Przegląd nowości

„Beatrix Cenci”Albero Ginastery w Opéra du Rhin w Strasburgu

Opublikowano: środa, 26, czerwiec 2019 07:40

Zorganizowany już po raz drugi przez Opéra du Rhin w Strasburgu wielodyscyplinarny festiwal ARSMONDO uhonorował tym razem Argentynę (w zeszłym roku to była Japonia), a najważniejszym wydarzeniem obejmującej liczne koncerty, spektakle, wystawy, konferencje i projekcje filmowe manifestacji stała się francuska premiera opery Beatrix Cenci Alberto Ginastery (1916-1983).

Beatrix Cenci 1

Ten argentyński twórca kojarzony jest przede wszystkim z pojawiającymi się czasem w repertuarze fortepianowymi Danzas argentinasi Koncertem na harfę, wszakże to właśnie wspomniane, będące jego ostatnim opusem dzieło, poprzedzone dwoma innymi operami (Don Rodrigo i do 1972 roku zakazanym w Argentynie Bomarzo), uczyniło zeń jednego z najważniejszych kompozytorów Ameryki Łacińskiej XX wieku. Tym trudniej zatem zrozumieć, dlaczego po swojej prapremierze w 1971 roku w Washington Opera, a następnie mającej miejsce kilkanaście lat później pierwszej europejskiej prezentacji w Genewie, Beatrix Cenci niezwykle sporadycznie pojawia się na scenie i do tej pory nie doczekała się nawet nagrania płytowego.


Tytułowa bohaterka to historyczna postać żyjącej w XVI wieku włoskiej szlachcianki, seksualnej ofiary własnego ojca, okrutnego rozpustnika i sadysty, mającego na sumieniu również śmierć dwóch swoich synów. Wraz z innymi członkami rodziny zawiązała ona spisek mający na celu pozbycie się potwornego prześladowcy i doprowadziła do dokonania na nim mordu przez wynajętych zabójców.

Beatrix Cenci 2

Za czyn ten została bezlitośnie skazana na śmierć przez ścięcie. Jej tragiczny los - i utrwalony przez malarza Guido Reniego mityczny już portret, ukazujący Beatrix oczekującą na wykonanie wyroku - inspirował od wieków liczną rzeszę artystów, pisarzy (Stendhal, Dumas, Artaud, Zweig, Słowacki, Moravia…), reżyserów filmowych (David Lynch, Bertrand Tavernier) i kompozytorów (Ludomir Różycki, Berthold Goldschmidt). Zafascynowany również tym tematem Alberto Ginastera zlecił zredagowanie libretta dwóm autorom (to rzadki przypadek) wykorzystującym Kroniki włoskie Stendhala i The Cenci Percy Shelleya: William Shand nakreślił zdominowane akcją sceny dramatyczne, zaś Alberto Girri napisał fragmenty utrzymane w zdecydowanie poetyckim tonie.

Beatrix Cenci 3

Te odmienne konwencje literackie znalazły frapujące przełożenie na język muzyki, nasyconej zróżnicowanymi aurami barw dźwiękowych. Z jednej strony emanuje ona bowiem właśnie poetycką ekspresją o szerokim wachlarzu brzmień i klimatów, z drugiej zaś przytłacza ponurym i dramatycznym nastrojem. Pod względem budowy opera składa się z czternastu scen, posiadających właściwą im strukturę dźwiękową, które Ginastera (mający w swoim dorobku również muzykę do wielu filmów) powiązał na wzór montażu planów filmowych w jedną rządzącą się żelazną logiką i podzieloną na dwa akty całość, chętniej podążającą za dramaturgią libretta niż muzyczną narracją.


Ta ostatnia oscyluje pomiędzy bitonalnością, politonalnością, dodekafonizmem i odcinkami aleatorycznymi, co dla zasiadającej w kanale Orkiestry Filharmonicznej Strasburga stanowi nie lada wyzwanie interpretacyjne, z którego dzięki czujnej, precyzyjnej i pełnej zaangażowania dyrekcji Marko Letonji wychodzi zwycięsko.

Beatrix Cenci 4

Pod batutą słoweńskiego maestro te heterogeniczne style stapiają się w spójną, perfekcyjnie zorganizowaną i gęstą warstwę dźwiękową, często wykorzystującą napięte w górze i utrzymane na poziomie fortissimo rejestry (zwłaszcza w sekcji dętej). Służy ona nieustannie intensyfikacji poczucia zagrożenia w nasiąkniętym perwersją kontekście oraz wzmacnianiu dramatyzmu sytuacji poniewieranej i upokarzanej przez własnego ojca dziewczyny. I nawet „przybrudzone” dźwięki harfy kierują naszą uwagę na sferę psychicznego terroru.

Beatrix Cenci 5

Pozorne wyciszenie pojawia się wówczas, kiedy Ginastera (wyraźnie nawiązujący do zabiegu wykorzystanego przez Brittena w Glorianie) wprowadza utrzymane w estetyce włoskiego renesansu tańce, których wykonanie niespodziewanie powierza wprowadzającej lokalny koloryt mandolinie. Ale i ten pomysł służy dramaturgii dzieła, gdyż wywołana z przeszłości muzyka jeszcze mocniej eksponuje na zasadzie kontrastu przerażający i krwiożerczy świat Hrabiego Cenci. Uświadamia nam też boleśnie, że za fasadą etykiety i eleganckich manier włoskiej arystokracji skrywają się niekiedy opanowani nikczemnymi i niemoralnymi popędami mężczyźni.


