Przegląd nowości

Mistrzowski wieczór pieśni w NOSPR

Opublikowano: poniedziałek, 04, listopad 2019 21:04

Takie koncerty pozostawiają niezapomniane wrażenia! W Sali Koncertowej Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia 24. października 2019 wystąpili znakomici artyści: Magdalena Kožena – sopran, Simon Rattle – fortepian oraz zespół kameralistów Giovanni Guzzo i Rahel Maria Rilling – skrzypce, Amihai Grosz – altówka, Dávid Adorján – wiolonczela, Kaspar Zehnder – flet i Andrew Marriner – klarnet. W zróżnicowanym repertuarze, przy zmieniającym się składzie towarzyszących śpiewaczce instrumentów znalazły się utwory takich kompozytorów jak Ernest ChaussonIgor Strawiński, Richard Strauss, Johannes Brahms, Leoš Janáček i Antonín Dvořák.

 

NOSPR,Rattle 1

 

Magnesem dla melomanów było zapewne nazwisko Rattle’a – wspaniałego dyrygenta, który m. in. przez niemal dwie dekady był szefem Berlińskich Filharmoników. Sir Simon Rattle bardzo zasłużył się, co warto podkreślić, dla popularyzacji muzyki Karola Szymanowskiego i wszedł obok takich sław jak Artur Rubinstein, Światosław Richter, Henryk Szeryng, czy Witold Lutosławski do grona Członków Honorowych Towarzystwa Muzycznego im. Karola Szymanowskiego. Mniej znana w Polsce jest dziwnym trafem jego żona, Magdalena Kožena, wiodąca mezzosopranistka naszych czasów, podziwiana przez melomanów i krytyków muzycznych w największych centrach muzycznych świata, Londynie, Paryżu, Berlinie, Wiedniu, Mediolanie, Nowym Jorku i in. i to zarówno za występy na estradzie koncertowej, jak i w teatrze operowym. Koncert anonsowany był jako „jedno z najważniejszych wydarzeń sezonu koncertowego 2019/2020”. I był bez wątpienia wydarzeniem bezprecedensowym. Tak bardzo popularne w Niemczech „Liederabende” (wieczory pieśni) w Polsce nie zdobyły sobie szczególnej popularności i nigdy nie zapomnę wstydu jaki ogarnął mnie lata temu, gdy z takim właśnie wieczorem pieśni zawitał do Katowic najwybitniejszy wtedy polski baryton Andrzej Hiolski i zgromadził w audytorium zaledwie garstkę skłonnych wysłuchania go melomanów.


Tym razem miało być jednak inaczej. Pojemna Sala Koncertowa (słusznie zrezygnowano z ulokowania koncertu par excellence kameralnego w mogącej pomieścić niespełna cztery razy mniej osób Sali Kameralnej) zapełniła się w 80%! Koncert rozpoczęła Chanson perpétuelle op. 37 E. Chaussona. Piękną liryczną pieśnią, zakończoną dramatyczną kulminacją, Magdalena Kožena, wsparta fortepianem i kwartetem smyczkowym zdobyła sobie od razu sympatię słuchaczy. Silny kontrast zarówno stylu, jak i techniki kompozytorskiej wniósł cykl Trzech pieśni do tekstów Williama Shakespeare’a Igora Strawińskiego skomponowany w późnym okresie jego twórczości. Atonalne, z melodyką recytatywną partii wokalnej i kontrapunktującymi ją fletem, klarnetem i altówką, zostały – wskazywały na to żywe oklaski, zaakceptowane przez publiczność.

 

NOSPR,Rattle 2

 

Kolejne pieśni przeniosły słuchaczy w neoromantyczny świat brzmień za sprawą Richarda Straussa. Jego trzy Pieśni Ofelii były kolejnym ukłonem w stronę  wielkiego poety angielskiego. Tym razem Magdalena Kožena i Simon Rattle zwrócili się do „Hamleta”, korzystając z trzech wziętych z tej sztuki fragmentów: Wie erkenn ixh mein Treulieb vor Anderen nun? (Jak rozpoznam pośród innych mojego ukochanego?), Guten Morgen, s’ist Sanki Valentinstag (Dzień dobry, są Walentynki), Się trugen ihn auf der Bahre bloss (Nieśli go na noszach nieodzianego). Pieśni R. Straussa w Polsce wykonywane są rzadko. Powód? Podobno są trudne. Nie dla Magdaleny Kożeny! Pierwsza zamyślona, ostatnia nostalgiczna, przegrodzone środkową żywą – wywołały żywe zainteresowanie. Pierwszą część koncertu zamykały Chansons madécasses (Pieśni z Madagaskaru) Maurice Ravela – trzy charakterystyczne pieśni, wyrazowo zróżnicowane, odsyłające słuchaczy do egzotycznej wyspy na Morzu Indyjskim na wschód od południowej Afryki.  Francuskie tytuły pieśni  Nahandove, Aoua, Il est doux najsilniej skłaniały do postawienia pytania o program drukowany z prawdziwego zdarzenia tzn. z tłumaczeniem tytułów i tekstów pieśni, a może i krótkich komentarzy tam, gdzie wydają się one nieodzowne. 


Jeśli anonsuje się koncert jako wydarzenie sezonu, a takim w istocie był, to oszczędność (kosztowny przekład z kilku języków druk obszernej książeczki) wydaje się chybiona. Pieśń, o czym warto pamiętać, jest dziełem dwuwarstwowym. Składa się z tekstu słownego i muzyki – elementów determinujących pełne ich odczucie! Podziw musiała budzić bardzo żywa reakcja słuchaczy, do których wszak pieśni docierały jedynie w warstwie muzycznej. Znakomitym rozwiązaniem artystów było rozpoczęcie drugiej części koncertu trzema pieśniami z cyklu Fűnf Ophelia-Lieder op. 22 Johannesa Brahmsa, inną, nie mniej piękną wizją tych samych tekstów jak u R. Straussa, tym razem na sopran i kwartet smyczkowy (bez fortepianu!). 

 

NOSPR,Rattle 3

 

Proste, krótkie, nawiązujące do pieśni ludowych poprzedzały dwa bardziej wyszukane „śpiewy” (Zwei Gesänge op.91) tego kompozytora. Potem już były pieśni szczególnie bliskie, jak należy sądzić, śpiewaczce urodzonej w Brnie na Morawach: cykl Řikadla  JW. V/16 Leośa Janáčka oraz szereg pieśni Antonina Dvořáka. Kojarzący się słuchaczom cykl pieśni Janáčka z bardziej Polakom znanymi Rymami dziecięcymi Karola Szymanowskiego swym bogactwem nastrojów, a także składem wykonawców (głos, fortepian i klarnet, do których w jednej pieśni dołączyli chóralnym śpiewem pozostali wykonawcy!)  wywołał żywą reakcję publiczności, podobnie zresztą, jak pieśni  Dvořáka, wśród których nie zabrakło najbardziej znanej Když mne stará matka op. 55 nr 4 – wszystkie w opracowaniu Duncana Warda na głos i zespół kameralny, w którym wystąpiła cała siódemka instrumentalistów.  Magdalena  Kożena śpiewała znakomicie, z idealną intonacją, sugestywnym uwypuklaniem wartości wyrazowych pieśni, podkreślając je subtelną mową ciała, toteż po wybrzmieniu ostatnich dźwięków pieśni Struna naladéna – nr 5 z op. 55 Dvořáka publiczność aplaudowała całemu zespołowi na stojąco, co skłoniło wykonawców do dwóch bisów, wśród których znalazła się przepiękna pieśń R. Straussa Morgen op. 27 nr 4. Był to wspaniały wieczór muzyczny, a mógł być jeszcze piękniejszy (z profesjonalnym programem!).

                                                                          Karol Rafał Bula