Przegląd nowości

Adam Woźniak – doktor Dulcamara

Opublikowano: niedziela, 22, grudzień 2019 18:09

Ostatnią premierą w Operze Śląskiej w Bytomiu, która odbyła się 14 grudnia 2019 roku, był „Napój miłosny” Gaetana Donizettiego, jedna z najpiękniejszych oper komicznych. Dzieło urzeka cudowną muzyką oraz ciekawym, zabawnym, wielowątkowym librettem, które daje wielkie pole do popisu reżyserowi.

Adam Wozniak 712-1

Pani Karolina Sofulak, reżyserka „Napoju miłosnego”, skrzętnie z tej możliwości  skorzystała i umiejscowiła akcję we współczesnym świecie, a konkretnie w hotelu, w którym rządzą kobiety – szefową jest główna bohaterka Adina, a wszystko nadzoruje Gianetta. Natomiast Nemorino, drugi główny bohater, zatrudniony jest na najmniej ważnym stanowisku. Nie zmienia to faktu, że jest to nadal komedia oparta na gagach sytuacyjnych i łatwowierności bohaterów, a publiczność świetnie się bawi razem z kompozytorem i librecistą.Podziwiałam wszystkich, ale przez cały czas moją uwagę zwracał rewelacyjny w partii doktora Ducamary Adam Woźniak. Z pewnością nie tylko mnie zachwycił pięknym, barytonowym głosem i doskonałą grą aktorską. Dlatego poprosiłam Artystę, aby poświęcił mi kilkanaście minut po spektaklu i mogę Państwa zaprosić do przeczytania wywiadu.


Przede wszystkim chcę Panu podziękować i pogratulować wspaniałej kreacji roli doktora Dulcamara w premierowym spektaklu „Napoju miłosnego” Gaetana Donizettiego. Doktor Dulcamara jest w tym spektaklu szarlatanem, ale zamiast wędrownego lekarza-szarlatana spotykamy eleganckiego magika, pojawiającego się w hotelach w poszukiwaniu publiczności oraz chętnych do nabycia jego specyfików, czyniących cuda. Interesując się problemami bohaterów, potrafi w łatwy sposób zarobić spore pieniądze. To bardzo trudna rola zarówno pod względem wokalnym, jak i aktorskim.

 

Adam Wozniak 932-7

 

To prawda, ale nie myślałem o niej w ten sposób, bo to mogłoby skutkować nerwową atmosferą i emocjonalnymi uprzedzeniami. Nie jest to prosta rola, ale starałem się z nią zaprzyjaźnić i zrobić wszystko, żeby była moja. 


Grany przez Pana bohater – doktor Dulcamara przebywa ciągle na scenie otoczony osobami zainteresowanymi jego specyfikami, ale swoją obecność rozpoczyna od popisowej arii.

 

Adam Wozniak 130-3

 

Kiedy przyszedłem na pierwszą próbę, dyrygent powiedział o niej: „Ta aria jest bardzo trudna”, a ja mu odpowiedziałem – zależy, dla kogo, bo specjalnie sobie wmawiałem, że to nie jest trudne, aby była jedynie pozytywna emocja, bez spięć i nerwowości. Myślę, że dlatego udało mi się dobrze zaśpiewać tę arię i dobre emocje towarzyszyły mi do końca spektaklu. 

Adam Wozniak 712-13

„Napój miłosny” należy do najbardziej popularnych oper i może dlatego wymaga od realizatorów, i wykonawców solidnego przygotowania. Dużym wyzwaniem dla wszystkich był pomysł  reżysera, aby go uwspółcześnić.

Przygotowania zajęły nam prawie osiem tygodni. Inspiracje kinem Wesa Andersona, a w szczególności filmem „Grand Budapest Hotel”, są na pierwszy rzut oka widoczne. Konwencja hotelowa i przybycie hipnotyzera do tego hotelu jest, według mnie, bardzo dobrym i ciekawym pomysłem. Ja się w tym bez problemu odnalazłem.


Często Pana oklaskujemy na scenie Opery Śląskiej w Bytomiu i sądzę, że jest Pan z tym Teatrem związany w sposób szczególny.

 

Owszem, jestem solistą tego Teatru, związanym z nim stałą umową. Oczywiście, zdarza się, że występuję gościnnie w innych teatrach, ale to jest moja macierzysta scena. Na Śląsku czuję się świetnie i nie chciałbym się przenosić do żadnego innego teatru.Jest to miejsce z ogromnymi tradycjami, piękny klasyczny teatr z duszą, z ludźmi, którzy są przemili, przesympatyczni. Po kilku latach pobytu tutaj przekonałem się, że Ślązacy są naprawdę wyjątkowi. Wcześniej śpiewałem w różnych teatrach i ciągle podróżowałem. Chyba najwięcej czasu spędzałem wówczas w samochodzie i kiedy otrzymałem propozycję etatu w Operze Śląskiej, bardzo się z niej ucieszyłem. To pozwoliło mi na „złapanie oddechu” i osiągnąłem pewną stabilizację, którą lubię. Często mam i przyjmuję propozycje występów w innych teatrach, ale wybieram tylko te, które mi odpowiadają. 

Adam Wozniak 831-6

W macierzystej Operze jest Pan angażowany do większości spektakli.

Tak się złożyło, że kilku solistów starszego pokolenia odeszło na emeryturę i trzeba ich zastąpić. Niedawno odszedł Włodek Skalski, bardzo dobry baryton, który śpiewał tutaj bardzo dużo. Na przykład w „Zemście nietoperza” śpiewałem rolę Franka, ale teraz będę przygotowywał rolę, w której on występował. Mówiąc szczerze, jestem trochę podniecony i zestresowany, bo Falke jest tak naprawdę tytułowym nietoperzem. Włodek ma wrodzoną ogromną elegancję i łatwość bycia na scenie, a ja tego nie mam i będę musiał się naprawdę przyłożyć, żeby robić wszystko podobnie jak on. Na szczęście są też role odziedziczone po różnych śpiewakach, którzy w Operze Śląskiej śpiewali, z którymi nie mam żadnego problemu. 


Opera Śląska od dawna znana jest z tego, że ma bardzo różnorodną ofertę programową.

 

Ta bardzo duża różnorodność repertuaru bardzo mi odpowiada. Aktualnie mało który teatr gra tyle i jednocześnie tak różnorodnych przedstawień. Głosy barytonowe mają w tym repertuarze wielkie pole do popisu – wymienię tylko opery „Moc przeznaczenia”, „Nabucco”, „Tosca”, „Halka” „Straszny dwór”.

 

Soliści, podobnie jak cały zespół Opery Śląskiej, nie mogą narzekać na brak pracy i ciągle muszą się rozwijać.

 

Adam Wozniak 918-682

 

Nie ma innego wyjścia. Jak ktoś chce funkcjonować w tym zawodzie, musi znaleźć pasję, musi pracować, nawet jak czasami są trudne sytuacje, nie może się poddawać. Moim zdaniem one budują artystę, który musi wiedzieć, co odrzucić, a co wybrać, żeby pójść dalej.

 

Ciekawa jestem, kiedy zapadła decyzja, że zostanie Pan śpiewakiem? Kto Panu uświadomił, że ma 

Pan głos, który należy kształcić, rozwijać?

 

Pochodzę z rodziny, w której nikt się muzyką nie interesował. Kiedy w szkole podstawowej powiedziałem, że chcę grać na fortepianie, to wszyscy byli bardzo zaskoczeni, myśleli, że dziecko zwariowało. Mieszkaliśmy w Poznaniu, gdzie prężnie działała szkoła chóralna Jerzego Kurczewskiego, w szkołach podstawowych każdego roku organizowała przesłuchania młodych chłopców, którzy chcieli śpiewać w chórze. W wyniku takich przesłuchań stwierdzono, że mam talent, który warto rozwijać, ale moja mama się nie zgodziła, twierdząc, że będę miał zepsute dzieciństwo.I tak skończyło się to szkolą muzyczną, którą sam sobie wybrałem, ale zacząłem się w niej uczyć bardzo późno, bo miałem już 18 lat. Pianistą nie mogłem już niestety zostać, bo to było za późno, ale został śpiew i bardzo się cieszę, że jednak mogę realizować swoje pasje, o których marzyłem będąc małym chłopcem.


Miałam szczęście podziwiać i oklaskiwać Pana w większości wymienionych przed chwilą spektakli, a były to „Moc przeznaczenia”, „Nabucco”, „Straszny dwór” i „Halka”, a dzisiaj był Pan rewelacyjnym doktorem Dulcamarą. Myślę, że w tej roli czeka Pana jeszcze wiele wspaniałych wieczorów w Operze Śląskiej.

 

Adam Wozniak 932-255

 

Ja też jestem przekonany, że tak będzie, czuję, że jeszcze wiele nowych ciekawych elementów sam znajdę. To był spektakl premierowy – dopiero początek. Przyznam się, że często mam żal do krytyków, że przychodzą tylko na premierę i tyle. Nie pojawiają się jeszcze raz, na przykład na dwudziestym przedstawieniu, żeby zobaczyć, jak rola danego śpiewaka się zmieniła, jak dojrzała i jak wykonuje ją po tych dwudziestu występach. Wiadomo bowiem, że rola ewoluuje i się zmienia.

 

Adam Wozniak 932-216

 

Jestem pod wielkim wrażeniem pierwszego Pana występu, a po tych słowach myślę, że chętnie wybiorę się za jakiś czas do Opery Śląskiej na spektakl „Napoju miłosnego” Gaetana Donizettiego, ale koniecznie z Pana udziałem. Dziękuję Panu za poświęcony mi czas i do zobaczenia!

                                                                   

                                                            Rozmawiała Zofia Stopińska