Przegląd nowości

Śpiewanie zbiorowe i indywidualne

Opublikowano: poniedziałek, 08, styczeń 2018 07:34

Wieczory noworoczne to nieustające popisy wokalne w repertuarze kolędowym. W gronie pobratymców powiedzmy sobie szczerze: Zbiorowe śpiewnie nie jest naszą specjalnością i nie wychodzi nam najlepiej. Nie łudźmy się, że naród nasz jest rozśpiewany, bo wydał Kiepurę, Didura, Adę Sari, braci Reszków, Paprockiego, Ochmana, Hiolskiego, Ładysza, a nawet Marię Fołtyn.

W całych dziejach naszego narodu najlepiej śpiewaliśmy solo, gorzej ze śpiewaniem zbiorowym. No, może oprócz zaborów i okresów niewoli. Organizowane wtedy chóry (zwłaszcza w Wielkopolsce) były przykrywką dla konspiracji, a ucieczka po ratunek do kościołów, śpiewem wzmacniała błaganie – „Ojczyznę wolną racz nam zwrócić Panie”.

W świątecznych okolicznościach powinniśmy bacznie przyglądać się popisom wokalnym naszych najmłodszych latorośli. Jeśli czynią to subtelnie, lirycznie i muzykalnie, mogą w przyszłości wykształcić się na zawodowych śpiewaków, a nawet gwiazdy wokalistyki. Natomiast śpiewając głośno, agresywnie i nieczysto niechybnie zostaną politykami, związkowcami, przywódcami strajków, prowodyrami zamieszek i przeciwnikami czegokolwiek, co może jeszcze zdarzyć się w poturbowanej bezsensem i bezprawiem Rzeczpospolitej.

Nader często pytany jestem czy warto poświęcić młodość, czas, emocje i wytrwałość profesjonalnemu kształceniu głosu, jeśli oczywiście posiada się odpowiednio interesujący materiał i wrodzoną muzykalność. Niezmiennie odpowiadam twierdząco, pod wszakże kilkoma warunkami. Uczenie się śpiewu nie może być zwykłym odrabianiem lekcji. Jego codziennym ćwiczeniom musi towarzyszyć poczucie misji, pasja muzykowania instrumentem na stałe wmontowanym w organizm wirtuoza, wyrażanie emocji będących mieszanką wiedzy i najbardziej osobistych odczuć. Ktoś, kto postanowił zostać śpiewakiem powinien na dalszym planie pozostawić życie osobiste, inne zainteresowania, ambicje i dążenia. Sztuka wokalna jest bowiem irracjonalnie zazdrosna i natychmiast reaguje na wszelkie sprzeniewierzenia, o czym wiedzieli i często mówili wymienieni wyżej wielcy polscy śpiewacy.

Na początku swej drogi przyszli Orfeusze i Syreny często nie mogą zdecydować, czy chodzi im o karierę operową i koncertową, czy śpiewanie piosenek. Od tej decyzji zależy wybór właściwego pedagoga. Nauczyciele śpiewu różnią się zasadniczo od profesorów innych specjalności.


Ich kontakt z adeptami wokalistyki to nie tylko uczenie zasad śpiewania, kształtowanie barwy i mocy głosu, techniki wokalnej, frazowania i czego tam jeszcze. Profesorowie (a zwłaszcza profesorki) śpiewu starają się wniknąć w psychikę, mentalność, wrażliwość, nawyki, upodobania i szereg innych tajemnic osobowości swoich podopiecznych.

W przypadku wybitnej maestry Wandy Wermińskiej i jej sławnej uczennicy Beaty Artemskiej kontakt ten stał się tak bliski, że postanowiły po najdłuższym życiu spocząć na wspólnym cmentarzu. Wybór padł na Szczawnicę Zdrój. Kiedy pytałem, dlaczego tam właśnie – usłyszałem, że w Pieninach jest powietrze najlepsze dla śpiewaczek (!).

Wróćmy do kolęd noworocznych. Wśród najmłodszych głosów odzywają się te, których nic już nie powstrzyma przed atawistyczną misją poświęcenia życia sztuce śpiewu. Dziedzinie fascynującej, wzbudzającej podziw, zachwyt i wzruszenie, ale wymagającej nadzwyczajnych wyrzeczeń, ograniczeń i silnej woli. Jej uprawianie nie daje niestety gwarancji sukcesu, a z czasem wciąga swym urokiem w bezpowrotną niewolę.

Przyszło nam żyć w czasach zaniku publicznego dyskursu o kulturze. Politycy, związkowcy i działacze wyraźnie sygnalizują brak znajomości tematu. Jeśli wymienia się poszczególne dziedziny życia społecznego, słowo „kultura” nie zawsze mieści się w pierwszej dziesiątce. W jej ramach zajęcia związane ze sztuką śpiewu zajmują jakże dalekie, wstydliwe zaniedbane miejsce.

Czy ktoś myśli, z czego mogą utrzymać się tragicznie nisko opłacani artyści chórów? Czy ktoś zauważył brak stałych etatów solistów w niemal wszystkich teatrach muzycznych i operowych? Czy wynagrodzenia wykładowców wokalistyki w jakikolwiek sposób odzwierciedlają rangę i odpowiedzialność tej profesji?

Jak dotąd nie interesuje to przywódców strajków, organizatorów zamieszek i działaczy związkowych zajętych głównie wykańczaniem niewygodnych im dyrektorów. Nie w ich rękach spoczywają i spoczywać będą losy polskiej wokalistyki. Ona podzieli przyszłość naszej kultury. Natomiast kultura zależeć będzie od mądrości narodu z którym – a zwłaszcza z jego wyłonionymi reprezentantami – doprawdy nie jest najlepiej.

Śpiewajmy więc zbiorowo i indywidualnie: „Ojczyznę mądrą racz nam zwrócić Panie!”.

                                                                                  Sławomir Pietras