Przegląd nowości

Wagnerowscy bohaterowie (15)

Opublikowano: piątek, 26, czerwiec 2020 07:00

Izolda, zatracenie w miłości

 

„... Od naszego pierwszego poznania się, starała się ona o mnie w najbardziej niestrudzony i najdelikatniejszy sposób i wszystko, co tylko mogło ułatwić moje życie, uzyskiwała w najśmielszy sposób od swojego męża... I miłość ta, która trwała między nami nigdy nie wypowiedziana musiała się nareszcie odsłonić, kiedy przed rokiem napisałem poezję Tristana i dałem ją jej. Wtedy po raz pierwszy opuściły ją siły i powiedziała mi, że teraz musi umrzeć. Pomyśl kochana siostro czym musiała być dla mnie ta miłość, po życiu pełnym trosk, cierpień, burz i ofiar, jak moje! Ale poznaliśmy od razu, że o połączeniu naszym nigdy nie będzie można pomyśleć: tak więc wyrzekając się każdego samolubnego życzenia zrezygnowaliśmy, walczyliśmy, cierpieli, ale – kochaliśmy się!”.

Tristan i Izolda,Ludwig,Schnorr

Ten fragment listu Ryszarda Wagnera napisanego do siostry, Klary Wolfram 20 sierpnia 1858 roku, kilka tygodni po rozstaniu z Matyldą Wesendonck i opuszczeniu Zurichu, oraz po rozpoczęciu instrumentacji II aktu (dokończy ją w 1859 roku w weneckim Palazzo Giustiniani), jest –  myślę – najlepszym dowodem na to co skłoniło Ryszarda Wagnera do skomponowania Tristana i Izoldy. Zresztą potwierdza tą teorię drugi list napisany do Franza Liszta cztery lata wcześniej, jesienią 1854 roku, a więc już dwa lata po poznaniu Matyldy Wesendonk i jej męża Ottona „.. Ponieważ nigdy w życiu nie zaznałem szczęścia miłości, chcę temu najpiękniejszemu ze wszystkich marzeń wznieść jeszcze pomnik, w którym od początku do końca ma się ta miłość nasycić: mam w głowie Tristana i Izoldę najprostszą – ale najprawdziwszą koncepcję muzyczną; czarną flagą, która na końcu jej powiewa, chcę się potem okryć i umrzeć”. Jest to z całą pewnością najdoskonalsze pod względem muzycznym, a zarazem najgłębsze psychologicznie i najbardziej nowatorskie, dzieło Ryszarda Wagnera. Prosta konstrukcja dramaturgiczna sprawia, że opowiedziana w tym dziele tragiczna historia wielkiej beznadziejnej miłości może być – i jest – odczytywana w sposób bardzo osobisty. Serce Izoldy, celtyckiej księżniczki, płonie wielką miłością do Tristana, którego kiedyś wyleczyła z rany jaką odniósł w śmiertelnym pojedynku z Morolodem jej narzeczonym. To właśnie wtedy w sercu Izoldy obudziła się miłość do obcego rycerza. Ten pojawił się nagle w rodzinnym zamku Izoldy, by w imieniu króla Marka, władcy Kornwalii, prosić o jej rękę. Izolda pod opieką Tristana płynie statkiem na spotkanie z przyszłym mężem.


Cierpi okrutnie, bo jej serce należy do Tristana, z czego tak nie do końca zdawała sobie sprawę. Nie wie i nie zdaje sobie sprawy, że Tristan również cierpi z miłości do niej, ale też dlatego, że ukochaną kobietę wiezie innemu mężczyźnie.

Marthy Modl

Jednak honor rycerza nie pozwala mu wyjawić prawdy unika więc spotkań z Izoldą, czym jeszcze bardziej przekonuje ją o tym, że jest mu obojętna. Miłość miesza się w jej sercu z nienawiścią, co sprawia, że miesza w pucharze truciznę, którą mają wypić razem. Nie mają świadomości, że domyślająca się wszystkiego Brangena, jej dwórka, podmieniła truciznę na napój wiecznotrwałej miłości, który ma moc otwierania serca i ust będący zarazem symbolem niemożności walki z prawdziwą miłością. 


Tristan wezwany do kajuty Izoldy wypija połowę podanego mu przez nią  napoju, drugą wypija ona. Teraz już tylko przyszło czekać na śmierć, ta jednak nie nadchodzi. Młodzi przekonani o niechybnej śmierci wyznają sobie w płomiennych słowach miłość i zatapiają się w miłosnej ekstazie.

Kirsten Flagstad

Potwierdzą swoje uczucia w wielkim miłosnym duecie Isolde! Tristan! Geliebter! To najdłuższy w całej literaturze operowej duet miłosny, w którym zakochani odmieniają słowo miłość na wszelkie możliwe sposoby. Szczęście nie trwa długo bo zazdrosny Melot wyznaje królowi prawdę i prowadzi go do zamku by mógł sam przekonać się o wiarołomności żony i niewierności Tristana uważanego za najwierniejszych z wiernych. 


Pojedynek, na który Tristan wyzwał Melota kończy się ciężką śmiertelną raną Tristana. To jest początkiem słynnej sceny monolog Mild und lesie wie er lächetlt (Jak łagodnie i delikatnie się uśmiecha), w której w stanie nieziemskiej ekstazy umiera Izolda, Jej dusza łączy się z duchem zmarłego chwilę wcześniej Tristana, a „muzyka promienieje najwyższym pięknem miłosnej śmierci Izoldy”. – cytat Jachimeckiego z biografii „Wagner”.

Birgit Nilsson

To wszystko składa się na jedyne i wyjątkowe w swoim rodzaju dzieło, „Opus metaphysicum” powiedział o Tristanie i Izoldzie Friedrich Nietzsche. Nie bez powodu mówi się, że partytura Tristana jest  kamieniem milowym, i jedną z najpiękniejszych kart, w historii muzyki. 


Jak już pisałem na wstępie, muzyka tego dramatu odzwierciedla wewnętrzne przeżycia bohaterów, ich psychikę, ból i duchowe cierpienia oraz kłębiące się namiętności. Nawet słynne wagnerowskie motywy przewodnie mają charakter emocjonalny i wyrastają z psychiki bohaterów.

Hanna Lisowska

Ich rozwój i zespalanie związane są ściśle z rozwojem akcji. Można powiedzieć, że prawdziwy dramat rozgrywa się w orkiestrze, każdy takt tej muzyki przepojony jest nieukojoną tęsknotą, bólem i namiętnością. Wagnerowi dopiero w tym dziele udało się rozbudować system tonalny dur-moll do granic możliwości. To właśnie dlatego partia Izoldy wymaga subtelności i miękkości prowadzenia głosu oraz przejrzystości i dźwięczności jego brzmienia. 


Jej wykonawczyni musi dysponować właściwą mocą, obszerną skalą, a przede wszystkim znakomicie wyważoną ekspresją co pozwoli na subtelnie wycieniowanie złożoności psychicznych przeżyć swojej bohaterki. Jednak bez magii transformacji jaką przechodzi Izolda i wzruszających emocji, którymi powinna przekonać słuchacza do tragedii którą przeżywa nie można mówić o wielkiej kreacji. Do historii światowego teatru muzycznego przeszły legendarne kreacje Marthy Mödl, Kirsten Flagstad, Birgit Nilsson, w czasach nam bliższych Deborah Voigt, Waltraud Meier.

Tristan i Izolda 519-42

Jednak najważniejszą sceną, która wywołuje u widza i słuchacza dreszcz wzruszenia i współczucia jest słynna Mild und Lesie,scena miłosnej śmierci Izoldy, dla której świat skończył się razem ze śmiercią Tristana. Najtrafniej ujął to Lichtenberger pisząc o niej, że „...jest to istotne zakończenie filozoficzne całego dramatu. 

Tristan i Izolda 622-45

Mówi nam ono o nadnaturalnej piękności zupełnego wyrzeczenia się, o niewypowiedzianym spokoju duszy, która wyzwoliła się z pragnień i unosi się w pełnej wolności nad ziemską niedolą”. Sam Wagner napisał o tym momencie: „Co los rozdzielił, ożywa teraz, wyzwolone w śmierci: wrota do połączenia są otwarte; umierająca nad zwłokami Tristana widzi Izolda najszczęśliwsze zaspokojenie gorącej tęsknoty w połączeniu się na zawsze w niezmierzonych przestrzeniach – bez przeszkód, bez więzów”. To właśnie w tej scenie głos śpiewaczki musi „roztapiać” się by zabrzmieć wręcz nierealnie. 

Adam Czopek