Przegląd nowości

„La Cenerentola” Rossiniego w Opéra de Lyon

Opublikowano: czwartek, 21, grudzień 2017 08:05

Opera w Lyonie skutecznie rywalizuje o palmę pierwszeństwa z Operą Paryską i w przeszłości niejednokrotnie już pokazała, ze jest czołową sceną operową we Francji. Niezależnie od tego, jaka jest opinia poszczególnych widzów na temat wyników tej ciekawej i motywującej rywalizacji, przyznać należy, iż placówka w Lyonie zajmuje w pejzażu lirycznym Europy i świata jedno z czołowych miejsc.

La Cenerentola,Lyon 1

Jej osiągnięcia zostały wielokrotnie docenione przez kompetentne grona obserwatorów życia muzycznego (krytyków, impresariów etc.), którzy wyróżniali ów teatr prestiżowymi nagrodami i wyróżnieniami. To przecież właśnie w Lyonie można regularnie oglądać wybitne realizacje oryginalnych, wartościowych, choć niestety wciąż jeszcze nienależycie docenionych dzieł, które rzadko (albo w ogóle) pojawiają się na innych scenach operowych.

La Cenerentola,Lyon 2

Niektórzy komentatorzy zauważają jednak, że ceną tej ambitnej polityki artystycznej jest rzadsze sięganie po bardziej popularne partytury i żelazne pozycje repertuaru. To zapewne dlatego na przestrzeni ostatnich piętnastu lat wystawione zostało w Lyonie zaledwie jedno dzieło Rossiniego: Hrabia Ory. Kiedy zatem wspomniana placówka liryczna tej trzeciej co do wielkości aglomeracji Francji (po Paryżu i Marsylii) umieściła w swoim programie na zakończenie tego roku Kopciuszka (La Cenerentola) "Łabędzia z Pesaro”, wzbudziło to oczywiście ogromne zainteresowanie.


Zostało ono jeszcze spotęgowane informacją, że inscenizacji dzieła (pokazanej już na początku tego roku w Oslo) podjął się Stefan Herheim, słynny norweski reżyser, wychowanek Götza Friedricha w Hamburgu, między innymi trzykrotny laureat nagrody prestiżowego pisma Opernwelt. Otóż powiedzmy od razu, że oczekiwania publiczności zostały w pełni zaspokojone i że rzadko kiedy operowe realizacje spotykają się z tak entuzjastycznym przyjęciem, jak ma to miejsce w tym konkretnym przypadku.

La Cenerentola,Lyon 3

Przypomnijmy, że powstała do libretta Jacopo Ferrettiego - wywiedzionego z bajki Perraulta - opera komiczna (melodramma giocoso) Kopciuszek albo triumf dobroci została przez Rossiniego skomponowana w rekordowym tempie trzech tygodni. Nie bez znaczenia jest tutaj fakt, iż została ona pozbawiona elementów fantastycznych i że bajkowy pantofelek ustąpił miejsca bransoletce, co wynikało z obawy, że cenzura i publiczność zareagują krytycznie na scenę przymiarki owego pantofelka. Dokonana dla kompozytora adaptacja rezygnuje też z postaci ojca i macochy, które zastąpione zostały ojczymem Don Magnifico. Ponadto piękny balowy strój zostaje Kopciuszkowi wręczony przez mędrca Alidoro, nauczyciela księcia Ramira, a wyjątkowo ważna funkcja została przypisana lokajowi Dandiniemu, który przez prawie całą akcję odgrywa rolę fałszywego księcia. Po podniesieniu kurtyny na scenie pojawia się Angelina, czyli tytułowy Kopciuszek, w roli przebranej w niebieski strój roboczy i pchającej przed sobą wózek serwisowy sprzątaczki. Podczas gdy oddaje się ona zajęciu zamiatania podłogi i rozlegają się pierwsze mocne akordy, z góry spada książka. Angelina podnosi ją i zaczyna się pogrążać w lekturze, odkrywając w ten sposób własną historię. W tym samym czasie nad jej głowę nadlatuje tekturowa chmurka, w której znajduje się…sam Rossini w takiej postaci, w jakiej utrwalił go niegdyś słynny paryski fotograf Etienne Carjat. Przywołany tak kompozytor przeciąga się i przygląda młodej dziewczynie czytającej baśń, której tekst wyświetlany jest na wzmiankowanej chmurce.


