GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościBieszczadzkie impresje baletowe
Strona 2 z 2
Towarzyszyło mu zwykle sztampowe aktorstwo pozostającego w tle baletowego chóru, serwującego bezmyślnie gry zdziwienia, zaskoczenia, oczekiwania, oburzenia, radości lub rozpaczy, w zależności od tego, co soliści tańczyli właśnie na środku sceny.
Taki sposób konstruowania narracji w baletach pełnospektaklowych należy już u nas – z nielicznymi wyjątkami – do odległej przeszłości. Przywieziony ze Lwowa Spartakus przywołał tę estetykę. Próbuję usprawiedliwić ją brakiem w czasach radzieckich nowych pokoleń choreografów, których rozwój krepował Sojuz wraz ze swą ideologią, co jest sprawą skomplikowaną, do omówienia przy innej okazji.
Cieszący się tam od dziesięcioleci wielką popularnością spektakl Spartakusa kolejno w choreografii Jakobsona, Grigorowicza i Czangi był przykładem takiego właśnie socrealizmu.
Odchodziła od niego węgierska choreografia Lászlo Seregiego (1968), czeska – Jiřiego Nemečka (1975) oraz polskie realizacje Teresy Kujawy we Wrocławiu (1972), Józefa Sabovčika w Gdańsku (1984) i Emila Wesołowskiego w Warszawie (2005).
Obecna lwowska inscenizacja Spartakusa firmowana przez Andreia Litvinowa jest kompilacją właśnie tych dawnych choreografii w socrealistycznym sosie, dopasowana przy tym do mniejszych scen i rozsądnie skrócona jako dwugodzinna muzyczna suita. W latach sześćdziesiątych słuchając muzyki Arama Chaczaturiana odczuwaliśmy powiew nowoczesności, wspaniałych cytatów folkloru gruzińskiego i odważnych zabiegów w prowadzeniu muzycznej narracji. Mijający czas podziałał zdecydowanie na niekorzyść tej kompozycji.
Następnego dnia zadzwonił do mnie prezes Andrzej Bartkowski, legendarny już właściciel podwarszawskiego Mazurkasa z pytaniem, czy zaprosić ten spektakl do Ożarowa. Zdecydowanie tak – odpowiedziałem. Będzie to sentymentalne pożegnanie z tytułem baletowym, który odegrał ogromną rolę również w polskim repertuarze zwłaszcza, kiedy podczas warszawskiej prapremiery rolę tytułową tańczył niezapomniany Gerard Wilk (1968).
Tak więc tej jesieni zadumałem się nad starożytnym rzymskim Spartakusem, pokazywanym w samym środku naszych didurowskich Bieszczad. Sławomir Pietras |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |