arii Sereny, bardzo miła głosowo Magda Górniak w najsłynniejszym przeboju wszech-muzyki, czyli kołysance Summertime. Interesująco wypadła scenka z owocowego bazaru Strawberry Woman w wykonaniu kolejnego kwartetu solistów, a zakończył duet miłosny Porgy i Bess w wykonaniu Mistrza Tomasza Koniecznego i świetnej sopranistki Moniki Buczkowskiej. W finale I'm On My Way wzięli udział wszyscy. Warto też zwrócić uwagę na młodych pianistów, którzy ujawnili swoje talenty w poszczególnych piosenkach, a także w Uwerturze do Porgy and Bess i kolejnych ariach. W pamięć zapadły solówki Aliny Shevchenko i Radosława Zaworskiego, oraz towarzysząca pozostałym numerom operowym quasi-jazzowa biegłość Joachima Kołpanowicza. Ale także pozostali młodzi pianiści stanęli na wysokości zadania, na tyle na ile pozwoliła im partytura George'a Gershwina, czy opracowującego podkład do niektórych piosenek Rafała Kłoczko. Niewątpliwie ważną cechą całego koncertu była radość ze śpiewania i wspólnego muzykowania wszystkich wykonawców. To był bardzo udany koncert, a Polskie Radio mogłoby pomyśleć o płytowym nagraniu, bo takie wydarzenia często się nie zdarzają

                                                                           Joanna Tumiłowicz