Beatrix Cenci nie jest operą symboliczną, albowiem żadnej postaci czy idei nie zostaje przypisany konkretny instrument, motyw czy barwa orkiestry. Natomiast zważywszy na sposób, w jaki kompozytor oddaje za pomocą muzyki psychologię i głębsze uczucia poszczególnych protagonistów, możemy tu raczej mówić o dziele ekspresjonistycznym.

Beatrix Cenci 6

Warto zresztą zauważyć, że każdy z solistów szuka bardziej szorstkich niż powabnych i ciepłych barw swego głosu, a nawet jeśli pojawiają się w nim jakieś ozdobniki, to nie w celu uatrakcyjniania wokaliz, lecz paradoksalnie po to, aby celniej wyrazić wewnętrzny ból danej postaci. Dodajmy, że w szczególny sposób traktowane są głosy żeńskie, Beatrix i jej teściowej Lukrecji, albowiem to one są obiektami patologicznej tyranii Hrabiego. Meksykańska sopranistka Leticia de Altamirano elektryzuje publiczność w roli tytułowej porwanymi jak marzenia jej bohaterki trylami oraz tnącymi powietrze i graniczącymi z krzykiem dźwiękami w wysokich rejestrach, oddającymi przerażenie i poczucie obrzydzenia w stosunku do własnego ojca.


Jej rozpaczliwe błaganie o pomoc spotyka się z obojętnością gości Hrabiego, podobną do bezduszności, jakiej doświadcza Lukrecja Cenci, przejmująco ucieleśniana przez turecką mezzosopranistkę Ezgi Kutlu, której zdradzający bezsilną rozpacz głos służy budowaniu tragicznie pokornej, poniżanej i traktowanej przez męża jak przedmiot kobiety.

Beatrix Cenci 7

Wreszcie niezapomniane wrażenie wywiera kreacja albańskiego barytona Gezima Myshkety, o wyglądzie i gestykulacji przekonująco współgrających z obscenicznym i plugawym charakterem Hrabiego Cenci. Jego wrzaskliwe interwencje podczas demonstracji pogardy wobec Lukrecji czy zdradzająca radość lekkość tembru na wspomnienie o śmierci własnych synów sugestywnie eskaluje narastającą atmosferę horroru. 

Beatrix Cenci 8

Debiutujący w operze reżyser Mariano Pensotti przenosi akcję dzieła Ginastery do czasów jego powstania, czyli lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, w których w jego rodzinnym kraju rodziły się spychające kobiety na społeczny margines i łamiące prawa człowieka wojskowe dyktatury. To także okres pojawiania się utrzymanych w oniryczno-koszmarnych klimatach filmów Davida Lyncha, Stanleya Kubricka czy Dario Argento, już od dawna mocno oddziałujących na wyobraźnię inscenizatora. W jego prezentowanej w Strasburgu wizji, świadomie unikającej łatwych skojarzeń z ruchem #MeToo, pokazany jako kolekcjoner dzieł sztuki Hrabia Cenci zaprasza miejscowych arystokratów na pokaz zrealizowanego przezeń surrealistycznego filmu krótkometrażowego pod tytułem „Horror jest piękny”. Przedstawia on dwóch mężczyzn (to zamordowani przez Hrabiego synowie) w podwodnym otoczeniu i podczas orgiastycznego seansu, a następnie w trumnach.


Niejako przedłużeniem owego filmu jest powściągliwie rozegrany epizod gwałtu popełnionego przez Hrabiego na Beatrix, która na skutek tego odrażającego ataku na jej intymność zamienia się na moment w rozerwaną na części - zjeżdżające spod sufitu - lalkę. Przeważająca część narracji dramaturgicznej rozgrywa się na obrotowej scenie, co pozwala nadać spektaklowi niemalże kinematograficzny wymiar. W tle widnieje przykryta białym całunem monumentalna figura kobiety, a w dusznym mieszczańskim wnętrzu (scenografia i kostiumy - Mariana Tirantte), zdominowanym przez dwa posągi mastifów, krąży zbolała Beatrix, jakby uwięziona w krępującym jej ruchy rozbudowanym aparacie ortopedycznym.

Beatrix Cenci 9

Ten znak utraty wolności, podobnie jak wspomniana metafora zepsutej, pomnożonej wielokrotnie i w różnych wymiarach lalki, symbolizującej uprzedmiotowienie bohaterki i pozbawienie jej ludzkiej godności, to główne wątki tej oszałamiającej realizacji.

Beatrix Cenci 11

Zostają one doprowadzone do swoistego paroksyzmu w finale, kiedy to skazana na śmierć i posadzona na tacy Beatrix przechodzi przez ręce pracowników fabryki konserw, którzy rozdzierają jej ciało na kawałki, a następnie pakują je do małych pojemników przesuwających się na taśmie produkcyjnej. Staje się jasne, że celem Pensottiego jest brutalne zderzenie wyidealizowanego, umieszczonego na cokole wizerunku kobiecości z sytuacją kobiety bestialsko zniewolonej i postrzeganej wyłącznie jako przeznaczona do konsumpcji cielesność. Jego praca porusza sumienia widzów i w pełni oddaje sprawiedliwość niesłusznie pomijanemu dziełu, które zasługuje na zaistnienie w bieżącym repertuarze operowym.

                                                                           Leszek Bernat