GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowości„Don Giovanni” w Opéra Saint-Etienne
Strona 2 z 3
Całą przestrzeń wypełnia jednorodna scenografia (autorstwa Philipine Ordinaire) przywołująca podejrzaną i niebezpieczną dzielnicę, przedstawioną tutaj za pomocą widoku na kilka obskurnych filarów, podtrzymujących fragment jakiejś zaniedbanej, betonowej i obrośniętej chwastami estakady, odgrodzonej zardzewiałym okratowaniem. Po lewej stronie sceny wznoszą się schody, na których już podczas uwertury pojawia się przykryta złotą peleryną kukła Komandora, po prawej zaś znajduje się kanapa i mały stolik. W głębi widnieje jeszcze latarnia, a w drugim akcie dostrzegamy także kabinę telefoniczną. Na ścianie zostały umieszczone ekrany telewizyjne, na których wyświetlane są na okrągło bieżące informacje lub reklamy niezdrowej żywności, seksownej bielizny, perfum. Niekiedy pojawia się także ogłoszenie zapowiadające recital Donny Elviry czy plakat polityczny Komandora. Tę nawiązującą do wynaturzeń i zagrożeń współczesnego społeczeństwa, pogrążoną w półmroku rzeczywistość sceniczną często „zamiatają” zimne, wzniecające poczucie niepokoju i zagrożenia wiązki światła.
Zresztą owo zagrożenie staje już się realne na początku przedstawienia, w scenie, w której młoda i elegancka dziewczyna (jak się później okazuje - niema pokojówka Elviry) pada ofiarą agresji seksualnej ze strony dwóch zbirów i ich filmującej całe zajście telefonem komórkowym wspólniczki. Albowiem w obrazie Laurenta Delverta nie ma nawet cienia erotyki, którą świadomie zastępuje pozbawiony uczuć seks. I nawet jeśli w tercecie masek solistom towarzyszą wydobyte z mroku pełnym światłem (to jedyny taki moment w tym przedstawieniu) trzy roznegliżowane i noszące tylko stringi statystki-tancerki, to przecież ich lubieżne gesty również nie mają w sobie niczego z mogącej wzniecić jakiekolwiek emocje zmysłowości. Skórzane kurtki, podkoszulki czy adidasy (autor kostiumów Frédéric Linares) mają nadać całej wizji współczesny aspekt - do którego zresztą nie bardzo pasują pojawiające się w różnych momentach staromodne suknie - ale przecież uwspółcześnianie akcji nie musi oznaczać pozbawienia dzieła Mozarta wymiaru opery buffa, jak to w tym przypadku niestety ma miejsce. Tym bardziej, że ta reżyserska koncepcja nie idzie w parze z zajmująco prowadzoną narracją dramaturgiczną. Instynktu dramatycznego, dynamiki, podskórnego pulsu, czyli po prostu życia, brakuje w zbyt powściągliwej, wręcz statycznej i prowadzonej w zbyt wolnych tempach interpretacji Giuseppe Grazioliego, pod którego batutą Orkiestra Symfoniczna Saint-Etienne Loire brzmi ciężko, monotonnie i bezbarwnie. Brak napięcia i jednolitych myśli muzycznych czy kreślonego wyrazistymi liniami planu energetycznego pozbawiają tę muzykę wyrazowej prawdy i mozartowskiego wdzięku. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |