GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościMam to po Nim…
Strona 1 z 2
Podobno niektórzy krytycy opasłych tomów literatury wspomnieniowej, pamiętnikarskiej, lub obszernych woluminów latami pisanych dzienników, komentują je bez żmudnego i drobiazgowego przeczytania. Ja przeczytałem! Chodzi o 700 stronicową „cegłę” Dzienników Andrzeja Łapickiego z lat 1984-2005. Lektura niezapomniana! Czegóż się z niej nie dowiadujemy? O gronie najbliższych przyjaciół; Holoubkowie (Guciowie), Konwiccy (Tadziowie), Kydryńscy, Ochmanowie, Mellerowie, Nostrzykowie (Wojciech – wybitny chirurg) Blikle, Bardini… Niektórzy z nich przez całe lata należeli do grona konkurentów Łapickiego, a raczej rywali: Holoubek, Bardini, a przede wszystkim Dejmek, Łomnicki, Wajda, Axer, Gogolewski…
Życie naszego bohatera to nie tylko teatr, aktorstwo i reżyseria. Przebiegało ono między Szkołą Teatralną (dziekan i rektor), ZASP-em (prezesura), Sejmem (posłowanie), Radą Prymasowską, Teatrem Polskim (dyrekcja), filmem, licznymi podróżami i z trudem łapanymi chwilami odpoczynku w ukochanej Jastarni czy Zakopanem.
To wspaniale przeżyty, pracowity żywot. Długo przed jego zakończeniem ciągle myślał o śmierci, co po nim pozostanie i jakie będą losy Polski, kiedy jego już nie będzie. Miał szczególną predylekcję do wygłaszania mów pogrzebowych. Robił to często, dbał aby się podobały tak, żeby zabiegało o nie wielu przyszłych nieboszczyków. Był przykładem nowoczesnego katolika, miał szczególną słabość do kardynała Glempa (częste „Prymas mnie lubi”) i wielką miłość do Papieża Polaka, którą Ojciec Święty wielokrotnie odwzajemniał szczerą sympatią. Na spowiednika wybrał sobie kapelana środowisk twórczych X Niewęgłowskiego. Nie był to wybór najlepszy, jestem z tych którzy po prostu tak uważają.
Z okresu mojej działalności w Warszawie muszę sprostować trzy zdarzenia odnotowane w Dziennikach przez tę wybitną, nie tylko teatralną postać.
Pod datą 25 listopada 1991 roku czytamy: „Wieczorem w Wielkim na Krakowiakach i Góralach. „Krzyś Kolberger zrobił to bez sensu. Ani to grane, ani o dziwo, śpiewane”. Byłem przy tym jako gospodarz, towarzysząc państwu Łapickim podczas spektaklu (wspaniała, urocza żona p. Zofia) i odebrałem – pamiętam to dobrze – entuzjastyczne gratulacje od Obojga. Kiedy więc Mistrz minął się z prawdą: kiedy mówił, czy kiedy pisał ? |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |