Przegląd nowości

Czy duchy mogą straszyć?

Opublikowano: czwartek, 14, marzec 2019 18:06

Trzy fragmenty II części Dziadów Mickiewicza powstałe ostatnimi czasy we Wrocławiu zapadną mi w pamięci na długo. Jako pierwszy odnotowałam monumentalne Dziady (w całości) w poprzedniej edycji zasłużonego Teatru Polskiego. Reżyser Michał Zadara nadał scenie widm charakteru zgryźliwej satyry na wszelkie manipulowanie ludzkimi uczuciami i emocjami, czego przykładem był występujący wówczas w roli Guślarza Mariusz Kiljan.

 

Widma 1

 

Jakże innym Guślarzem był zwalisty i nieruchawy Jarosław Bręk z nałożonym na głowę jakimś białym kaskiem – mowa tutaj o Widmach Stanisława Moniuszki w reżyserii Pawła Passiniego w Narodowym Forum Muzyki, (z udziałem orkiestry instrumentów historycznych, choć spektakl był absolutnie współczesny a nagranie płytowe otrzymało obecnie Fryderyka). Teraz Opera Wrocławska również wystawiła kantatę Widma Stanisława Moniuszki, tym razem w reżyserii Jarosława Freta. W tej produkcji Guślarzowi (Marcin Hutek) niczego nie nałożono na głowę, wyposażono go jednak w pojemny plecak, w którym przyniósł różne akcesoria potrzebne do wykreowania obrzędu wywoływania duchów. Guślarz nie posiada cech kapłańskich, jest raczej świeckim przewodnikiem, może byłym żołnierzem.


Spektakl rozpoczyna się solowym występem Lirnika (Jacek Hałas), który z towarzyszeniem autentycznej liry korbowej śpiewa wielozwrotkową pieśń dziadowską i wprowadza nas w nastrój tego niecodziennego spektaklu. Dźwięk liry tworzy też sugestywne tło dźwiękowe podczas scen mówionych. Wszyscy uczestnicy spektaklu nawiązują nie do poetyckiej wizji Mickiewicza, ale stają się współczesnymi spadkobiercami ludzkich dramatów wykreowanych przez poetę.

 

Widma 2

 

Dzieci Józio i Rozalka są więc ofiarami żydowskiego getta w czasie wojny, pojawia się Widmo Kobiety, która straciła kogoś bliskiego, jak i Widmo Oficera w mundurze hitlerowskim, które jest jakby powiązane z Widmem złego dziedzica (Łukasz Rosiak), który nie miał serca dla kobiety z dzieckiem.

 

Widma 3

 

Wszyscy uczestnicy obrzędu na zakończenie zakładają jeszcze biało-czerwone opaski, aby dodatkowo ukierunkować naszą wyobraźnię i postawić kropkę nad "i" – o jakie duchy i jakie tragedie chodziło twórcom przedstawienia. Takie wojenne, okupacyjne usytuowanie miejsca akcji jest dla wyobraźni współczesnego odbiorcy o wiele bardziej czytelne i wciąż naładowane żywymi  emocjami, bo wszyscy zostaliśmy wielokrotnie konfrontowani z autentycznymi wspomnieniami świadków i uczestników wojennych wydarzeń. To dlatego dramatyczna relacja kobiety wypędzonej na mróz z niemowlęciem brzmi tak wstrząsająco (dobry głos Katarzyny Filus). Nie wszystkie sceny wykreowane przez reżysera, a także autora kostiumów Adama Królikowskiego są zgodne z tekstem poetyckim Mickiewicza.


Np. Zosia (Eliza Kruszczyńska) powinna być w białej sukni, tymczasem wszyscy wykonawcy są w ponurych czarno-szarych strojach, ale takie właśnie kolory pasują do ogólnej koncepcji przedstawienia. Od strony muzycznej kantata jest zrealizowana bardzo starannie. Utalentowany dyrygent Piotr Borkowski dał niektórym sekwencjom chóralnym dosyć szybkie tempa, przez co spektakl stał się mniej misteryjny, za to bardziej zwięzły.

 

Widma 4

 

Z jednej strony chór stoi dosyć sztywno na scenie w dwuszeregu, ale stanowi jakby naturalną przeszkodę dla postaci duchów, które muszą się przeciskać pomiędzy chórzystami, aby wygłosić i wyśpiewać swoje kwestie na przodzie sceny. Ten zabieg pozwala zrozumieć, że duchy są niematerialne i w zasadzie niewidoczne dla zgromadzonych osób.

 

Widma 5

 

Pewien problem stwarza wyraźne podawanie tekstu Mickiewicza. W partiach mówionych przez solistów wszystko jest zrozumiałe, gorzej gdy uczestnicy Widm śpiewają – niewiele można zrozumieć, tymczasem tekst na tablicy świetlnej pokazuje tylko angielskie tłumaczenie. Polska wersja pojawia się dopiero wtedy, gdy uczestnicy obrzędu Dziadów mówią zgodnie z intencją reżysera coś w jidysz lub po niemiecku. Tych uwag nie można jednak odnosić do Chóru Opery Wrocławskiej przygotowanego przez Annę Grabowską -Borys, bo tutaj dykcja jest wzorowa. Kantata Moniuszki Widma stała się na scenie opery spektaklem z silnym wydźwiękiem moralno-historycznym osiągniętym typowo teatralnymi środkami.

                                                                                 Joanna Tumiłowicz