Przegląd nowości

„Eugeniusz Oniegin” Czajkowskiego – produkcja opery w Aarhus

Opublikowano: poniedziałek, 06, styczeń 2020 13:36

Dania to kraj nieduży – wielkości polskiego województwa – z niewielką liczbą mieszkańców (około 5,5 miliona). Kraj składa się z wysp (największą jest Zelandia z Kopenhagą) i półwyspu Jutlandzkiego. Kopehaga jest ponadmilionowym miastem, na całą resztę przypada więc około 4 milionów – im dalej od stolicy, tym jest bardziej przestronnie. Jest w Danii kilka mniejszych miast, z tego najważniejsze i największe jest Aarhus na Jutlandii (350.000 mieszkańców).

 

Aarhus,Musikhuset

 

Jeszcze 20 lat temu z Kopenhagi do Aarhus jechało się ponad 5 godzin, bo pociąg wjeżdżał na prom, który przecinał Wielki Bełt w ciągu około godziny – a samo wjeżdżanie i zjeżdżanie z promu zabierało bardzo dużo czasu. Od czasu, kiedy zbudowano 32 kilometrowy most nad Wielkim Bełtem, podróż ta trwa 3 godziny i kwadrans. Ale nie tyle odległości się liczą, co mentalność – Duńczycy na zachód od Bełtu, to zupełnie inni Duńczycy, na dodatek zachowały się w Danii bardzo silne regionalne dialekty, niezrozumiałe dla kogoś, kto się wychował (albo zawsze mieszkał) w stolicy.

 

Oniegin,Aarhus 1

 

Aarhus, drugie co do wielkości miasto w Danii, cierpi na te same kompleksy, co większość miast nie będących stolicami (wystarczy wstawić „Kraków” zamiast „Aarhus”, to będzie łatwo można zrozumieć, o co chodzi). Wszystko, co ma Kopenhaga, ma też Aarhus – tyle, że mniejsze. Nawet Królowa ma jeden ze swych pałaców w Aarhus (Marselisborg) i przebywa tam dość często. Aarhus ma więc siłą rzeczy i Operę, Den Jyske Opera (Jysk znaczy jutlandzki). Opera jest finansowana przez państwo, zarząd regionu i prywatnych sponsorów. Nie ma stałego zespołu śpiewaków, na etatach zatrudniony jest tylko chór (około 25 śpiewaków), oraz warsztaty produkujące dekoracje i kostiumy. No i oczywiście administracja. Opera nie ma też własnej orkiestry, współpracuje natomiast z orkiestrą symfoniczną w Aarhus.


Nie ma też swojego budynku, przedstawienia odbywają się w Musikhuset, gmachu mieszczącym orkiestrę, z kilkoma salami koncertowymi. Opera produkuje około 5 przedstawień rocznie, ze śpiewakami zatrudnionymi kontraktowo do każdego spektaklu, z tego jedno z przedstawień odbywa tournée po całym kraju, odwiedzając około 15 miejsc. W czasie tego tournée gra też jedno przedstawienie w Kopenhadze. W roku 2019 był to właśnie Eugeniusz Oniegin Czajkowskiego. Jako, że jest to przedstawienie objazdowe, wystawiane w mniejszych, lub większych wnętrzach, dekoracje zawsze są oszczędne.

 

Oniegin,Aarhus 2

 

Nie ma więc mowy o tym, by grać je na wielkiej scenie Opery w Kopenhadze, jedynie na starej scenie na Kongens Nytorv. Orkiestry regionalne towarzyszą operze – w Kopenhadze i na całej Zelandii jest to Sjællands Symfoniorkester (znana również jako Copenhagen Phil). Przedstawienia opery w Aarhus są bardziej tradycyjne, niż wiele produkcji Opery Królewskiej, i może dlatego cieszą się bardzo dużą popularnością wśród publiczności. Bilety na Eugeniusza Onegina były np. wyprzedane na wiele miesięcy wcześniej.

 

Oniegin,Aarhus 3

 

Wszystkie role (śpiewane po rosyjsku) są dublowane, obsadzone są zarówno przez duńskich, jak i zagranicznych śpiewaków. Dziwi fakt, że opera w Aarhus nie patrzy na Wschód przy produkcji słowiańskiej opery, a zadowala się śpiewakami, dla których rosyjski to terra incognita. W momencie gdy na scenę wszedł Valerian Ruminski w roli hrabiego Gremina, od razu powiało inną atmosferą. Mimo, że jest to amerykański śpiewak, z całą pewnością włada on swobodnie rosyjskim, bo dopiero w jego – krótkiej skądinąd partii – naprawdę „czuło się” Czajkowskiego. W roli Leńskiego słyszałam koreańskiego śpiewaka, Philippe Do, który wydawał się równie „nie na miejscu”, jak wtedy, kiedy afroamerykanka śpiewała Madama Butterfly.


Elin Pritchard z Walii jako Tatiana była bardzo przekonywująca, zarówno głosowo, jak i dramatycznie. Norweski Leif Jone Ølberg był poprawnym, choć nie dość diabolicznym Eugeniuszem. Zastanawiająca i chwilami fascynująca była strona wizualna przedstawienia. Heinrich Horstkotte, reżyser przedstawienia, był również odpowiedzialny zarówno za kostiumy, jak i dekoracje. Wzorował się, jak sam o tym opowiadał, na starych rosyjskich fotografiach, zdjęciach ławek w ogrodzie, czy na balu maskowym w dworku – i być może dlatego (stare zdjęcia nie są kolorowe!) zdecydował się na czysto monochromatyczną wersję: czarne i białe kolory, zarówno kostiumów, jaki dekoracji.

 

Oniegin,Aarhus 4

 

Elementy dekoracji: pnie brzóz, zamieniają się sprawnie w kolumny wnętrz. Drugi akt rozgrywa się podczas balu maskowego, gdzie Leński ubrany jest w kostium białego klowna. W tym też kostiumie ginie w pojedynku z Onieginem, który konsekwetnie ubrany jest na czarno. Zanim Leński zginie, zdąży poprzylepiać do pni brzóz całą masę białych karteluszków, inne karteluszki spadają na zabitego jak wielkie płatki śniegu.

 

Oniegin,Aarhus 5

 

Biały klown, reprezentujacy figurę rozsądną, przystojną i mądrą, zostaje zawsze „wykiwany” przez klowna z czerwonym nosem i w wielkich butach. Biały klown jest zawsze niewinną ofiarą, i tak też jest w tym przedstawieniu. Przejście z drugiego aktu do trzeciego wydało mi się bardzo problematyczne: wspaniały polonez, sugerujący salę balową, akompaniuje tutaj scenie w lesie, gdzie raz po raz strzela się z pistoletu i trup ściele się gęsto. Radość z oglądania Eugeniusza Oniegina dotyczyła głównie muzyki – zarówno chór, jak i orkiestra prowadzeni byli w sposób idealny przez Tecwyna Evansa, dyrygenta z Nowej Zelandii. 

                                                                           Eva Maria Jensen