Przegląd nowości

Puccini w blaskach nocy

Opublikowano: sobota, 22, czerwiec 2019 10:59

To było bodaj pierwsze wydarzenie w takiej skali w najbardziej socrealistycznym miejscu stolicy. 5 tysięcy osób wypełniło niemal do ostatniego krzesełka wielką instalację widowni zbudowaną przed głównym wejściem Pałacu Kultury i Nauki.

 

Madama Butterfly 913-319

 

Operę Madama Butterfly Giacomo Pucciniego pokazano jedynie w inscenizowanej wersji koncertowej, ale z uwagi na realia widowiska plenerowego odbierano je jako pełnowartościowy spektakl, w kostiumach Marka Adamskiego, z wirtualnymi dekoracjami i scenicznym ruchem. Pogoda, tak ostatnio kapryśna, nie zrobiła słuchaczom żadnego psikusa, było ciepło i sucho do samego końca. A wykonawców sprowadzono najlepszych – trzy gwiazdy znane nawet publiczności nowojorskiej MET – Aleksandra Kurzak, Roberto Alagna i Andrzej Dobber – znakomicie spełniły się w czołowych rolach.


Poza nimi najlepsi śpiewacy na polskim rynku – Monika Ledzion-Porczyńska jako Suzuki, Marta Brzezińska jako Kate Pinkerton, Karol Kozłowski jako ruchliwy i przebiegły Goro, Dionizy Wincenty Placzkowski jako zakochany, ale powściągliwy Książę Yamadori i Łukasz Konieczny jako groźny i upiorny Bonzo.

 

Madama Butterfly 913-364

 

Wart zauważenia był także fakt, że poboczne role obsadzili soliści wywodzący się z Chóru Filharmonii Narodowej kierowanego przez Bartosza Michałowskiego. Byli to: Krzysztof Chalimoniuk, Piotr Stawarski, Jadwiga Bartnik, Magdalena Dobrowolska, Miłosz Kondraciuk, Monika Dobrzyńska-Krysiak. Reżyserka Natalia Korczakowska wprowadziła jeszcze dwie postacie symbolizujące śmierć, nie zabrakło również przepisowego dziecka.

 

Madama Butterfly 913-365

 

Głosowo soliści stworzyli kreacje bez zarzutu, choć oczywiście ostateczny efekt był nieco zdeformowany przez nagłośnienie, ale nie odbierał przyjemności słuchania opery. Aleksandra Kurzak jako gejsza Cio-Cio-San na początku stworzyła postać młodej, naiwnej Japonki, która do końca wierzy w prawdę wypowiadanych przysiąg. Uderzona prawdą faktów zamienia się w postać głęboko tragiczną. To wszystko było słychać w barwie i w prowadzeniu głosu.


Podobnie w głosie Andrzeja Dobbera (konsula Sharplessa) przebijała prawość, a w momencie  niezręcznego posłannictwa ogromne skrępowanie. Takie operowanie głosem jest dostępne tylko nielicznym.

 

Madama Butterfly 913-345

 

Goro – Karola Kozłowskiego i Bonzo – Łukasza Koniecznego poza dobrą szkołą wokalną wykazali umiejętności aktorskie. Roberto Alagna – Pinkerton stworzył postać bezdusznego Amerykanina, który traktował całą sprawę jako nieistotną zabawę i do końca nie myślał zastanawiać się nad konsekwencjami. Bardzo kontrowersyjne były rzucane na ekran graficzne lub filmowe animacje. Znakomicie sprawdził się wieloznaczny pomysł symbolizujący zabawę dziecka łódeczką wykonaną z jednodolarowego banknotu dolarowego z Waszyngtonem.


Papierowy okręcik z początku pływał swobodnie, ale gdy dramat nabierał mocy drobne paluszki dziecka starały się zatopić zabawkę. Nieźle współgrały z fabułą animacje pokazujące kwiaty róży, które rozsypują się w luźne płatki, ale były też plansze np. powtarzające się sekwencje z czerwonymi zygzakami o niejasnej symbolice lub wyrażające kompletny, ciągnący się minutami brak jakiegoś konkretnego pomysłu, a do tego drażniły oczy i nie miały nic wspólnego z rozgrywającym się dramatem.

 

Madama Butterfly 913-31

 

Autorów koncepcji i realizacji wideo było aż pięcioro, nie wiadomo komu przypisać bardziej udane projekty. Bardzo dobrze grała w tych sztucznych warunkach akustycznych orkiestra Sinfonia Varsovia kierowana przez Marcello Mottadelli'ego, podążała za śpiewakami i budowała podkład pod zmieniające się nastroje.

 

Madama Butterfly 913-404

 

Gorzej, że po przerwie na warstwę muzyczną opery zaczęły się nakładać co jakiś czas wzmacniane łomoty dochodzące gdzieś z Placu Defilad, jakby złośliwie i celowo włączanego rocka. Trudno było określić źródło tego hałasu, organizatorzy też nie interweniowali, a dudnienie niskich basów okropnie przeszkadzało nie tylko publiczności, ale także samym wykonawcom. To był najgorszy istotny zgrzyt psujący ogólną ocenę tego unikalnego widowiska, które na długo pozostanie w pamięci. 

                                                                  Joanna Tumiłowicz