Przegląd nowości

Wszyscy przeciwko „Alcinie”

Opublikowano: środa, 03, październik 2018 10:17

Czy Alcina Haendla jest rzeczywiście jednym z najwspanialszych dzieł w historii opery? Ten problem można poddać pod dyskusję. Z pewnością wielki mistrz baroku nie obniża poziomu w tym dziele, ale nie ma tutaj słynnych arii ani niezwykłych sekwencji orkiestrowych. Jest solidna robota kompozytorska, są sceny baletowe, recytatywy, ansamble, nawet dwa razy pokazuje się chór. Fakt, że opery nigdy nie wystawiano w Polsce może jednak coś sugerować. Fabuła utworu łączy świat mityczny z normalnymi problemami ludzkimi takimi jak miłość, zazdrość, zemsta, samotność itd.

 

Alcina 1

 

To stawia przed realizatorami trudne zadania, jednak premiera przygotowana przez Liliannę Stawarz i Jacka Tyskiego sprostała skomplikowanym wymaganiom. Świetny tancerz i choreograf poparł występ muzyczny szczegółowo opracowanymi ruchami, krokami, pas, gestykulacją i uczynił nieco rozwlekłą fabułę żywym i interesującym zjawiskiem poetyckim.

 

Alcina 2

 

Potrafił skłonić do tańca solistów - śpiewaków mimo, iż miał do dyspozycji sześcioosobową grupę baletową, która realizowała osobny program choreograficznie zbliżony do klasycyzującego tańca współczesnego. Bardzo wydatnie pomagała też reżyserowi zmieniająca się jak w kalejdoskopie ruchoma oprawa multimedialna wypełniająca trzy ściany sceny w „Małej Warszawie” na stołecznej Pradze. Przed oczami widzów autor animowanej projekcji Sylwester Łuczak wspomaga historię ludzką  żywą scenografią, z kwitnącymi ogrodami, strzelającymi fontannami, gwiaździstym niebem i architekturą klasycyzującą. Wszystko są to jednak tylko dodatki do kreacji prawdziwie gwiazdorskiej obsady, w której czołową rolę piastuje Alcina – Olga Pasiecznik. Jej niepospolite walory głosowe, jakby stworzone do dzieł Haendla, powodują niesłabnący podziw. A towarzyszy im niezwykle sprawna gra aktorska, w której artystka jest mistrzynią. 


Odmalowuje rozmaite stany psychiczne dumnej i zadowolonej z siebie królowej, która również dysponuje mocami nadprzyrodzonymi, potrafi zmieniać ludzi w potwory. Alcinę jednak wygórowane ambicje wpędzają w konflikt z jej partnerem Ruggiero i powoli role się odwracają. Alcina musi się bronić, początkowo staje się złośliwa i brutalna, później zaś przechodzi metamorfozę, łagodnieje i rozpacza. Ale jest już za późno, by naprawić wyrządzone ludziom szkody.

 

Alcina 3

 

Wszystkie te epizody Olga Pasiecznik oddaje swym pięknym głosem i środkami aktorskimi, a partneruje jej świetnie dysponowana i dynamiczna Anna Radziejewska w roli Ruggiera. Drugą rolę kobiecą, pełną uwodzicielskiej energii Morgany, kreuje Olga Siemieńczuk. Głosowo dosyć ostra pasuje jednak do wykonywanej partii, w której ważnym elementem jest odsłanianie ładnych nóg i wdzięczenie się przed lusterkiem.

 

Alcina 4

 

Panowie Bradamante i Oronte są zachwyceni, ale Morgana też jest wiedźmą, tyle, że na mniejszą, można rzec, ludzką miarę. Jest w tej operze tradycyjne przebieranie w celu ukrycia płci i właśnie Bradamante w wykonaniu mezzosopranu Joanny Krasuskiej-Matulewicz jest taką osobą. Ma ona piękny głos, trochę gorszą technikę i aktorsko też wydaje się sztywniejsza. Tak jak Oronte – prawdziwy tenor liryczny Karol Kozłowski, słabiej poddający się ruchowo-tanecznej wizji reżysera i choreografa. Wspaniale wypada natomiast druga Joanna Lalek, która wykonuje rolę „spodenkową”, chłopca poszukującego swego taty. Jej Oberto jest jedną z jaśniejszych postaci w spektaklu. Wreszcie ostatni mężczyzna – Melisso – to dobrze brzmiący bas Artura Jandy, pojawia się epizodycznie, a należałaby mu się większa rola. O Chórze Collegium Musicum UW można powiedzieć tyle, że jest.


Ani specjalnego brzmienia, ani wolumenu, ani harmonii nie prezentuje. Natomiast Orkiestra Royal Baroque Ensemble pod dyrekcją klawesynistki Lilianny Stawarz ukazuje się w najlepszym świetle i czaruje licznymi barwami. Historyczne instrumenty zapewniają oryginalne brzmienia, także mistrzostwo posługiwania się nimi zasługuje na uznanie. Grający na wiolonczeli barokowej i towarzyszący śpiewającym arie Jakub Kościukiewicz nie daje się nie zauważyć.

 

Alcina 5

 

Także obsługujący chitarrone – Henryk Kasperczak. Mamy świetnie grające rogi naturalne i oboje barokowe. Jest też kontrabas barokowy, przy którym jako jedyny Grzegorz Zimak nie pozwala sobie usiąść przez cały czas trwania dzieła, a więc przez prawie cztery godziny! Można o Alcinie powiedzieć, że to opera taneczna, bo Jacek Tyski umie ruchem, gestem, skłonem, obrotem itd. wyrazić nawet najbardziej skomplikowane myśli i uczucia bohaterów.

 

Alcina 6

 

Taneczność wychodzi też nieoczekiwanie z dosyć wymyślnych i barwnych projektów kostiumów, bo ich autorką jest primabalerina Polskiego Baletu Narodowego Marta Fiedler. Doprawdy wspaniały talent w nowej dziedzinie. Spektakl w postindustrialnych wnętrzach „Małej Warszawy” pozwalał się skupić na samej muzyce Haendla, której było jednak dosyć dużo. Wszystkie arie śpiewano z kilkoma repetycjami, ale dzięki aranżacjom wizualnym i choreograficznej reżyserii przedstawienie nie dłużyło się. Przewidziano również wykonanie koncertowe tego barokowego dzieła w przestrzeni studia radiowego. Sądzę, że wówczas zespoły przedstawią wersję z pewnymi skrótami. Haendel nie powinien się obrazić.

                                                                        Joanna Tumiłowicz