Przegląd nowości

Poznański z miasta Łodzi

Opublikowano: środa, 20, listopad 2019 09:37

Powstanie nowej opery poświęconej Łodzi jest wieloetapowym wydarzeniem muzyczno – artystyczno – politycznym. Z inicjatywy odsuniętego od kierowania Teatrem Wielkim w Łodzi Pawła Gabary rozpisano konkurs na skomponowanie opery poświęconej wyjątkowemu, choć wcale nie jednoznacznemu bohaterowi, swego czasu najbogatszemu przedsiębiorcy, Izraelowi Poznańskiemu. Organizację przedsięwzięcia powierzono Krzysztofowi Korwin-Piotrowskiemu zaś libretto opery napisała sprawna i utalentowana autorka Małgorzata Sikorska-Miszczuk.

 

Czlowiek z Manufaktury 6

 

Do konkursu zgłosiło się czterdziestu twórców, z tej grupy po kilku etapach wyłoniono zwycięzcę Rafała Janiaka, z zawodu dyrygenta operowego. W lutym 2019 odbyła się premiera w Teatrze Wielkim w Łodzi, później operę wystawiono plenerowo, a niedawno znów można ją było obejrzeć na scenie. Jest to dzieło zrealizowane z dużą starannością i rozmachem.

 

Czlowiek z Manufaktury 7

 

Laureat konkursu został kierownikiem muzycznym przedsięwzięcia, reżyserię i scenografię powierzono Waldemarowi Zawodzińskiemu. Kostiumy zaprojektowała Maria Balcerek, ruch sceniczny przygotowała Janina Niesobska. Można przypuszczać, że opera Człowiek z Manufaktury, podobnie jak widowisko baletowe Ziemia obiecana, pozostanie na stałe w repertuarze łódzkiej sceny, bowiem wyrosło z niełatwej historii tego miasta, opowiada o jego bohaterach i tych wielkich, i mniejszych, reprezentujących zbiorowość mieszkańców.


Dzieło operowe według librecistki opowiada o Izraelu Poznańskim w sposób poetycki i alegoryczny. Na scenie pojawiają się postacie fikcyjne, czy wręcz ze świata fantastyki, choć sam twórca potęgi włókienniczej miasta Łodzi był postacią jak najbardziej realną i nazywano go królem bawełny. Puszczenie wodzy fantazji i np. związanie historii żydowskiego fabrykanta z  francuskim kościołem w Auvers, w której Van Gogh namalował portret Zofii, jednej z nierzeczywistych bohaterek opery, dawało Małgorzacie Sikorskiej-Miszczuk dożą swobodę w kształtowaniu fabuły utworu.

 

Czlowiek z Manufaktury 8

 

Te poetyckie wizje zostały jednak zrealizowane w dwuaktowej operze z zapałem godnym wielkiej sprawy, a historia Łodzi do takich z pewnością należy. Wydaje się jednak, że ambicje autorki przerosły jej możliwości kreacyjne, bo kiedy w II akcie zmartwychwstały Poznański, już jako dyrektor znacjonalizowanych zakładów włókienniczych im., Marchlewskiego, a później Poltexu staje przed sądem, poezja spada w przepaść.

 

Czlowiek z Manufaktury 9

 

Opera jakoby zmierza do happy-endu, gdyż neo-Poznański obiecuje, że fabryka ruszy na nowo, już pod postacią hotelu, muzeum, restauracji i wielkiego centrum handlowego. Wszyscy wiedzą, że to prawda, ale z tego nie wypływa żaden morał. Tu trzeba było jasno powiedzieć, co jest w tym dobrego, a co złego. To było bardzo ciężkie zadanie artystyczne. Potrafił mu sprostać w filmie dokumentalnym Moja ulica Marcin Latałło. Waldemar Zawodziński i Małgorzata Sikorska-Miszczuk obeszli się z tematem wymijająco, ale dla całości projektu Człowiek z Manufaktury nie ma to większego znaczenia. Łódź jest pierwszym wielkim miastem, o którym powstała prawdziwa opera.


Rafał Janiak, zarówno jako dyrygent, oraz jako kompozytor spisał się znakomicie. Wykorzystał eklektycznie całą, lub prawie całą wiedzę dotyczącą współczesnej muzyki operowej. Był gdy trzeba Carlem Orffem, Sergiuszem Prokofiewem, mniej Ryszardem Straussem, bardziej Dymitrem Szostakowiczem. Trochę wziął z Krzysztofa Pendereckiego, a trochę z George’a Gershwina.

 

Czlowiek z Manufaktury 10

 

Świetnie też spisali się realizatorzy dzieła, reżyser i scenograf oraz kostiumolog. Może przesadne i niepotrzebne było tylko wprowadzenie na scenę prawdziwego konia, skoro był już wielki, sztuczny poruszający się na kółkach. Świetnym wykonawcą roli tytułowej okazał się baryton Stanisław Kierner, który śpiewa, mówi, tańczy, nawet nosi na plecach baletnice.

 

Czlowiek z Manufaktury 11

 

Doskonale, jak zwykle, wypadła Agnieszka Makówka w roli Zofii. Nieźle się prezentowali Koń-Marynarz Michał Sławecki oraz Baron de Hirsch – Robert Ulatowski. Mocnym niskim basem posługiwał się Lekarz – Rafał Pikała. Jednak największą sztukę pokazał aktor dramatyczny z kwalifikacjami tancerza występujący w roli anarchisty – zamachowca Przybysza oraz Prokuratora – Michał Barczak. To niebywały talent umiejący przyciągać uwagę i kreować groteskowe postacie. On też w najtrafniejszy sposób uchwycił pokrętny sens dzieła, co najlepiej było widać we wspaniałej „grze” jego chudych, niezwykle sprawnych i wyćwiczonych nóg. Brawo!

                                         

                                                              Joanna Tumiłowicz