Przegląd nowości

Uwspółcześniony „Nabucco” w Opéra de Lille

Opublikowano: wtorek, 22, maj 2018 20:41

Decydując się na umieszczenie na afiszu Nabucco Verdiego Opera w Lille postanowiła zerwać z tradycyjnym i banalnym sposobem wystawiania tego słynnego dzieła, zaskakując widza nowym sposobem odczytania jego treści.

Nabucco,Opera de Lille 1

Cel ten udało się osiągnąć dzięki zaproszeniu do współpracy francuskiej reżyserki Marie-Eve Signeyrole, już od wielu lat odnoszącej sukcesy nie tylko na scenach teatrów lirycznych, ale także w zakresie sztuki filmowej. Każda jej inscenizacja wzbudza duże zainteresowanie, chociaż niejednokrotnie wywołuje też kontrowersyjne reakcje. Tak też było i tym razem, w przypadku oryginalnej, pomysłowej i świadczącej o wprost nieograniczonej wyobraźni artystycznej Signeyrole realizacji. Jej wizja osadzona została w doskonale zaprojektowanej przez Fabiena Teigné scenografii, w której zjeżdżające spod sufitu lub podciągane do góry drzwi i okna zręcznie zakreślają kolejne miejsca akcji.


I tak oto kolejno ukazują się obrazowane na oczach widzów wnętrza jerozolimskiej świątyni, więzienia czy pałacowej komnaty, których tajemniczy wygląd jest potęgowany utrzymanym w czarno-białej estetyce oświetleniem Philippe’a Berthomé. 

Nabucco,Opera de Lille 2

Ponieważ opera Verdiego opowiada o prześladowaniach ludu Izraela przez króla Babilonu, tyrana żyjącego w przekonaniu o boskim pochodzeniu jego władzy, reżyserka zdecydowała się uwspółcześnić narrację dramaturgiczną i niejako przenieść ją w strefę dzisiejszych konfliktów zbrojnych.

Nabucco,Opera de Lille 3

To dlatego na opanowujących całą przestrzeń sceniczną ekranach wideo wyświetlane są wstrząsające ujęcia masakrowanych cywili, bombardowane i grabione miasta, zbliżenia twarzy przerażonych ludzi, w tym również poranionych dzieci. Te dramatyczne obrazy pochodzą z objętych działaniami wojennymi obszarów Środkowego Wschodu, ale nie ma to większego znaczenia, gdyż reżyserka pragnie im nadać uniwersalny wymiar. Jednocześnie pomiędzy widownią, a rozgrywanymi na scenie wydarzeniami jest utrzymywany pewien dystans, czemu służą nieustannie przewijające się na wspomnianych ekranach transmisje telewizyjne, utrzymane w konwencji programów popularnych stacji informacyjnych. I tak na przykład pocieszający swój lud Arcykapłan Zachariasz nie zwraca się bezpośrednio do zgromadzenia, lecz nagrywa przemówienie przed kamerą telewizyjną, dbając cały czas o pozwalające mu korzystnie wypaść szczegóły swego wyglądu.


Telewizyjnego wywiadu udziela również Abigaile, a jej konfrontacja z ojcem przyjmuje niemalże formę prowadzonej na żywo reality show. Warto też jeszcze wspomnieć o odbiegającym od libretta wykorzystaniu tekstów Eliasa Sanbara, ambasadora Palestyny przy Unesco. 

Nabucco,Opera de Lille 4

Marie-Eve Signeyrole wyraźnie pragnie zakłócić spokój delektującego się swoim komfortem widza operowego, potrzasnąć nim i zmusić do refleksji. Problem tkwi jednak w zbyt agresywnym i grzeszącym nadmiarem bombardowaniem go mnożącymi się w nieskończoność brutalnymi obrazami. Także w nadpobudliwości biegających po scenie, odzianych w mundury i wymachujących karabinami statystów (to systematycznie eksploatowane w teatrach operowych rozwiązanie) oraz w męczącym i niedającym chwili oddechu, choć po mistrzowsku zorganizowanym zamęcie. Wydaje się to tym bardziej niepotrzebne, że reżyserka wykazuje się nieprzeciętnym talentem w prowadzeniu gry aktorskiej, zdolnej do skutecznego udźwignięcia dramaturgii dzieła. Trudno dajmy na to będzie nam zapomnieć o fenomenalnie przeprowadzonej scenie, w której tracący zmysły Nabucco bawi się jak dziecko miniaturą pałacu i figurkami żołnierzy, lub o poruszającym prawdą psychologiczną starciu pomiędzy nim i jego córką. Signeyrole wykazuje się też nieprzeciętną zręcznością w zakresie ustawiania wprzęgniętych w dramaturgię spektaklu scen zbiorowych. Ogólna wymowa tak nakreślonej wizji sprowadza się do wyeksponowania dwuznaczności wszelkich ocen wydarzeń historycznych, sytuacji politycznych czy ludzkich postaw. Oto bowiem przywracający ludowi nadzieję i głoszący pokój Zachariasz wyposaża zarazem Fenenę w pas z ładunkami wybuchowymi, a ulegający nawróceniu Nabucco wykazuje wyczuwalne ciągoty do zastąpienia dyktatorskich rządów nie mniej opresyjną teokracją. Chodzi też o pokazanie negatywnej roli niektórych mediów, świadomie mylących prawdę z fałszem i manipulujących opinią publiczną.


Siła oddziaływania omawianego przedstawienia spoczywa również w dużej mierze w rękach dyrygenta Roberto Rizzi Brignoliego, który stojąc na czele Orchestre National de Lille zachwyca w równej mierze w burzliwych i pełnych niebywałego rozmachu scenach chóralnych (zjawiskowe i niezwykle skupione „Va, pensiero”), co w kunsztownych, delikatnych i subtelnych scenach o intymnym charakterze.

Nabucco,Opera de Lille 5

Podziw budzi jego efektowne i niebywale czujne prowadzenie zespołu solistów, wśród których dominuje hipnotyzujący potężnym, mięsiście nasyconym basem Nikoloz Lagvilava. Ten kreujący tytułową postać, pochodzący z Gruzji artysta przekonująco ukazuje charakter okrutnego i popadającego w rodzaj szaleństwa władcy.

Nabucco,Opera de Lille 6

W roli pozbawionej skrupułów i żądnej władzy Abigaili występuje amerykańska sopranistka Mary Elizabeth Williams, której imponujący w wysokich dźwiękach głos zdradza jednak istotne niedostatki w dole skali. Potężnym wolumenem ciemnego basu poraża pochodzący z Korei Południowej Simon Lim w partii Zachariasza, Robert Watson urzeka jako Ismael ciepłym i lirycznym tenorem, zaś rosyjska mezzosopranistka Victoria Yarovaya w roli Feneny pozytywnie zaskakuje sugestywną ekspresją i pogłębioną teatralnością swej kreacji. Wszakże poziom solistycznej obsady mierzy się także rangą ról drugoplanowych, toteż nie sposób nie wspomnieć na zakończenie o prezentujących dojrzałą wokalistykę artystach w osobach świetnie się zapowiadającej francuskiej sopranistki Jennifer Courcier (Anna) i tenora François Rougier (Abdallo).

                                                                            Leszek Bernat