Przegląd nowości

Moniuszkowskie Lipce Reymontowskie

Opublikowano: poniedziałek, 26, sierpień 2019 07:35

Władysław Reymont urodził się 5 lat przed śmiercią Stanisława Moniuszki. W jego literaturze można wysłyszeć echa moniuszkowskich motywów muzycznych, ludowych, patriotycznych, a przede wszystkim narodowych. Brzmiało to szczególnie przejmująco w Lipcach Reymontowskich, gdzie nasz noblista umieścił jakże polskie cztery pory roku w swej genialnej powieści Chłopi.

Potomkowie jej bohaterów przyszli tłumnie w piękną sierpniową niedzielę do Zagrody Ludowej, aby posłuchać pieśni i arii ojca polskiej opery narodowej w 200 – lecie urodzin Kompozytora (Rok Moniuszkowski). Grała Poznańska Orkiestra Festiwalowa pod dyr. Agnieszki Nagórki, śpiewali Karolina Wieczorek (Hrabina i Straszny dwór), Marek Szymański (Znasz li ten kraj i Szumią jodły), Arkadiusz Anyszka (Verbum nobile i Polonez Miecznika) oraz Marian Kępczyński (Aria Skołuby i Piosnka Chorążego).

Wokalistykę chóralną (Kum i kuma i Pieśń wieczorna) zaprezentował działający przy Filharmonii łódzkiej „Chór dla (nie)opornych”. Czegoś takiego nigdy nie widziałem, o czymś takim nigdy nie słyszałem i ciągle wyjść z podziwu nie mogę. Zespół powstał przed siedmioma laty. Aby w nim śpiewać nie trzeba legitymować się żadnym wykształceniem wokalnym ani muzycznym, posiadaniem odpowiedniego głosu, a zwłaszcza jego braku, no i wiekiem – od wczesnej młodości do, powiedzmy – początkowego stadium demencji. To wszystko wręcz niewiarygodne. Jest ich aż 150-ciu zapaleńców, zdyscyplinowanych, wykonujących swą wokalną posługę z godnością, powagą, skupieniem, elegancko ubranych i śpiewających, jak kto może, jedni głośniej, drudzy ciszej. Repertuar moniuszkowski wykonali zaskakująco perfekcyjnie. Panował nad tym wszystkim przygotowujący utwory i dyrygujący Mariusz Lewy, artysta młody, pełen charyzmy, kompetencji, wdzięku i – co najważniejsze cierpliwości!.

Podczas próby w pięknym reymontowskim plenerze, w kolejce po biały barszcz, pierogi lub pyzy , wydawane przez gościnnych organizatorów, podchodzili „nieoporni” chórzyści wspominając moje czasy w łódzkim Teatrze Wielkim, a wielu (zwłaszcza panie!) twierdziły, że będąc małymi dziewczynkami (sic!), przychodziły na moje niedzielne Warsztaty Operowe.


Niezależnie od nieostrożnych lub nieświadomych prób przenoszenia mojej - przecież ciągle żywej i jeszcze żwawej - osoby w niebyt, dumą i satysfakcją napawa fakt, że po związanych ze mną łódzkich sezonach operowych pozostały nie tylko dobre wspomnienia, ale ciągle prężna artystyczna aktywność moich „rówieśnic”, które wprawdzie nie były już wtedy małymi dziewczynkami, a teraz uprawiają z pasją wokalistykę w „Chórze dla (nie)opornych”.

Koncert Moniuszkowski w Lipcach odbywał się w ramach Kolorów Polski – Wędrownego Festiwalu Filharmonii Łódzkiej. Nieodmiennie od 20 lat przewodzi mu dyr. Tomasz Bęben, który w interesująco wydanym programie mówi o nim, że „urodził się tam gdzie ja, w Sieradzu. To było najlepsze miejsce na dobry początek… Kolory Polski, choć dojrzałe i działają z dużo większym niż kiedyś rozmachem, nadal są delikatne, nie „zadeptują” nie przytłaczają masowością. Wciąż są świeże i pełne muzycznych niespodzianek. Przynoszą z sobą nieoczekiwane relacje, prowokują nieoczekiwane spotkania, otwierają drzwi do nieznanych światów”.

Od siebie dodam, że tylko w tym roku Kolory Polski zawitały – poza Lipcami – do Zgierza, Łowicza, Brzeźnia, Boguszyc, Dobronia, Lutomierska, Siedlątkowa, Inowłodza, Krzemienicy, Warty, Tumu, Rogowa, Krośniewic, Bełdowa, Sieradza, Nieborowa, Wolborza, Poświętnego i wreszcie na finał w Łodzi z poematem Harfy Papuszy Jana Kantego-Pawluśkiewicza. Wszędzie – jak co roku – zaprezentowano wspaniałą muzykę, doskonałych wykonawców, profesjonalnie dobrany i umiejętnie zróżnicowany repertuar. Każdorazowo przy nadkompletach zasłuchanej i usatysfakcjonowanej publiczności regionu łódzkiego, miejsca w naszej Ojczyźnie o wiele piękniejszego, niż sądzą to wyznawcy przepełnionego i zimnawego Wybrzeża, różnych jezior, licznych pasm górskich, czy turystycznego pogranicza.

Wśród tegorocznych atrakcji znalazł się Koncert Moniuszkowski, odebrany z wdzięcznością i aplauzem w 200 – lecie urodzin, przez licznych potomków reymontowskich bohaterów, mieszkających do dziś w urokliwych i gościnnych, a niesłusznie zapominanych Lipcach.

                                                                               Sławomir Pietras