Przegląd nowości

Rzecz o dziecku

Opublikowano: niedziela, 24, grudzień 2017 15:03

Sztukę Narodowego Teatru Starego z Krakowa Ojciec matka tunel strachu można oglądać łącznie z filmem Ostatnia rodzina  Jana P. Matuszyńskiego. I tu, i tam rodzinę stanowią głównie artyści, i tu i tam wykazuje się jej różne dysfunkcjonalności, i tu i tam koniec jest tragiczny. Wreszcie w obu utworach można zwrócić uwagę na  muzykę.

Rzecz o dziecku 1

W sumie człon tunel strachu też można by dołączyć do obu dzieł, bo rodzice zdecydowanie boją się swojego syna, z którego wyrosło coś dziwnego, nieprzewidywalnego i niedostosowanego. W sztuce niemieckiego autora Martina Heckmannsa zaprezentowane są wcześniejsze etapy rozwoju dziecka, począwszy od życia płodowego poprzez okres niemowlęctwa, wczesnego dzieciństwa szkolnego i okresu dojrzewania. Rodzice działają autonomicznie, każde sobie, a syn jest pewnym komplikującym życie dodatkiem, który nie bardzo się nadaje do roli gadżetu, którym zwyczajowo chwalimy się przed znajomymi.


W Ostatniej rodzinie widzimy syna już wyrośniętego, młodego histeryka, któremu nic się nie podoba. Nie znamy okresu wcześniejszego, nie wiemy czy rodzice popełniali jakieś błędy wychowawcze (pewnie tak), choć ogólnie rzecz biorąc małżonkowie Beksińscy nie prezentują się jako ludzie kłótliwi, wybuchowi. Wręcz przeciwnie, są mili, pełni uczucia, zwłaszcza mama Zofia.

Rzecz o dziecku 2

W rodzinie Oskara rodzice „wydzierają się” na siebie, okresowo porzucają swoje role, wracają do nich trochę z przymusu, zdziwieni, niezadowoleni, wciąż niepewni jutra i zawodowego sukcesu.  Zdzisław Beksiński jest człowiekiem sukcesu, choć sam tego zbytnio nie dyskontuje, również jego syn Tomek zdobywa z trudem jakąś pozycję, ale załamania przychodzą falami, jest źle, coraz gorzej. W obu utworach pewne znaczenie dla kondycji młodego człowieka ma śmierć babci, która jest jakby takim nieco odległym i staroświeckim głosem rozsądku. Na Tomka Beksińskiego jeszcze mocniej oddziałuje śmierć matki, która wskazuje mu ostateczny kierunek.

Rzecz o dziecku 3

 Z jednej i drugiej historii można wyciągać rozmaite wnioski, morały, mądrości dotyczące wychowania potomstwa i życia w rodzinie, trudno jednak podać je w zwartej, jednoznacznej i prostej postaci. Samo stwierdzenie, że dysfunkcjonalna rodzina, nadmiernie albo niedostatecznie czuli rodzice, nie zawsze są skuteczni, niewiele wyjaśnia, tym bardziej, że w sztuce, w której w roli dziecka występuje znakomity Jan Peszek, a jego rodzicami są autentyczny syn i synowa, cała intryga jest podawana w konwencji ironicznej i tragikomicznej, a w filmie Matuszyńskiego, gdzie znakomite role stworzyli Andrzej Seweryn – ojciec i Dawid Ogrodnik – syn, konwencja jest surowa i zdecydowanie tragiczna.


Osobną kwestią są kompetencje reżyserskie. Sztukę Heckmannsa poprowadził i scenograficznie oprawił Wojtek Klemm i przedstawienie przebiega wartko, jest inscenizacyjnie perfekcyjne. Film Matuszyńskiego warsztatowo zaledwie poprawny, choć zapewnił sobie także znakomitych aktorów jest nieco rozwlekły. Dodatkową pointą, zresztą nie wyzyskaną w filmie jest fakt, że do bezsensownego morderstwa malarza doprowadza też młodzieniec, syn sąsiada, który według powszechnie przyjętych przekonań jest całkowicie normalny (czego o Tomku Beksińskim powiedzieć nie można). Jak wyglądała rodzina i proces wychowawczy zabójcy – tego z filmu się nie dowiemy. 

Rzecz o dziecku 4

Pora na kilka słów o muzyce. W sztuce Ojciec matka tunel strachu dźwięki powstają na żywo. Dominik Strycharski, wykonawca i kompozytor zarazem, korzysta z kilkunastu instrumentów – dziecinnych zabawek. Mama Oskara czasami nawet podśpiewuje synowi dziecięce piosenki. To sprawia, że spektakl odbieramy zdecydowanie z perspektywy najmłodszego członka rodziny. W filmie sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana. Po pierwsze jest to jeden z nielicznych, bo chyba nie jedyny obraz, w którym na liście płac nie ma autora muzyki, a muzyka jest i to w dużych ilościach.

Rzecz o dziecku 5

Można wyodrębnić precyzyjnie dwa muzyczne światy. Malarz Beksiński, ponieważ tworzył swoje obrazy słuchając klasyki z licznej kolekcji nagrań, jest ukazywany w filmie w otoczeniu trudnej do zidentyfikowania i nigdzie nie odnotowanej muzyki poważnej, kameralnej, wokalno-instrumentalnej, symfonicznej. Z kolei Tomkowi towarzyszy ulubiony przez niego angielskojęzyczny rock. Te dwa światy przeplatają się ze sobą w poszczególnych scenach filmu, są jakby dodatkową wizytówką bohaterów, można natomiast przypuszczać, że ostateczny brak wyszczególnienia – czego słuchaliśmy? – wynika z zabiegów oszczędnościowych producenta. Niech się rzeczywiści twórcy oprawy dźwiękowej obliżą, bo i tak nic nie otrzymają, zresztą fragmenty nagrań są wystarczająco krótkie, aby ominąć prawa autorskie. To tak w uzupełnieniu, bo film nie jest o muzyce. 

                                                                                  Joanna Tumiłowicz