Przegląd nowości

„Luiza Miller”z Tyrolu do Anglii

Opublikowano: piątek, 20, kwiecień 2018 14:05

Wznowienie starej realizacji opery Giuseppe Verdiego w reżyserii Elijaha Moshinsky’ego i ze scenografią oraz kostiumami Santo Loquasto nie wzbudziłoby takiego zainteresowania, gdyby nie sensacyjna obsada wykonawców. To oni swoimi talentami aktorskimi i wokalnymi ożywili ten dramat sceniczny, oparty głównie na dialogach i monologach, dosyć statyczny, choć zrealizowany z drobiazgową dokładnością co do szczegółów wizualnych.

Luisa Miller,Met 1

Dzięki transmisji satelitarnej w doskonałej jakości HD z Metropolitan Opera w Nowym Jorku do sieci Multikina obejrzeliśmy efekt nowoczesnych możliwości medialnych. Na początku oglądamy spowity mgłą obraz miasta nad rzeką, a potem odrapany fragment biednej dzielnicy mieszkalnej. Inscenizatorzy z 2001 roku przenieśli miejsce akcji z XVII-wiecznej wioski w Tyrolu, (w oryginale opera była adaptacją dramatu Schillera Intryga i miłość) do przedmieść np. Londynu w XIX-wiecznej Anglii.


Taka zamiana nie miała jednak większego wpływu na przebieg intrygi, dawała natomiast scenografowi okazję do wybudowanie na scenie monumentalnych dekoracji, najpierw ubogich domostw w pobliżu kościoła, a później paradnej sali staroświeckiego pałacu hrabiego Waltera. Akcja rozgrywa się pomiędzy głównymi bohaterami, których dosięgają mocne i sprzeczne uczucia, miłość i nienawiść, kłamstwo, szantaż, zazdrość, chęć zemsty, poświęcenie i wiara, że śmierć może wyrównać wszystkie ziemskie rachunki.

 Luisa Miller,Met 2

Na śpiewakach spoczęła więc odpowiedzialność odmalowania skomplikowanych przemian psychicznych i wszelkich meandrów skomplikowanej fabuły utworu. Liderem tej sztuki okazał się, co zrozumiałe, nestor śpiewaków, świętujący już 50-lecie kariery scenicznej Placido Domingo. Występował w dramatycznej roli ojca Luizy i śpiewał wspaniale partię barytonową.

Luisa Miller,Met 3

Znakomicie odmalował swoją rolę Karola/Rudolfa nasz gwiazdor Piotr Beczała, którego sukcesy za światowych scenach operowych oglądamy z coraz większą dumą i podziwem. Główne partie tenorowe w operach Verdiego to największa skala trudności, porównywalna chyba tylko ze wspinaczką na szczyty Himalajów, a Beczała bierze wszystkie przeszkody pewnie, bez cienia wątpliwości intonacyjnej ani emisyjnej. Wreszcie najbardziej znana aria Rudolfa z II aktu Quando le sere al placido w wykonaniu naszego tenora mogłaby stanowić ozdobę każdego albumu Verdiowskiego. Doskonale wypełniła swą trudną rolę Luizy, pożądanej, ale czystej moralnie dziewczyny bułgarska sopranistka Sonya Yoncheva.


Ma dobre warunki sceniczne, zwłaszcza w rolach wymagających historycznego kostiumu, a swym ciepłym i mocnym głosem operuje w sposób wzorcowy. Jej zazdrosną konkurentkę też wybrano ze znawstwem, bo na scenę wchodzi pewna siebie, tłuściutka i korpulentna księżna Fryderyka – Olesya Petrova. Dwaj bezwzględni wrogowie Luizy to dobrzy głosowo, śpiewający basami Alexander Vinogradow i Dmitry Belosselskiy.

Luisa Miller,Met 4

Jak łatwo zauważyć prawie cała obsada tej typowo włoskiej opery na amerykańskiej scenie to artyści słowiańscy. Poza Placido Domingo, który śpiewał w tej samej operze w MET tenorową partię Rudolfa, ale 40 lat wcześniej, nikt nie podtrzymywał „śródziemnomorskiej” tradycji  wokalnej. 

Luisa Miller,Met 5

Świetnie  oddał specyfikę Verdiowskiego stylu dyrygent Bertrand de Billy, orkiestra pod jego kierunkiem grała czujnie, ale także jędrnie w momentach pełnych dramatyzmu. Wspaniałym świadectwem profesjonalnej perfekcji wykonawców był kwartet solistów przez kilka minut śpiewających całkowicie bez akompaniamentu trudny melodycznie i intonacyjnie fragment. Ten czteroosobowy chórek składający się z Luizy, Fryderyki, Waltera i Wurma zakończył swój występ akordem idealnie czystym i we właściwej tonacji, co powtórzyła natychmiast orkiestra. Choć opera Luiza Miller nie należała nigdy do najbardziej popularnych utworów Verdiego, po transmisji z MET zyskała wielu nowych wielbicieli.

                                                            Joanna Tumiłowicz