GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościOdchodzenie i nadchodzenie Tytanów
Strona 2 z 2
Jontkiem było nasze tenorowe dobro Piotr Beczała, gwiazda operowa o reputacji światowej, a w Wiedniu pierwszy od czasów Kiepury tak wysoko ceniony solista. Zaśpiewał pięknie porywająco tak, jakby był do bólu zakochanym góralem, a nie zbuntowanym kelnerem w podejrzanej restauracji. On, który o Halkę w Wiedniu starał się kilka lat, a teraz w wywiadach prasowych robi dobrą minę do złej gry.
Trzecim Tytanem spektaklu, który nie miałby prawa nosić nazwę Halka ze względu na to, co działo się na scenie, był Łukasz Borowicz. Ten wybitny, ciągle młody dyrygent, doskonały muzyk, artysta o szerokich możliwościach i dogłębnym rozeznaniu w wartościowym, a zaniedbanym polskim repertuarze, okazał się niezrównanym interpretatorem partytury Halki. Jego kreacja muzyczna, klarowne i precyzyjne prowadzenie orkiestry, chóru oraz bezbłędna współpraca z solistami, były jedynym powodem finałowych oklasków. Patrząc na dotychczasową karierę Borowicza, zadaję sobie następujące pytanie: Dlaczego nikt (poza dyr. Wojciechem Nentwigiem Filharmonii Poznańskiej, gdzie Borowicz od lat jest pierwszym gościnnym dyrygentem uwielbianym przez poznańską, wymagającą publiczność), nie zadał sobie trudu związania tego fascynującego artysty, repertuarowego wizjonera, osobę o wielkiej kulturze oraz niezwykłej umiejętności pracy z zespołami, z którąś z wiodących polskich instytucji muzycznych.
Co ja mówię – „związania”! Na obecnym bezrybiu Borowicz powinien wziąć artystyczną odpowiedzialność za któryś z Teatrów Wielkich. A ta scena, którą mu się powierzy, poszybuje szybko i bardzo wysoko. Oczywiście nie metodą konkursów, wymyślonych głównie dla bezrobotnych, z ambicjami bez pokrycia i umiejętnościami ocierania się każdorazowo o aktualne władze.
Po to, aby Łukasz Borowicz zechciał pokierować którymś z polskich teatrów operowych należy go o to poprosić, przekonać, otoczyć wsparciem odczuwalnym przez gremia współpracowników. Zapewnić wreszcie – jako dyrektorowi – niezależność i swobodę działania, w tym troskę i życzliwość związkowców mądrze wybranych przez załogę, a nie tolerowanych na swych funkcjach aż do wszechogarniającego letargu.
Przepraszam! Zagalopowałem się noworocznie pod wrażeniem odchodzenia operowych Tytanów. Ale czy potrafimy docenić tych nadchodzących? Gwiazdy o międzynarodowym blasku zapewne tak. Ale wielkie indywidualności, mogące uczynić z naszych wiodących teatrów i filharmonii instytucje na wysokim poziomie – osobiście noworocznie wątpię !. Sławomir Pietras |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |