Przegląd nowości

Wawelskie wieczory Opery Krakowskiej

Opublikowano: czwartek, 11, lipiec 2019 14:57

Co roku kilka czerwcowych wieczorów na Wawelu należy do Opery Krakowskiej w ramach jej letnich festiwali. Dwa z nich, z okazji przypadającego w tym dwusetlecia jego urodzin, wypełniła muzyka Stanisława Moniuszki.

 

Arie oper swiata 1

 

Wolałbym, co prawda, aby w tej historycznej scenerii wystawiono w całości którąś z oper tego kompozytora, na przykład dawno w Krakowie niesłyszaną Hrabinę, lub wykonano Widma, czyli muzykę do II części Mickiewiczowskich Dziadów. Za to otrzymaliśmy na wpół sceniczną prezentację fragmentów jego oper, pozostających w repertuarze krakowskiej sceny muzycznej, a mianowicie: Halki Strasznego dworu, a także trzech ze wspomnianej Hrabiny i po jednej arii z Verbum nobile oraz Beaty.


Prowadząca koncert uporczywie mówiła w tym kontekście o cytatach, a to jednak co innego niż wyjątki, fragmenty czy wyimki, albowiem dotyczy wykorzystania najczęściej kilku – lub kilkunastotaktowego tematu lub motywu zapożyczonego z innego utworu, a zostaje przywołane w celu znaczącego odniesienia, często o parodystycznym wydźwięku – na przykład narzekania Leporella na tytułowego Don Giovanniego, pojawiające się w partii Niklasa w Opowieściach Hoffmanna Jacques’a Offenbacha czy autocytaty Mozarta z własnego Wesela Figara w scenie uczty przywołanego wyżej Don Giovanniego, a więc wyimki lub ustępy z nich, a nie, na miłość Polihymnii, cytaty jak znowu zapewniano słuchaczy w słowie wiążącym złożony z nich koncert.

 

Arie oper swiata 2

 

Z satysfakcją odnotowałem dobrą formę Katarzyny Oleś-Blachy. Można było odnieść wrażenie jakby Moniuszko pisał z myślą o głosie tej artystki, skoro w jej śpiewie nie odczuwało się wysiłku, zwłaszcza w wirtuozowskiej arii włoskiej Ewy Perché belli labbri che Amore Hrabiny, która stwarza okazję do popisania się technicznymi umiejętnościami w zakresie koloratury.

 

Arie oper swiata 3

 

Szkoda że Tomasz Kuk, dysponujący typowo dramatyczną odmianą głosu tenorowego, nie zdecydował się na utrzymaną w takim charakterze pierwszą arię Jontka I ty mu wierzysz, pochodzącą jeszcze z wileńskiej wersji Halki, gdzie partia ta przeznaczona była dla barytona. Mnie tym razem bardziej przypadła do gustu w interpretacji tego śpiewaka aria Stefana „z kurantem” Boże mój! Melodia ta...ze Strasznego dworu. Dotąd uważałem, że głos Tomasza Kuka jest nieco za ciężki na potrzeby tej partii.


Z oczywistych powodów przeniósł on punkt ciężkości z aspektu lirycznego na bohaterski, ale za pomocą większej niż zazwyczaj wrażliwości dynamicznej wydobył także pożądane odcienie emocjonalne, zwłaszcza w części recytatywowej, a wiarygodności całemu wykonaniu przydał bijący akurat wtedy zegar z wieży wawelskiej katedry. Ewa Vesin lepiej odnalazła się w końcowej kawatynie Halki O mój maleńki, albowiem rejestr dramatyczny bliższy jest naturze jej sopranu.

 

Arie oper swiata 4

 

Na słowa uznania zasłużyło pewne brzmienie trębacza w fanfarowych zwrotach akompaniamentu do arii Chorążego Pomnę, ojciec waścin gadał Hrabiny w interpretacji Wojciecha Gierlacha, który nadto zaprezentował arię Skułuby Ten zegar stary ze Strasznego dworu.

 

Arie oper swiata 5

 

Program uzupełniły ustępy baletowe, a więc znane ze sceny Opery Krakowskiej Tańce góralskie Halki w wykonaniu jej tancerzy, a także Polonez koncertowy A-dur gościnnie odtańczony przez Polski Balet Narodowy, przy czym kostiumy wywoływały raczej skojarzenia szlafrokowo-szlafmycowe, choć zdaję sobie sprawę, że należy się w nich dopatrywać inspiracji Jana Piotra Norblina, co być może wynikało z kontrastu kolorystycznego z innymi strojami kontuszowymi. Na koniec warszawski zespół przedstawił Mazura ze Strasznego dworu, wieńcząc w ten sposób rocznicowy hołd składany Moniuszce. Z kolei w najgorętszą tego lata noc na Dziedzińcu Zamku Wawelskiego rozbrzmiewały chóry i arie z różnorodnych oper.


O ile wcześniejsze wieczory Moniuszkowskie odznaczały się stylistyczną jednorodnością, to tym razem szersza panorama estetyk wokalnych, od belcanta Belliniego i Donizettiego poprzez Verdiego po weryzm Pucciniego i od romantyzmu Nicolaia i Wagnera po Offenbacha i Bizeta, wywoływała do pewnego stopnia wrażenie nieco chaotycznego natłoku. I znów wyróżniała się Katarzyna Oleś-Blacha, która wybrała te partie, które aktualnie dobrze leżą w jej głosie.

 

Arie oper swiata 6

 

A więc kawatyna i cabaletta tytułowej Normy Casta diva, a także koloraturowy walc Olimpii Les oiseaux, któremu artystka przydała humorystycznych działań aktorskich, dostarczając publiczności substytut widowiska.

 

Arie oper swiata 7

 

Poprzedził go chóralny polonez Non, aucun hôte vraiment z tychże Opowieści Hoffmanna. Z dobrej strony zaprezentował się również Mariusz Godlewski w Te Deum zamykającym pierwszy akt Toski, któremu szyderczych znamion przydaje się dołączający doń głos demonicznego Scarpii, a zwłaszcza w dojrzałej interpretacji Pieśni do gwiazdy z Wagnerowskiego Tannhäusera, ujmując głęboko przemyślanym kształtowaniem frazy i nasycaniem brzmienia zróżnicowanymi alikwotami, a kiedy wymagało tego przesłanie tekstu posługiwanie się śpiewem mezza voce. Tomasz Kuk najlepiej odnalazł się w romancy Parmi veder le lagrime i cabaletcie z Rigoletta Giuseppe Verdiego, operując, zwłaszcza w tej pierwszej, zróżnicowanymi odcieniami dynamicznymi. Całość zamknęły Tańce połowieckie Kniazia Igora Aleksandra Borodina. W tym roku pogoda sprzyjała plenerowym imprezom XXIII Letniego Festiwalu Opery Krakowskiej.

                                                                             Lesław Czapliński