Przegląd nowości

Jubileusz z romantykami w herbie

Opublikowano: piątek, 22, marzec 2019 23:49

Na jubileusz siedemdziesiątych piątych urodzin, obchodzonych w Filharmonii Krakowskiej 15 i 16 marca, Antoni Wit wybrał utwory z niemieckiego repertuaru romantycznego. Zapamiętany przeze mnie sprzed półwiecza koncert młodego wówczas kapelmistrza otwierała uwertura do weberowskiego Wolnego strzelca.

Antoni Wit 756-785

Tym razem Maestro Wit wybrał na początek tegoż kompozytora uwerturę do Petera Schmolla op. 8, opery napisanej przez wówczas siedemnastoletniego twórcę. Zawiera ona już w sobie właściwe dla niego romantyczne malarstwo dźwiękowe, spoza którego wyzierają niekiedy obrazy grozy (drugi temat z efektem tremolo w kwintecie smyczkowym). Pod batutą Jubilata przybrała ona monumentalną, zgoła wagnerowską potęgę brzmienia, wydobywanego z orkiestry o zwiększonej obsadzie, a jednocześnie jednorodnego, jakby o quasi-organowej fakturze.


Następnie przyszła kolej na dzieło dojrzałego tym razem, bo czterdziestoośmioletniego twórcy, jakim był Johannes Brahms w chwili powstania Pieśni żałobnych op. 82 do słów sonetu Friedricha Schillera. A zatem nie dążącego do zewnętrznej efektowności i okazałości, skupiającego się nade wszystko na przekazaniu sensu tekstu literackiego, a zatem takim uproszczeniu faktury, aby nic nie zacierało jego wymowy. Wszystko to nadaje kompozycji zdecydowanie akademickie oblicze. Więcej materiału do ukazania swojego temperamentu artystycznego Antoni Wit znalazł w Pieśni pochwalnej Felixa Mendelssohna, liczącego w chwili jej skomponowania trzydzieści jeden lat.

Antoni Wit 79-13

Z czasem została ona sklasyfikowana jako II Symfonia B-dur op. 52 tego autora. Kantatowy charakter głównego zrębu, poprzedzonego trzema ogniwami instrumentalnymi cyklicznej formy sonatowej, a więc Allegraquasi-scherza z triem i pieśniowego Adagia, nasuwa skojarzenia z Dziewiątą Beethovena, choć takich intencji nie miał kompozytor, pisząc okolicznościowy utwór z okazji obchodów czterechsetlecia Biblii Gutenberga. Monumentalny charakter posiada otwierające Maestoso, którego główny, fanfarowy temat powraca i spina część czysto orkiestrową z wokalno-instrumentalną oraz poprzedza finał.Mnie szczególnie urzekła lekkość brzmienia uzyskana w utrzymanym z lekka w rytmie walca Allegretto un poco agitato. W części kantatowej, rozpadającej się na szereg numerów-epizodów, dyrygent maksymalnie zadbał o nadanie im, na ile to możliwe, zwartości i wewnętrznej spójności.


Pod ręką Antoniego Wita szczególnie efektownie, a zarazem czytelnie przeprowadzone zostały imponujące swym kontrapunktem chóralne ustępy: Die Nacht ist vergangeni wieńczące całość Ihr Völker, bringet her dem Herrn Ehre und Macht!, w których dyrygent skupił się przede wszystkim na konsekwentnym zarysowaniu ich konstrukcji architektonicznej.

Antoni Wit 314-20

Spośród tercetu solistów szczególnie wyróżniłbym Aleksandra Kunacha, którego tenor pod względem kolorystycznym, dzięki lekkiemu zabarwieniu falsetowemu, szczególnie predestynuje go do wykonawstwa muzyki niemieckiej, zwłaszcza tej dawniejszej, spod znaku baroku (na przykład Ewangelisty w bachowskich Pasjach). Antoni Wit, jak zawsze, cały koncert poprowadził z pamięci, panując nad rozbudowanym aparatem wykonawczym, dodatkowo współtworzonym przez organy, przy których zasiadł Arkadiusz Bialic. Z uwagi na to, że program koncertu wypełniły utwory kompozytorów niemieckich, taki też był układ orkiestry, z pierwszymi i drugimi skrzypcami symetrycznie rozmieszczonymi po obydwu stronach kapelmistrza.

Maestro, dalszego pomyślnego życia w muzyce!

                                                                         Lesław Czapliński