Następnie twórca oglądanej opery zstępuje na scenę i trzymanym w ręku piórem dyryguje zarówno Angeliną, jak i ulokowaną w kanale orkiestrą. Rozkazuje głównej bohaterce zanurzyć się w palenisku kominka, a kiedy sprzątaczka Angelina z niego wreszcie wychodzi, staje się Kopciuszkiem. To w tym momencie rozpoczyna się właściwa opowieść, osadzona przez kompozytora, librecistę i - w tym przypadku - przez norweskiego reżysera w feerycznej, absurdalnej oraz porywająco komicznej rzeczywistości. Praktycznie cała akcja rozgrywa się tu w znacznie już powiększonych i wypełniających boki sceny paleniskach kominków, które ulegając rozmaitym przemieszczeniom tworzą nowe miejsca narracji scenicznej (np. dom Don Magnifico – Rossiniego).

La Cenerentola,Lyon 4

Owe paleniska układają się czasem w kształt książkowej okładki, a ich wyjątkowo funkcjonalna mobilność sprzyja tworzeniu nowych i stale nas zaskakujących perspektyw wizualnych. Trudno jest w krótkim sprawozdaniu opisać długie serie mnożących się w nieskończoność sytuacji i przednich, zręcznie unikających wszelkich przerysowań czy wulgarności gagów. Świadczą one o wprost niewyczerpanej wyobraźni Stefana Herheima i jego niebywałej maestrii inscenizacyjnej. Wszystko tu się iskrzy przednim humorem, a uwaga zachwyconych widzów jest ciągle utrzymywana w najwyższym napięciu. Reżyser potrafi bezbłędnie synchronizować ulegającą przemianom scenografię (przygotował ją wraz z Danielem Ungerem) z atrakcyjnymi kostiumami (Esther Bialas), projekcjami wideo (fettFilm) czy urzekająco prowadzonym oświetleniem (Phoenix). Podziw budzi też ustawiona w najdrobniejszych szczegółach i brawurowo realizowana gra aktorska. Kiedy wreszcie wszystkie perypetie zmierzają do szczęśliwego finału, Rossini powraca na swoją latającą chmurkę, a tracący nagle czarujący swym pięknem strój księżniczki Kopciuszek zamienia książkę na rzuconą jej z góry szczotkę. Okazuje się, że w wizji norweskiego reżysera opowiedziana nam historia zaistniała tylko w marzeniach tytułowej bohaterki, którą ostatecznie czeka niezwykle bolesny powrót do szarej i okrutnej rzeczywistości. I tak oto opowiedziana nam bajka zdradza swój iluzoryczny charakter.


Na czele imponującej wokalną wirtuozerią i nieprzeciętną vis comica obsady solistów stoi pod każdym względem idealnie pasująca do roli Kopciuszka mezzosopranistka Michèle Losier. Zakochanym w niej księciem Don Ramiro jest prowadzący ostatnio błyskotliwą karierę francuski tenor Cyrille Dubois, zaś jego sprytnym lokajem Dandinim: białoruski baryton Nikolay Borchev. Malowniczą i wywołującą salwy śmiechu postać Don Magnifico zawdzięczamy włoskiemu barytonowi Renato Girolamiemu, a zgraną parę sekutnic, czyli panien Kloryndy i Tyzbe, tworzą sopranistka Clara Meloni i mezzospranistka Katherine Aitken.

La Cenerentola,Lyon 5

Wreszcie rolę mędrca Alidoro z powodzeniem kreuje włoski bas-baryton Simone Alberghini. Słowa uznania należą się także miejscowemu chórowi, doskonale się odnajdującemu w komediowej konwencji i jak zawsze imponującemu zarówno sprawnością wokalną, jak i aktorską.

La Cenerentola,Lyon 6

Nad całym aparatem wykonawczym czuwa żywiołowo prowadzący Orkiestrę Opery Lyońskiej Stefano Montanari, który nie ogranicza się tylko do roli dyrygenta, lecz także czynnie włącza się do akcji scenicznej, kiedy na przykład ku uciesze publiczności wdaje się w zabawną „pyskówkę” z córkami Don Magnifica. Doprawdy trudno sobie wyobrazić lepsze zakończenie mijającego właśnie roku.

                                                                                 Leszek Bernat