GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościŁańcuckie rekomendacje: Piotr Beczała stawia fermatę
Strona 1 z 2
Występem Piotra Beczały w Filharmonii Rzeszowskiej zakończył się tegoroczny, pięćdziesiątyósmy Festiwal Muzyczny w Łańcucie. Przede wszystkim orkiestra, prowadzona przez Wojciecha Rajskiego, nie sprawiała wrażenia pospolitego ruszenia, a więc zespołu złożonego z Polskiej Filharmonii Kameralnej i doangażowanych muzyków, operując zróżnicowaną dynamiką i brzmieniową paletą kolorystyczną.
Szczególnie sprawdziło się to i stanowiło atut w uwerturach Verdiego (do Luizy Miller i Joanny d’Arc), którego orkiestracja nie jest zbyt wyszukana. Z kolei subtelność dźwiękowa dała znać o sobie w intermezzu z Siostry Angeliki Giacomo Pucciniego. Nieco dziwaczną formę przybrała natomiast zagrana na początek uwertura do Carmen w wersji integralnej, tyle że od tyłu, skoro Andantez tematem losu zabrzmiało przed Allegro z motywami Carmen i kupletów toreadora, a wszystko poprzedził antrakt sprzed trzeciego aktu.
Sam występ Piotra Beczały lepszym okazał się w drugiej części. Doświadczenie sceniczne iestradowe powinno było podpowiedzieć artyście, by nie rozpoczynać go od arii Don Joségo „z kwiatkiem”, kiedy głos nie jest jeszcze wystarczająco rozśpiewany, a wysoki rejestr nie jest skądinąd jego najmocniejszą stroną. U Beczały nie od dziś występuje lęk przed wysokimi tonami, rodzący nerwicowe reakcje (na przykład w arii Alfreda z drugiego aktu Traviaty podczas spektaklu inaugurującego sezon w mediolańskiej La Scali). Było tak i tym razem. Przed podejściem do „c” głos się załamał, a potem przy zastosowaniu falsetowej artykulacji nadal brzmiał niezbyt pewnie.
|
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |