Przegląd nowości

Orchestra Sinfonica di Milano interpretuje Symfonię „Tragiczną” Mahlera

Opublikowano: piątek, 18, maj 2018 20:48

Orkiestra Symfoniczna Mediolanu Giuseppe Verdi została powołana do życia w 1993 roku przez osiadłego we Włoszech rosyjskiego dyrygenta Vladimira Delmana. Od 1995 do 2005 roku jej szefem muzycznym był Ricardo Chailly, zaś na dyrygentów występujących gościnnie wybrano wówczas Wayne’a Marshalla i Helmuta Rillinga. Na czele orkiestry stawał też często Rudolph Barshaï, a artystami-rezydentami mianowano waltornistę Radovana Vlatkovića i pianistę Simone Pedroniego. Kiedy Chailly opuścił swoje stanowisko, na czele Symfoników Mediolanu stanęła chińska dyrygentka Xian Zhang, którą z kolei w 2013 roku zastąpił John Axelrod. Warto jeszcze przypomnieć, że w wyniku umowy podpisanej przez „Intesa SanPaolo”, Bank Mediolanu i Fundację Caripolo, Filharmonicy Mediolańscy wykupili Audytorium Mediolanu – Fondation Cariplo, stając się w ten sposób jedynym włoskim zespołem posiadającym swoją własną salę koncertową. Owa struktura, będąca oficjalną siedzibą Orkiestry Symfonicznej i Chóru Mediolanu, stanowi dzisiaj jeden z ważniejszych ośrodków kulturalnych tego miasta. A podkreślić jeszcze należy, że wyróżnia ją doskonała akustyka, uzyskana dzięki zainstalowaniu podwieszonych pod odpowiednim kątem płyt z drewna. 

Orkiestra Mediolanu

Na początku maja miałem okazję uczestniczyć w tej wyjątkowej sali w koncercie, podczas którego wzmiankowana formacja symfoniczna wykonała pod batutą amerykańskiego kapelmistrza Roberta Trevino VI Symfonię a-moll Gustava Mahlera z 1904 roku. Jest to obok Siódmej najmniej znana spośród symfonii tego twórcy, którą on sam określał mianem „Tragicznej”. W stosunku do jego poprzednich symfonii można odnieść wrażenie, że Mahler powraca w niej do klasycznej, czteroczęściowej formy. W rzeczywistości mamy tu jednak do czynienia z dziełem na wskroś oryginalnym, wyróżniającym się również i tym, że jego rozbudowany finał trwa aż trzydzieści, a w niektórych wykonaniach nawet czterdzieści minut. W dodatku Mahler wielokrotnie zastanawiał się nad ustaleniem ostatecznej kolejności poszczególnych części. Ogólnie rzecz ujmując wspomniany tragizm, wynikający z nieuchronności losu człowieka, osiąga w tej kompozycji wyjątkowo duże stężenie. Owa niesłychana wprost intensywność i zagęszczenie faktury, przeznaczonej na orkiestrę uzupełnioną o bogate instrumentarium perkusyjne z ksylofonem, czelestą, dzwonkami pasterskimi, kołatkami i młotem, została przez Filharmoników Mediolańskich oddana w niezwykle poruszający sposób. Uwagę przykuł już marszowy rytm pierwszego tematu, a następnie nagła przemiana akordu durowego na molowy, symbolizująca przemianę światła w mrok, radości w smutek i pogody w zasępienie. I nawet jeśli po intensywnym przetworzeniu dyrygent mocno wyeksponował idylliczno-pastoralny epizod, to przecież w repryzie i tak powrócił dramatyczny obraz walki. Następnie Scherzo utrzymane było w wyjątkowo groteskowo-demonicznym klimacie, którego już nawet nie zrównoważyło rozśpiewane, wyrafinowane brzmieniowo, ale podskórnie podszyte niepokojem Andante. Całość zakończyło słynne trzykrotne uderzenie młota, przywołujące tragizm nieuchronności przeznaczenia. Ta fantastyczna interpretacja dowiodła raz jeszcze doskonałej formy artystycznej mediolańskiego zespołu i zachęciła do szybkiego powrotu do pięknej sali miejscowego Audytorium.

                                                          Leszek Bernat