Przegląd nowości

„Herodiada” Jules’a Masseneta w Opéra de Marseille

Opublikowano: sobota, 07, kwiecień 2018 07:10

Z bogatej twórczości operowej Jules’a Masseneta w bieżącym repertuarze utrzymują się przede wszystkim dwie pozycje: Werther Manon. A przecież jego inne dzieła też zasługują na częsty kontakt z publicznością, w czym - jak się wydaje - przeszkadzają jednak dwa czynniki.

Herodiade,Marsylia 1

Pierwszy z nich to bariera językowa, tym bardziej w tym przypadku istotna, że prozodia języka francuskiego jest w operach Masseneta ściśle powiązana z ich warstwą muzyczną (tę uwagę można zresztą odnieść do wielu dzieł z francuskiego repertuaru). Drugi czynnik to prezentujące niski poziom literacki i dramaturgiczny libretta dzieł rzeczonego kompozytora, który wszakże jest z powodzeniem rekompensowany przez ich niezwykłe walory muzyczne.


Francuską placówką, która położyła największe zasługi w promowaniu twórczości Masseneta jest Opera w Saint-Etienne (rodzinnym mieście kompozytora), już od dawna organizująca w dwuletnim cyklu poświęcony autorowi Werthera festiwal. Uznanie należy się też Operze w Marsylii, na której scenie także można obejrzeć praktycznie nigdzie indziej niewystawiane dzieła Masseneta.

Herodiade,Marsylia 2

I tak na przykład parę lat temu mieliśmy okazję oglądać tutaj ciekawą realizację Cyda (z udziałem Roberto Alagna), zaś teraz na afiszu pojawiła się czteroaktowa Herodiada (Hérodiade), mająca swoją prapremierę w brukselskim Théâtre de la Monnaie w 1881 roku. Autorami libretta są Paul Milliet i Henri Grémont, a jego źródła należy upatrywać w noweli francuskiego pisarza Gustave’a Flauberta Hérodias, ze zbioru Trois contes. 


Prezentowana w Marsylii realizacja ujmuje przede wszystkim fantastycznym poziomem wykonania muzycznego, co jest zasługą prowadzącego przedstawienie dyrygenta Victoriena Vanoostena. Ten młody, ale już doświadczony artysta jest asystentem Lawrence’a Fostera, obecnego szefa muzycznego Opery w Marsylii, a w najbliższym czasie będzie zajmował podobne stanowisko w Berlinie u boku Daniela Barenboima.

Herodiade,Marsylia 3

Otóż zdaniem Vanoostena styl Masseneta stanowi rodzaj pomostu pomiędzy twórczością Wagnera i Pucciniego. Z pierwszym z nich francuskiego kompozytora łączy częste wykorzystywanie motywów, zaś z drugim werystyczne aspekty muzyczne, oddające uczucia bohaterów za pomocą post-romantycznej orkiestracji.

Herodiade,Marsylia 4

Nic zatem dziwnego, że i w Herodiadzie w kanale zasiada wyjątkowo rozbudowana orkiestra, co od razu może stworzyć pewne problemy w zakresie utrzymania właściwej równowagi pomiędzy instrumentami i sceną. Już od samego początku słychać, że ten delikatny aspekt przyciąga uwagę dyrygenta, który bardzo dba o to, aby w żadnym momencie głosy nie zostały zdominowane przez nadmierną masę dźwięków. Dyrygent przywiązuje także ogromną wagę do frazowania, artykulacji, barwy poszczególnych grup instrumentalnych, co na przykład ze względu na nietypowe wykorzystanie saksofonu wcale nie należy do łatwych zadań.


Podstawą interpretacji Vanoostena jest jednak w pierwszym rzędzie stała troska o utrzymanie odpowiedniej, to znaczy głębszej i budującej narrację muzyczną, relacji pomiędzy tekstem i dźwiękami. Celem jest tutaj osiągnięcie takiej sytuacji, w której słuchacz będzie w stanie zrozumieć tekst i w ogóle całą akcję niezależnie od sensu kolejnych słów.

Herodiade,Marsylia 5

A to z kolei oznacza, że wszelkie stany emocjonalne bohaterów i zmieniające się sytuacje muszą znaleźć swe odzwierciedlenie w kontrastach i niuansach, w sile rytmu i eksponowaniu detali orkiestracji. Victorien Vanoosten osiąga wymienione cele w zaprawdę mistrzowskim stylu, a Orkiestra Opery Marsylii brzmi pod jego batutą doprawdy znakomicie, wręcz porywająco i błyskotliwie. Aby przebić się przez tę rozbudowaną orkiestrę, potrzebny jest złożony z solidnych głosów zespół solistów, co w przypadku omawianej inscenizacji nie zostało w stu procentach spełnione.


Kreująca tytułową rolę Béatrice Uria-Monzon zachwyca znajomością tajników swojej partii, scenicznym zaangażowaniem i niepodważalnym talentem aktorskim. Dysponujący mięsistym barytonem Jean-François Lapointe dotrzymuje jej bez problemu kroku jako Herod i słusznie zostaje nagrodzony gromkimi owacjami.

Herodiade,Marsylia 6

Żadnych zastrzeżeń nie wzbudza też występujący w roli Chaldejczyka Fanuela Nicolas Courjal. Sprawy się jednak nieco komplikują w przypadku Invy Muli, która niezależnie od ewidentnego profesjonalizmu i wieloletniego doświadczenia rozczarowuje jako Salome zbyt lirycznym, grzeszącym brakiem odpowiedniego wolumenu oraz pozbawionym dramatycznej siły sopranem.


Wreszcie śpiewający partię Jana Chrzciciela - apostoła nowej wiary - tenor Florian Laconi posiada wprawdzie ładną barwę i oryginalną osobowość sceniczną, ale wzbudza poczucie niedosytu wysiłkowym atakowaniem wysokich dźwięków, pozbawionych tym samym naturalności i potrzebnego tu blasku deklaracji manifestu wiary. Dodajmy jeszcze, że w partyturze Masseneta pełnoprawnym protagonistą jest pełniący ważną pod względem dramaturgicznym rolę chór.

Herodiade,Marsylia 7

Oprócz rozbudowanych scen zbiorowych jest on także wykorzystywany w bardziej kameralnych epizodach, wymagających udziału małych i traktowanych niemalże solistycznie grup. Miejscowy chór, bez zarzutu przygotowany przez swego tytularnego szefa Emmanuela Trenque, imponuje od początku do końca spektaklu wyjątkową precyzją, zbiorową muzykalnością i wzorową dykcją.

Herodiade,Marsylia 8

Bardzo dokładne wskazówki kompozytora, skrupulatnie naniesione przezeń w partyturze, są przez owych chórzystów nie tylko świetnie znane, ale i z dużą wiernością realizowane. W występie tego zespołu wyczuwa się wiele poprzedzających premierę seansów ciężkiej pracy. Warstwę wizualną nowej realizacji opracował francuski reżyser Jean-Louis Pichon, który nie uległ pokusie popadnięcia w historyczną rekonstrukcję i plastyczny monumentalizm. Zamiast tego zaproponował publiczności niemalże minimalistyczną wizję, osadzoną w ograniczoną do wielkich, wznoszących się do góry ścian dekoracjach Jérôme’a Bourdina (również autora stylizowanych kostiumów). Niekiedy umieszczone w centrum płyty rozsuwają się, zostawiając miejsce na wyświetlane w głębi projekcje wideo, przedstawiające chmury czy groźnie wyglądające niebo.


Cała ta scenografia, podobnie jak fascynująca zmiennymi kolorami i subtelnie prowadzona przez Michela Theila gra świateł, służą kreowaniu klimatu przemocy, walki i opresji. Jean-Louis Pichon buduje złożoną psychologię wszystkich postaci głównie środkami aktorskimi, a pokazywany przezeń na scenie świat tchnie czarnym pesymizmem i nieuchronnie zmierza do końcowej tragedii.

Herodiade,Marsylia 9

Jan Chrzciciel zostaje stracony, Salome popełnia samobójstwo, Herodiadę prześladuje wizja jej dokonującej samospalenia córki, zaś Herod kontynuuje swą zdradziecką współpracę z rzymskim okupantem. Ten przytłaczający i ponury obraz Pichona pozostaje zresztą w zgodzie z głęboko pesymistyczną atmosferą noweli Flauberta i prześladuje widza jeszcze przez wiele godzin po opuszczeniu widowni opery.

                                                                                 Leszek Bernat