Przegląd nowości

Gra Polska Orkiestra Młodzieżowa

Opublikowano: poniedziałek, 21, styczeń 2019 17:32

Koncert Sinfonii Iuventus noszącej zaszczytne imię Jerzego Semkowa niestety rozczarował. Pech sprawił, że dwa dni wcześniej w tym samym Studiu Koncertowym PR grała inna Sinfonia, zespół związany z Warszawą, a więc Varsovia. Porównanie obu zespołów niestety wypada wyraźnie na niekorzyść Iuventusa, co może być po części związane także z dyrygentami.

 

Piotr Plawner

 

 

Sinfonia Varsovia miała swoje słabsze okresy, ale obecnie jest znów orkiestrą najlepszej próby, a dyrygent, żywy jak iskra Fuad Ibrahimov, dodał jej jeszcze impetu. Sinfonia Iuventus pod batutą Marka Wroniszewskiego po prostu solidnie wykonała ustalony program, a dyrygent nie pobudził zapału młodych wykonawców, nie było pasji i radości grania, choć niektóre solówki instrumentów dętych, oboju, fagotu, klarnetu basowego, trąbki, a nawet fortepianu i harfy, mogły zapowiadać o wiele większy potencjał. Zaczęło się jednak od fatalnego porównania. Sinfonia Varsovia i Sinfonia Iuventus wykonały ten sam utwór Grażyny Bacewicz Uwerturę na orkiestrę symfoniczną.

 


 

Nie było to arcydzieło polskiej muzyki, ale w przypadku Varsovii mieliśmy tutaj huragan energii a Iuventusi zagrali całkiem zwyczajnie, bez większego zachwytu czy muzycznej pasji. Na szczęście po tym krótkim wstępie przyszła muzyczna ekstraklasa - I Koncert skrzypcowy Karola Szymanowskiego w wykonaniu artysty o międzynarodowej pozycji Piotra Pławnera. Dzieło Karola z Atmy jest zjawiskiem niezwykłym, muzyczna narracja sięga niebiańskich przestrzeni, dźwięk skrzypiec pojawia się jakby z zaświatów, a orkiestra swymi refleksami potęguje czarowność chwili.

 

Sinfonia Iuventus

 

Natrętny motyw opadającej gamy o orientalno-archaicznej skali może przyprawić o zawrót głowy, ale w tym wykonaniu jakoś efektu modernistycznego „haju" nie było. Owszem, orkiestra dawała głos mocnymi odpowiedziami, ale skierowanymi jakby nie do solisty, tylko do siebie samej. Może tylko responsoria fortepianowe przywodziły na myśl prawdziwego Szymanowskiego znanego z Mitów, ze Źródła Aretuzy itd. Cała reszta, z wyjątkiem solówek oboju, grała jakby nigdy nic. I na zakończenie trudno było nawet przestać grać w tym samym momencie. Po przerwie było trochę lepiej, bo Scherzo symfoniczne Stańczyk Ludomira Różyckiego wprowadziło jakiś porządek w następujących tematach, smyczki powiedziały parę zdań ładną kantyleną, by następnie potwierdzić swoje kompetencje w Poemacie symfonicznym Mieczysława Karłowicza Odwieczne pieśni. Rasowa twórczość symfoniczna czerpiąca z dokonań Wagnera miała tutaj swoją szansę, jednak  kiksujące i nie zestrojone waltornie zepsuły wrażenie jakie może dać „blacha" w Pieśni o miłości i śmierci. Ostatnia Pieśń o wszechbycie nie była już w stanie naprawić tego upadku, choć tutti było równe i brzmiące. Orkiestra to dzieło zbiorowe, wymagające ciężkiej pracy, a jeszcze potrzebuje artysty, który zbierze wszystkich do kupy i narzuci swoją wizję, o ile ją ma.

                                                                                         Joanna Tumiłowicz