Przegląd nowości

Koncertowe wykonanie „Attyli” Verdiego w Lyonie

Opublikowano: sobota, 31, marzec 2018 06:43

Ostatnią pozycją wiosennego, tym razem poświęconego Verdiemu, festiwalu operowego w Lyonie było koncertowe wykonanie trzyaktowej opery z prologiem Attyli (Attila), która miała swoją prapremierę w weneckim teatrze La Fenice w 1846 roku.

 

Daniele Rustioni

Warto zauważyć, że pozycja ta zakończyła współpracę włoskiego kompozytora z librecistą Temistoclem Solerem, która zaowocowała młodzieńczymi dziełami o zdecydowanie politycznym wydźwięku. Zaraz potem rozpoczął się nowy etap w twórczości Verdiego, tym razem w ścisłym porozumieniu z kolejnym librecistą, jakim był poeta Francesco Maria Piave. Temat Attyli jest wywiedziony z tragedii Zachariasa Wernera „Attila. König der Hunnen” (1808) i przywołuje inwazję Włoch przez okrutnego króla Hunów. Po splądrowaniu Akwilei Uldino, bretański niewolnik Attyli, wprowadza ocalone branki, które walczyły ramię w ramię z mężczyznami.


Pomiędzy nimi znajduje się waleczna Odabella, córka pana Akwilei, której Attyla ofiarowuje swój własny miecz, jako symbol wyrazu podziwu dla jej brawury. Ostatecznie wydana siłą za tego tyrana Odabella przebija mu serce właśnie tym mieczem, a rzymskie oddziały bezlitośnie spadają na Hunów. Wspomniana prapremiera opery przebiegała w dość trudnych warunkach i nie przyniosła oczekiwanego sukcesu, ale już od drugiego przedstawienia Attyla wzbudzała entuzjazm i zachwyt, a następnie wyruszyła na podbój całej Italii i wielu teatrów świata. W bliższych nam czasach pojawia się w repertuarze niezwykle rzadko, co sprawia, że miłośnicy sztuki operowej nie mają praktycznie możliwości obejrzenia jej na scenie. Oczywiście jest prawdą, że nie brakuje w tej pozycji różnych młodzieńczych grzechów kompozytorskich, licznych słabości i nadmiaru niezbyt subtelnych efektów, wszakże niezależnie od nich rzeczona partytura zawiera też wiele porywających fragmentów i wartych wykorzystania możliwości popisów wokalnych. Aby jednak przekonać publiczność do walorów omawianego dzieła, potrzebna jest potrafiąca sobie radzić z rozlicznymi trudnościami wykonawczymi obsada solistów oraz zdolny do „wyciśnięcia” z niego cennej esencji muzycznej dyrygent. Otóż ku satysfakcji słuchaczy te warunki zostały podczas koncertu w lyońskim Audytorium w pełni spełnione. Partię tytułową z powodzeniem interpretował rosyjski bas Dmitri Oulianov, wywierający duże wrażenie zarówno w scenach o dużej ekspresji, jak i w epizodach o bardziej intymnym charakterze, w których jego wyrównany i jednolicie we wszystkich rejestrach brzmiący głos był zdolny do eksponowania odpowiednio cieniowanych subtelności. Trudno było pozostać obojętnym wobec jego emocjonalnych starć z Odabellą, porywająco tutaj ucieleśnianą przez również pochodzącą z Rosji sopranistkę Tatianę Serjan, imponującą dużym wolumenem i wyrazistym autorytetem wokalnym. Partię młodego i zakochanego w Odabelli Foresto z naturalnością, swobodą i emocjonalnym zaangażowaniem śpiewał tenor Massimo Giordano, zaś w roli wysłannika Rzymu Ezio jak najbardziej pozytywnych wrażeń dostarczył dysponujący mięsiście nasyconym i szlachetnie brzmiącym barytonem Alexey Markov. Dużo dobrego trzeba też powiedzieć o przygotowanym przez Barbarę Kler chórze, wzbudzającym uznanie precyzją, muzykalnością i jednorodnym brzmieniem. Głównym bohaterem omawianego wykonania koncertowego niesprawiedliwie ignorowanej opery Verdiego okazała się jednak ostatecznie być Orkiestra Opery Lyońskiej, która pod batutą swego szefa Daniele Rustioniego jaśniała pełnym blaskiem, tryskała energią i porywała słuchaczy niebywałą żywiołowością i muzycznym temperamentem. Każda z grup instrumentalnych doskonale wykorzystała liczne okazje do zaprezentowania swego kunsztu wykonawczego, reagując w mgnieniu oka na każdą sugestię interpretacyjną Rustioniego, który poprowadził całą realizację z rzadko spotykaną żywiołowością, impulsywnością i burzliwością. Powiedzmy od razu, że jego pełna poświęcenia i wiary w wartość tej partytury walka o jej przywrócenie do zbiorowej świadomości muzycznej słuchaczy zakończyła się całkowitym zwycięstwem.

                                                                                 Leszek Bernat