Przegląd nowości

Beethoven jako zwierzę

Opublikowano: środa, 15, maj 2019 21:22

Kiedy się sięgnie do obsady widowiska baletowego Cisza/Silence przygotowanego na inaugurację XXV Łódzkich Spotkań Baletowych, zaskoczony czytelnik zobaczy, że z Ludwiga van Beethovena zrobiono tu wielogłowego potwora. Nie mamy do czynienia z jednym człowiekiem – prawda, że genialnym – ale Beethoven występuje tutaj jako Beethoven - Kreator (Tomu Kawai), Beethoven – Człowiek (Dominik Senator), Beethoven – Geniusz (Yuki Itaya), Beethoven – Dziecko (Wojciech Wiśniewski).

 

Cisza,Lodz 1

 

Uważny obserwator dostrzeże na scenie jeszcze jednego albo dwóch Beethovenów, nie mówiąc  o tym, że w spektaklu bierze też udział ojciec Beethovena (Krzysztof Pabiańczyk), matka(?) (Ekaterina Kitaeva-Musko), brat Beethovena Caspar (Grzegorz Brożek) oraz bratanek i uczeń Beethovena Karl (Paweł Kurpiel), którego Beethoven wali po łapach, po głowie, popycha itd.

 

Cisza,Lodz 4

 

Nie zabrakło także dwóch miłości Beethovena – Josephine (Lydie Boutfeux) i Julietty (Boglarka Novak). Złość na gadulstwo autora widowiska mija jednak, kiedy zaczyna grać orkiestra Teatru Wielkiego w Łodzi, bo przy tych wszystkich zabiegach inscenizacyjnych, aby w pigułce odtworzyć biografię wielkiego kompozytora, słyszymy poważny, trzyczęściowy koncert symfoniczny złożony z najbardziej utanecznionej VIII Symfonii F-dur op.93, Wielkiej fugi na kwartet smyczkowy w wersji kameralnej, B-dur op.130 oraz V Koncertu fortepianowego Es-dur Cesarskiego z doskonałym solistą Tarasem Hlushko. Koncertem dyrygował z powodzeniem Michał Kocimski. Można było, więc zamknąć oczy i zanurzyć się w cudownej muzyce, ale oglądanie widowiska baletowego jeszcze podnosiło temperaturę odbioru.


Choreograf Ivan Cavallari dokonał bowiem niezwykłego przetworzenia genialnej muzyki na taniec neoklasyczny tworząc, jak kompozytor, ciągi fraz, kulminacje, przetworzenia, wariacje, modulacje itp. zgodne z myślą zawartą w partyturze. Można przysiąc, że Ivan Cavallari jest posiadaczem niezwykle rzadkiej u artystów cechy zwanej synestezją, potrafi połączyć w swojej osobowości twórczej kilka dziedzin sztuki, które się wzajemnie przenikają.

 

Cisza,Lodz 11

 

Muzyka wywołuje więc u niego konkretne wizje ruchowe, kolorystyczne, czy w ogóle cielesne. Jeśli w dźwiękach kompozytor sugeruje nam jakiś konflikt, problem albo zagadkę, to w umyśle choreografa tworzy się taki sam konflikt, problem czy zagadka przełożona na ruch głowy, ręki, całej sylwetki, albo kilku tańczących osób.  – Muzyka Beethovena jest ogromną falą, która nakrywa nasze ciało i spowija duszę – powiedział wybitny choreograf, i właśnie cały spektakl-koncert jest taką falą wypełnioną niezwykłymi znakami tanecznymi, sugestiami, zbiorowymi i solowymi prezentacjami tego, co nam opowiada czysta, nieskażona żadnym dodatkowym komentarzem muzyka. Współautorami widowiska Ivana Cavallariego byli oczywiście autorka dekoracji i kostiumów Anna Chadaj, reżyser światła Michał Głaszczka i autor dosyć kontrowersyjnych projekcji video – Krzysztof Niemczycki.  


Padające na ekran animacje graficzne, m.in. rodzącej się trąby powietrznej, idących do przodu męskich półbutów (zapewne włoskich), po składanie z poszczególnych części rewolweru typu colt, mogły nieco rozbawić publiczność swoją dosłownością i banalnością, ale na szczęście nie odwracały uwagi od zasadniczego przekazu wypowiadanego tańcem, ruchem, pantomimą. Rewelacyjna była w tym względzie cześć środkowa spektaklu do muzyki Wielkiej fugi na kwartet smyczkowy.

 

Cisza,Lodz 8

 

Tutaj choreograf mniej zajmował się ukazywaniem meandrów losu i charakteru mistrza z Bonn, a zaprezentował coś, co mogło sugerować inspirację zaczerpniętą z powieści Doktor Faustus Tomasza Manna, w której niejaki Wendell Kretzschmar wygłasza referat pt. „Dlaczego Beethoven nie napisał trzeciej części Sonaty fortepianowej op. 111?”. W konkluzji tego wykładu dowiadujemy się, że genialny kompozytor, zdaniem krytyków, zazdrośników i przeciwników śmiałego Nowatora, nie potrafił napisać fugi. On jednak poruszając Niebo i Ziemię udowodnił wszystkim, że fuga może być synonimem walki na śmierć i życie.

 

Cisza,Lodz 13

 

Spektakl pt. Cisza/Silence, ma zwracać uwagę, że Beethoven zmagał się z chorobą zaniku słuchu i pod koniec życia tworzył w zupełnej ciszy. Jest jednak trochę zwodniczy. W istocie cała cześć trzecia, V Koncert fortepianowy, stała się apoteozą jego zwycięstwa nad tą ludzką słabością. A gdyby Beethoven żył dzisiaj, to wspaniałe implanty prof. Henryka Skarżyńskiego, usunęłyby z jego losu tę przeszkodę, pozbawiłyby go jednak także części legendy, która towarzyszy wielkiemu muzykowi. 

                                                                     Joanna Tumiłowicz