GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościSubiektywny kalejdoskop pianistyki światowej – Leif Ove Andsnes (70)
Strona 2 z 2
Mikrofon zbierze wszystko. Nagrywając w takich warunkach trzeba być świadomym, że najmniejszy gest, oddech czy też ruch może sprawić, że na nagraniu pozostanie mała, wręcz maleńka, acz wyraźnie słyszalna rysa. Rodzi się pokusa powtórnej rejestracji. Jeszcze jednej i kolejnej. Już wielcy mistrzowie minionych czasów dość często powtarzali, że mikrofon może być największym nauczycielem muzyka, bądź jego największym wrogiem. W pogoni za osiągnięciem absolutu, muzycy coraz częściej posuwają się o krok za daleko i ulegają ślepemu zapatrzeniu w osiągnięcie nieskazitelności technicznej nagrania. Nagrania stają się tym samym bezduszne, puste i jałowe. Sam dźwięk to za mało. Nic nie znaczy. Nie wyraża ani smutku, ani radości. Nie obrazuje niuansów odcieni czerni czy też bieli. Nie pozwala tworzyć. Staje się martwy, bezosobowy, pusty. Mikrofon wymusił na muzykach osiągnięcie jeszcze większego mistrzostwa pianistycznego, co wyraźnie przekłada się na coraz wyższy poziom techniczny koncertów publicznych na całym świecie.
Styl i sposób nagrywania bardzo zmienił nawyki i sposób gry wielu instrumentalistów. W tym również pianistów. Muzycy na estradzie zaczęli grać tak, jak w studiu nagraniowym. Skrajna perfekcja. Niestety dość często pozbawiona spontaniczności, ulotności chwili, natchnienia i chwilowej nieporadności. Na rzecz poprawności został utracony ogień i żar wykonań publicznych. To właśnie atmosfera koncertu, emocje towarzyszące publiczności i solistom, miejsce i pora dnia - to wszystko i znacznie więcej powinno wpływać na poziom twórczy wykonawstwa pianisty. Tymczasem poniedziałkowy występ niczym nie odróżnia się od czwartkowego poza różną datą i miejscem występu. Niczym maszyny w zakładach fabrycznych pianiści wychodzą na scenę, kłaniają się i grają wszystko nieskazitelnie od początku do końca, po czym wstają, ponownie kłaniają się i wychodzą. Nic po nich nie zostaje. Żadna emocja, żadne głębsze przeżycie. Koncerty stały się niekiedy kopią nagranych płyt. Płyt, które winny być jedynie zapisem chwili, a nie wzorcem powielanym później każdego dnia. Na szczęście żyją pośród nas muzycy, prawdziwi artyści, którzy nie zapomnieli jak ważna w muzyce jest dusza. Jak istotne jest osiągnięcie porozumienia z drugim człowiekiem nie na płaszczyźnie technicznej, lecz uczuciowej, ludzkiej. Leif Ove Andsnes. Wspaniały artysta. Świadomy ogromnej wartości nagrań studyjnych, praktykujący w tym względzie bardzo dużo, lecz za każdym razem twardo pozostającym przy korzeniach muzyki w pierwotnym rozumieniu jej wartości. Technika nie przesłania mu nawet w najmniejszym stopniu istoty dzieła muzycznego. Mało tego, w sprytny sposób przemyca wszystkie lekcje odbyte we współpracy studyjnej do codziennego życia koncertowego. Ubogaca tym samym wiele aspektów wykonawczych, udoskonala swoje kreacje i rozszerza zakres swoich muzycznych możliwości. Leif Ove Andsnes. Pianista świadomy, pełen pasji i mądrości muzycznej. Szymon Kowalski, pianista |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |