GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościFestiwal w Łańcucie: w świecie muzyki instrumentalnej
Strona 4 z 4
Operowanie przez pianistę nieco mechanicznym dźwiękiem o mniej więcej tym samym natężeniu dynamicznym przywodziło mi na myśl dawne zapisy rolkowe bądź urządzenia w rodzaju pianoli. Nie chcę przez to powiedzieć, że jego gra nosiła znamiona bezosobowe czy automatyczne, pochopnie przypisywane instrumentalistom dalekowschodnim, ponieważ wspomniany niedostatek nadrabiał do pewnego stopnia za sprawą zróżnicowania agogicznego. W tej sytuacji byłbym ciekawy posłuchać go w bardziej klasycznym repertuarze, wymagającym nie tylko sprawności technicznej, ale i wyczulenia na jakości wyrazowe, na przykład w romantycznych kompozycjach Schuberta, czy wrażliwości brzmieniowej w muzyce impresjonistycznej. Podróż w muzyczne wizje kosmosu zaproponowali natomiast Massimiliano Caldi i rzeszowscy filharmonicy, a to za sprawa utworów Stefana Kisielewskiego i Gustawa Horsta.
Kosmos tego pierwszego to do pewnego stopnia błyskotliwa orkiestrowa etiuda sonorystyczna, choć w znacznej mierze stworzona tradycyjnymi środkami, bez odwoływania się do rozszerzonej i niekonwencjonalnej artykulacji. Za to wykorzystująca instrumentarium powiększonej orkiestry symfonicznej ze szczególnie rozbudowaną baterią perkusyjną. Rozpoczyna ją quasi-klaster, zbudowany wszakże z nawarstwiających się akordów, wywołujących tego rodzaju efekt akustyczny. Po nim następują pochody niskich smyczków, do których z czasem dołączają pozostałe, a także inne sekcje instrumentalne. Przebieg muzyczny toczy się wartko, by znaleźć wytchnienie w dłuższym ustępie utrzymanym w umiarkowanym tempie, by na koniec znów przywołać zgiełk orkiestrowego chaosu. Szkoda zatem, że nie uzupełniono programu koncertu o jedną z najstarszych wizji muzycznych tego ostatniego, rozpoczynającą modne ostatnio osiemnastowieczne Elementy Jean-Féry Rebela. Orkiestrowa suita Planety op. 32 Gustawa Holsta jest już o wiele bardziej uładzona i skonwencjonalizowana w wyrazie. Kompozytor, nie obawiając się kosmicznej katastrofy, pozostawia dyrygentowi swobodę w uporządkowaniu jej ogniw, niekoniecznie w zgodzie z ich astronomiczną kolejnością. Massimiliano Caldi wyszedł od Hitchcockowskiego efektu trzęsienia ziemi na początek, a więc Marsa, z jego ostinatową rytmiką. Po nim jednak nie nastąpiła eskalacja napięcia, skoro przyszła kolej na wprowadzającą uspokojenie Wenus, zalecającą się między innymi kameralnymi solami skrzypiec i wiolonczeli, a następnie wyrafinowanego instrumentacyjnie i kolorystycznie Merkurego, z opalizującymi barwami „niebiańskiej” czelesty, harf i fletów. Jowisz ze swej strony poraża pewną pompatycznością i czysto zewnętrzną okazałością dźwiękową, a Neptun delikatnością brzmieniową, przy czym zrezygnowano z udziału w nim chóru. Rzeszowscy filharmonicy potwierdzili swoją znakomitą kondycję artystyczną, której pozazdrościć im mogą bardziej renomowane zespoły symfoniczne. Dyrygentowi natomiast udało się uzyskać zróżnicowaną dramaturgie, tak że ani przez moment nie odczuwałem znużenia, mimo że utwór słyszałem wielokrotnie i nie należę do jego miłośników. Jego wykonaniu towarzyszyły wyświetlane na ekranie w tle estrady wizualizacje poszczególnych planet. Lesław Czapliński |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |