Międzynarodowy Festiwal Muzyczny Sopot Classic odbywa się w szczycie sezonu letniego (na przełomie lipca i sierpnia), jest to zatem wyjątkowa oferta kulturalna nie tylko dla trójmiejskich melomanów, lecz także dla wypoczywających tam turystów. Zainaugurowany w 2011 roku festiwal jest obecnie współtworzony przez Wojciecha Rajskiego, dyrektora artystycznego Polskiej Filharmonii Kameralnej, i przez władze miasta.
Od 3 lat sponsorem tytularnym jest Grupa NDI. Na festiwalu gościli już znakomici artyści polscy i zagraniczni (m. in. Aleksandra Kurzak, Piotr Beczała, Jakub Józef Orliński), natomiast tegoroczna, dziewiąta edycja została otwarta recitalem Roberta Alagni. Zaprezentowano także Koncert Barokowy – utwory Georga Friedricha Händla (Il Pomo d’Oro) oraz Koncert Muzyki Polskiej – kompozycję Andrzeja Ojczenasza, laureata tegorocznego 5. Konkursu Kompozytorskiego zorganizowanego w ramach Festiwalu oraz najnowsze dzieło symfoniczne Krzysztofa Pendereckiego – VI Symfonię. Pieśni Chińskie). W Roku Moniuszkowskim oddano też hołd twórcy polskiej opery narodowej – Włodek Pawlik Trio zaprezentował materiał z najnowszej płyty Pawlik / Moniuszko – Polish Jazz.
Na zakończenie w Operze Leśnej odbył się Wieczór Wiedeński - według kilkuletniej już tradycji festiwalu jeden z wieczorów poświęcony jest muzyce jakiegoś konkretnego kraju (w poprzednich latach odbyły się m. in wieczory francuskie i hiszpańskie). Wiedeń to właściwie cały muzyczny świat, dlatego podczas koncertu zaprezentowano twórczość wielu kompozytorów, których życie związane było z tym miastem.
Program został ułożony bardzo przeglądowo, zaprezentował wiele odcieni i epok muzyki poważnej, operowej i operetkowej. W pierwszej części, oprócz obowiązkowego Mozarta, usłyszeliśmy także Ludwiga van Beethovena (pierwszą część V Symfonii), Gustawa Mahlera (Adagietto z V Symfonii) oraz fragmenty Koncertu na trąbkę es-dur Hummela, brawurowo zagranego przez Niemca Simona Höfele, jednego z najbardziej obiecujących trębaczy młodego pokolenia. Joanna Maja Jasnowska, 11-letnia pianistka, laureatka kilku konkursów pianistycznych i kameralnych (zadebiutowała w 2015 roku w wieku 7 lat w Filharmonii Koszalińskiej) zagrała I część Koncertu Fortepianowego KV 467 Wolfganga Amadeusza Mozarta – było to wykonanie pełne wdzięku i spokoju.
Adriana Ferfecka i Mariusz Godlewski zaprezentowali z kolei arie wielkiego Amadeusza. Ferfecka, polska sopranistka, od kilku lat śpiewająca już na międzynarodowych scenach, m. in. w Operze Rzymskiej, Teatro Lirico di Cagliari, Teatro La Fenice i Deutsche Oper w Berlinie, dopiero niedawno zadebiutowała w Polsce (Mimi w Cyganerii w Operze Śląskiej).
Aria Donny Anny w jej wykonaniu pokazała duży dramatyczny potencjał jej głosu, o swobodnych górnych dźwiękach i ruchliwej, sprawnej koloraturze. W duecie z Don Giovanniego, kreując Zerlinę, potrafiła z kolei poskromić swój temperament, operując pięknym piano. Natomiast Mariusz Godlewski, jeden z najlepszych obecnie barytonów w Polsce, w popisowej arii szampańskiej uwodziciela wszechczasów oraz arii Hrabiego z Wesela Figara ukazał zarówno piękno swojego aksamitnego głosu, jak i bardzo indywidualną interpretację utworu. Druga część Koncertu Wiedeńskiego była z kolei prawdziwą feerią operetki: zaprezentowano Marsz Radeckiego, Banditen Galopp i Nad pięknym modrym Dunajem Straussa.
Godlewski pokazał, że może śpiewać także tenorem – partie Edwina czy Daniły wykonują zwykle właśnie tenorzy. Adriana Ferfecka natomiast oprócz doskonałego śpiewu w ariach Sylvii i Giuditty pokazała niesamowitą energię sceniczną dając się porwać wykonywanym utworom: zrzuciła buty i tańczyła na scenie, świadomie kokietując i publiczność (która w czasie jej występu wprost oszalała), i dyrygenta, i konferansjera.
Muszę przyznać, że dawno nie doświadczyłam tak wielkiej swobody scenicznej, jednocześnie zachowany został bardzo wysoki poziom artystyczny. Orkiestrę Polskiej Filharmonii Kameralnej w Sopocie prowadził Paweł Przytocki – robił to dynamicznie i widowiskowo, bawiąc się tempem i oddając klimaty poszczególnych utworów: rzewność Mahlera, dramatyczną patetyczność Beethovena, szał Straussa, Kálmána i Lehára oraz wiedeńską włoskość Mozarta (słyszeliśmy bowiem jego włoskie opery).
Koncert prowadził Paweł Sztompke i należy przyznać, że była to konferansjerka wybitna; Sztompke wykazał się ogromną erudycją, opowiadając wiele filmowych dygresji (np. o szwedzkim filmie Elwira Madigan i o tytule koncertu Mozarta). Jest to również znakomity radiowiec, co zdecydowanie dało się odczuć w czasie koncertu przez chwilę poczułam się jak w magicznych czasach radia. A dzięki muzyce miałam wrażenie, że Sopot na tych parę godzin zamienił się w stolicę Austro-Węgier.
Karolina Morawska