Przegląd nowości

Łańcuckie rekomendacje: Czas odzyskany

Opublikowano: środa, 12, czerwiec 2019 06:39

Powoli tradycją staje się udział Opery Lwowskiej im. Salomei Kruszelnickiej w łańcuckich festiwalach muzycznych (w ubiegłym roku na jego inaugurację przedstawiono przed miejscowym pałacem  Bal maskowy Giuseppe Verdiego), odbywającej się na ziemi należącej niegdyś do województwa lwowskiego, do czasów rozbiorów nazywanego ruskim. Tym razem wybór padł na spektakl baletowy, a mianowicie Jezioro łabędzie Piotra Czajkowskiego, który okazał się jednym z najbardziej udanych wydarzeń festiwalu. Podczas uwertury, granej przy zaciągniętej kurtynie (rzecz odbywała się w Filharmonii Rzeszowskiej, na tę okazję zmienionej w salę widowiskową), intonacyjne wpadki orkiestry nie pozwalały się spodziewać przedstawienia, które wzniosłoby się ponad prowincjonalny poziom.

Jezioro,Lwow,Lancut 1

Atoli, wraz z rozsunięciem zasłony okazało się, że lwowscy tancerze bynajmniej nie należą do licznych ansambli z dawnej strefy poradzieckiej, które starają się korzystać z opinii o wysokich umiejętnościach tamtejszej szkoły choreograficznej, lecz śmiało mogą się mierzyć z najlepszymi spadkobiercami rosyjskiej tradycji baletowej, kultywowanej w petersburskim Teatrze Maryjskim czy moskiewskim Bolszoj. Uskrzydlili nawet muzyków orkiestrowych, którym pod dyrekcją Jurija Berwećkiego nie zdarzały się już intonacyjne niedokładności, a nawet ich brzmienie przybrało w pełni symfoniczny zakrój, jak przystało na partyturę twórcy tego gatunku muzycznego, niestanowiącego już tylko podkład do tańca, ale kształtującego przebieg akcji oraz posiadającego własne walory estetyczne, skłaniające do zestawienia samodzielnych suit koncertowych. Prawdziwym objawieniem wieczoru był Ołeh Petryk w roli nadwornego Błazna.


Dla tego młodego tancerza zdawały się nie istnieć prawa grawitacji w brawurowo wykonywanych przezeń révoltadestours en l'air oraz coups jetés, a więc skokach z obrotami w powietrzu i okrążeniach wokół sceny, a także zawrotnych piruetach. Przed artystą tym stoi otworem wielka kariera i dziwić może, dlaczego nie dopuszczono go do końcowych ukłonów i oklasków. Zwracał uwagę techniczną biegłością Jewhenij Swietlica w charakterystycznej partii złego ducha Rotbarta, którego ruch zwielokrotniał kostium ze skrzydlatymi połami.

Jezioro,Lwow,Lancut 2

Na tym tle nieco blado zaprezentowali się odtwórcy pary głównych bohaterów: Serhij Kaczura jako książę Zygfryd oraz Jaryna Kotys w podwójnej roli: Białego łabędzia, czyli zaklętej w niego przez Rotbarta księżniczki Odetty, oraz Czarnego łabędzia, czyli córki złego ducha, podstawionej w jej miejsce na balu księżnej. Związane z nimi są dwa pas de deux z drugiego aktu: z akompaniamentem skrzypiec i interludium w formie pas de quatre z udziałem czterech łabędzic, którego repliką w następnym będzie ten z udziałem podstawionej Odylii, oraz z towarzyszeniem harfy.

Jezioro,Lwow,Lancut 3

Tancerki z corps de ballet w aktach dworskich, jako księżniczki ubiegające się o względy księcia Zygfryda, występowały w powłóczystych paczkach do łydki, a w nokturnowych jako łabędzice w sztywnych, krótkich paczkach klasycznych. Czysto baletowym dopełnieniem akcji były tańce zbiorowe: ulubione przez Czajkowskiego walce dwórek oraz łabędzic, uroczysty polonez kończący dworską galę w pierwszym akcie, a w trzecim divertissement, na który złożyły się: czardaszbolerotarantela mazur. Choreografia Petrosa Małchasjanca nawiązywała do tej z petersburskiego wznowienia Jeziora łabędziego w 1895 roku, a więc Mariusa Petipy i Lwa Iwanowa. Utrzymane w czysto ornamentalnym charakterze dekoracje kulisowe i prospektowe, z wyobrażeniem tafli jeziora w aktach nokturnowych, były autorstwa Jewhena Łysyka, a kostiumy, uwzględniające tradycyjne, trykotowe stroje baletowe z modyfikacjami nawiązującymi do wymogów akcji fabularnej, zaprojektowała Oksana Zinczenko.

                                                                  Lesław Czapliński