Przegląd nowości

Chopin dla subtelnych i wytrwałych

Opublikowano: wtorek, 11, wrzesień 2018 14:47

Uczestników I. Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego na Instrumentach Historycznych można z grubsza i w dużym uproszczeniu podzielić na dwie grupy. Pierwsza to pianiści dobrze przygotowani technicznie i mający jakieś pojęcie o graniu Chopina, którzy jednak nie czują i nie słyszą, że dane im do użytku instrumenty są delikatne, kruche i dźwiękowo niestabilne. Oni grają, jakby nigdy nic, ciągle na Steinway’u, gdy trzeba to przywalą forte, wywijają pasażami w prawo i w lewo bez różnicy, a pedału używają agresywnie, jakby rozgniatali peta albo gąsienicę na chodniku.

 

Joanna Rozewska

 

Druga grupa to pianiści-mimozy, subtelni, wrażliwi na dźwięk i na dotyk, starający się z tych starych, lub tylko podróbkach starych fortepianów uzyskać ciekawe barwy, różnicować dźwięk zdając sobie sprawę, że instrument wywodzi się ewolucyjnie z klawesynu i klawikordu, więc można na nim uzyskać rozmaite brzmienia, co też próbują. Wśród uczestników I i II Etapu konkursu znaleźli się jedni i drudzy, choć oczywiście trafili tutaj również artyści łączący w sobie w stopniu umiarkowanym cechy pierwszej i drugiej grupy. I ci są najbardziej interesujący.

 

Tomasz Ritter

 

Uwagę zwrócił przede wszystkim Tomasz Ritter, który gra znakomicie, a przy tym słucha tego, co wychodzi spod palców. Nie pozwala sobie na agresywne akcje na klawiaturze, ale nie chce by jego Chopin był jednowymiarowy, jak np. z pozytywki. W I Etapie konkursu zagrał Preludium fugę es-moll Bacha na fortepianie Pleyel w sposób wrażliwy i romantyczny, zaś między Etiudą e-moll Balladą f-moll Chopina zrobił jednodźwiękowy łącznik i zagrał oba utwory bez przerwy.


Był to pewnie ukłon w stosunku do XIX-wiecznej konwencji zaprezentowanej dwa tygodnie wcześniej przez Alexeia Lubimova – członka Jury. Gdy do tego dołączymy ładnie zarysowany Polonez Kurpińskiego wyjdzie nam sylwetka artysty, którego słucha się z przyjemnością i nadzieją. Czy wśród uczestników II Etapu są równie interesujące osobowości? Zobaczymy wkrótce. Nadzieje budzi również polska pianistka Joanna Różewska, która do prezentacji Poloneza przedchopinowskiego wybrała słynne z tysięcznych opracowań Pożegnanie Ojczyzny Ogińskiego.

 

Aleksandra Swigut

 

Repertuar wykonała bardzo sprawnie i wrażliwie, nie przekraczając czerwonej linii alarmowej, gdy stare instrumenty zaczynają jęczeć i dzwonić. W grupie wrażliwców i nadwrażliwców znalazły się trzy panie z Polski. Agnieszka Porzuczek potrafiła w Polonezie Kurpińskiego uzyskać brzmienie delikatnej pozytywki na fortepianie Grafa, ale rozłożyła się na Bachu, bo po prostu zapomniała jak to leci. Potem były jeszcze dwie siostry Hajduk, które specjalizują się w grze na starych instrumentach.

 

Siying Qin

 

Starsza Katarzyna osiągała momentami barwę klawesynu, młodsza Anna eksperymentowała brzmieniami kilku modeli, z których Erard zgodnie z opinią większości wykonawców najbardziej przypomina współczesne instrumenty, a więc można na nim „śpiewać” Chopina.  To  jednak pianistce nie wychodziło. Wszystkie trzy panie nie przeszły jednak do II Etapu. W kwestii decyzji Jury komentatorzy Konkursu byli w zasadzie zgodni – wybrano 15 najlepszych z 30 rozpoczynających. Ale i tutaj zdarzały się wątpliwości. Np. Siying Qin, znakomitej pianistce z Chin, wytykano mocne uderzenia i nadmierną energię (myślę, że z tą energią jest świetna w muzyce Bartoka, Prokofiewa, ....).


Andrzej Sułek grający pierwsze skrzypce wśród radiowych komentatorów, stwierdził, że byłoby jednak dziwne, gdyby tak muzykalnej artystki nie dopuszczono do II Etapu. Sułek niestety zapeszył, bo Chinki nie dopuszczono. Natomiast Amerykanina Erica Clarka, który podchodził do starych fortepianów bez litości i szacunku możemy słuchać w II Etapie. To samo tyczy Aleksandry Świgut, której sposób gry nie uwzględniał słabości materii, z której zbudowano fortepiany, choć wszystko muzycznie było w porządku – i promocja do II Etapu się znalazła.

 

Lukasz Byrdy

 

Przeszedł też całkiem szkolnie grający Łukasz Byrdy, a odpadł Łukasz Chrzęszczyk. Ten ostatni miał pecha, bo używając pedału nie usłyszał, że każde „kopnięcie” daje dodatkowy efekt perkusyjny, coś jak kastaniety. Było to szczególnie wyraźne w Polonezie Marii Szymanowskiej granym na Pleyelu. Może należało wybrać jakieś Bolero.

 

Aurelia Visovan

 

II Etap rozpoczęła z rozmachem utytułowana Rumunka Aurelia Visovan. Komentatorzy radiowi rozpływali się wcześniej nad zaletami jej produkcji, ale wysłuchana na żywo nie miała tyle blasku, choć niewątpliwie emanowała ogromną muzykalnością. Sonatę h-moll wykonała więcej niż poprawnie, chociaż lepiej, w sposób bardziej przemyślany wykonała ten sam utwór kanadyjska Ukrainka Anastasia Rizikov na Festiwalu Chopin i Jego Europa. Ona jednak miała do dyspozycji fortepian Yamaha. Bardzo ładnie natomiast na Pleyelu wyszły Mazurkowe rytmy. Konkurs z instrumentami historycznymi jest więc imprezą trudną i zdradliwą. Zapewne dostarczy nam jeszcze wielu niespodzianek.

                                                                       Joanna Tumiłowicz