Przegląd nowości

Cyrulik sewilski w Krakowie

Opublikowano: wtorek, 19, marzec 2019 15:45

Piątkowa premiera tej najpopularniejszej z oper Gioacchino Rossiniego zyskała entuzjastyczne przyjęcie. I przyznać należy, że w pełni zasłużone. Przedstawienie wyreżyserowane przez Jerzego Stuhra (to drugie spotkanie z operą tego znakomitego artysty) ma wartkie tempo i dobrą dynamikę scen zbiorowych przez co bawi od pierwszego do ostatniego momentu.

 

Monika Korybalska 96-71

 

Ku uciesze publiczności, przez scenę kroczy galeria kolorowych i pełnych życia postaci. Wszędobylski Figaro każdego potrafi wyprowadzić w pole, a pokaźny zastrzyk gotówki jaki na początku otrzymuje od hrabiego, wyraźnie dodaje mu inwencji w wymyślaniu kolejnych gagów mających zmylić zazdrosnego i zarozumiałego doktora Bartolo i umożliwić zakochanym kolejną schadzkę. Hrabia Almaviva też zrobi wszystko (przebierze się nawet za pijanego żołnierza wymachującego karabinem, który żąda kwatery w domu Bartolo) byle tylko spotkać się z ukochaną Rozyną.


Wszystko to potraktował reżyser ze sporym dystansem i przymrużeniem oka, co wywoływało częste salwy szczerego śmiechu na widowni, cieszącej oko urodą scenografii Natalii Kitamikado oraz nie pozbawionymi fantazji kostiumami Joanny Klimas. Wszystko to uzupełnia ruch sceniczny opracowany finezyjnie i z humorem oraz zgodnie z pulsem muzyki przez Katarzynę Aleksander-Kmieć. W sumie mamy tradycyjne   przedstawienie, ale nie pozbawione dobrego humoru i mocno osadzone w muzyce.  

 

S awomir Kowalewski 96-86

 

W obsadzie brylował niepodzielnie obdarzony pięknie brzmiącym barytonem Sławomir Kowalewski, jako tytułowy bohater. Jego Figaro ma błysk w oku i szelmowską postawę, a że przy tym śpiewa dobrze, i z dużą kulturą, to mamy okazję obcowania z kreacją dużego formatu. Monika Korybalska okazała się Rozyną o dziewczęcym wdzięku i sporym temperamencie scenicznym, choć chwilami brakowało jej wokalnej swobody.


W partii hrabiego Almavivy dzielnie usiłował jej sekundować Kolumbijczyk Pablo Martinez  dysponujący głosem o niezbyt ciekawym brzmieniu i mający na dodatek problemy intonacyjne. Dobrze spisał się Robert Gierlach w roli Bartola przypominającego włoskiego Mafioso z brylantyną we włosach i złotymi łańcuchami na szyi. Jedynie Włodymyr Pańkiw nie przekonywał w roli diabolicznego Don Basilio.

 

Robert Gierlach 96-85

 

W jego kreacji zabrakło mi tej odrobiny chytrości, to nie był kochający plotki i pieniądze, intrygant. Był – jak na mój gust – zbyt układny, bez większego temperamentu i przebiegłości. Całości obsady dopełniali: Agnieszka Cząstka (Berta) i Krzysztof Kozarek (Fiorello). W muzyce prowadzonej tradycyjnie batutą Tomasza Tokarczyka przydałoby się nieco więcej finezyjnej lekkości i wyrazistości w tempach. Ale przyznać należy, że w jego interpretacji były: muzyczny humor, chwila lirycznej zadumy i dobra dynamika pozwalająca śpiewakom na swobodne i naturalne prowadzenie głosu. 

                                                                                               Adam Czopek