Przegląd nowości

Z Buenos Aires do Skolimowa

Opublikowano: poniedziałek, 25, grudzień 2017 06:59

Wróciłem z Argentyny. Ponad 13 tysięcy kilometrów od Polski, 14 godzin lotu z Amsterdamu, tylko 4 godziny różnicy czasu wprzód na południowej półkuli. U nas początek zimy, a u nich prawie lato, wokół kwitnące żółte akacje i nieznane u nas fioletowe żakarandy.

Kraj  zamożny, ludność sympatyczna i urodziwa, wewnętrzne odległości monstrualne, możliwe do przebycia właściwie tylko drogą lotniczą, gdy na przykład chce się zobaczyć największe na świecie wodospady Iguazu, lub południowy koniec lądu aż w Patagonii. Z Buenos Aires można wybrać się statkiem rzecznym po przekątnej szerokiego ujścia La Platy do pobliskiego Urugwaju ( Colonia del Sacramento) i wrócić tego samego dnia.

Dla nas jednak poza obejrzeniem  tych miejsc, jako kilkunastoosobowej reprezentacji polskich operomanów, najważniejsza była wizyta w legendarnym Teatro Colon na przedstawieniu opery Andrea Chenier  Umberto Giordano. Spektakl piękny, z librettem Luigi Illica (tego samego, którego teksty uskrzydliły  dzieła Giaccomo Pucciniego), opowiadający tragiczną historię młodego poety na tle francuskiej rewolucji.

Partię tytułową śpiewał porywająco Jośe Cura, argentyński tenor o zadziwiająco wielu różnych profesjach (poza śpiewem jednocześnie dyrygent, reżyser, scenarzysta i fotograf). Na naszym spektaklu prezentował się nieco statecznie, a towarzyszące nam panie orzekły, że coraz bardziej przypomina starszego od siebie Placido Domingo. Magdalenę śpiewała Maria Pia Piscitelli – sopran, a Gerarda Fabian Veloz – baryton, oboje z pierwszej półki wokalnej i aktorskiej w skali światowej.

Realistyczna reżyseria Matiasa Cambiasso i naturalistyczna, malarska scenografia Emilio Basaldúa stanowiły obraz spójny i estetycznie wysmakowany. Dyrygował sprawnie i precyzyjnie Chrystian Badea, jedyny nieargentyńczyk wśród realizatorów i solistów tego spektaklu. Jest Rumunem, uczniem Leonarda Bernsteina, dyrygentem Metropolitan, Covent Garden , Opery Wiedeńskiej i Monachijskiej, perfekcyjnie panującym nad śpiewakami , chórem i doskonale grającą orkiestrą Teatro Colon.


Ten najbardziej odległy od wielkich centrów operowych świata przybytek sztuki lirycznej jest tylko dwa lata starszy od poznańskiego Gmachu pod Pegazem. Zamożna na przełomie stuleci Argentyna budowała z przepychem swój dom operowy aż 20 lat w stylu eklektycznym, z prawie 2500 miejscami na monumentalnej widowni, obszerną sceną i doskonałą akustyką. Na otwarcie w roku 1908 dano Aidę i w całej  historii Teatro Colon dominował repertuar i wykonawcy włoscy. Obecnie Buenos Aires stać już na własnych śpiewaków, muzyków i tancerzy, czego przykładem było oglądane przez nas przedstawienie.

Podczas kolacji spędzanej w polskim ekskluzywnym operowym gronie wspomniałem o czekającym mnie po powrocie do Warszawy spotkaniu wigilijnym w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich, kiedy to nasi seniorzy otrzymywać będą liczne adresy i upominki świąteczne. Siedzący naprzeciwko mnie wytworni warszawscy biznesmeni państwo Agnieszka i Jacek  Majdax zadali kilka dyskretnych pytań… i co się okazało? Tuż po powrocie otrzymałem  z Fundacji Skolimowskiej wiadomość o nadejściu kilkudziesięciu pięknych prezentów , właśnie od moich argentyńskich współpodróżników . Niech im Opatrzność wynagrodzi hojność, która oby stała się przykładem dla innych.

W poniedziałek 18 grudnia na spotkaniu wigilijnym otoczymy czułością , życzeniami i rodzinną atmosferą naszych teatralnych nestorów. Klasa wokalna prof. Ewy Iżykowskiej z warszawskiego Uniwersytetu Muzycznego  zaśpiewa najpierw kolędy , a potem kilka arii i pieśni. Obecne będą władze, sponsorzy, ambasadorowie Fundacji, liczni przyjaciele i zacne grono zaproszonych gości. Po każdej kolędzie, bezalkoholowym toaście i wigilijnym daniu z wykwintnej skolimowskiej kuchni, dziękować będziemy dobrodziejom i zachęcać do ofiarowywania Artystom Weteranom 1%  odpisu od podatku, wraz z najlepszymi życzeniami na rok 2018. Od zgromadzonych w ten sposób kwot zależeć będzie utrzymanie naszego Domu, przeprowadzenie niezbędnych remontów  oraz zakup i zainstalowanie – nie śmiem marzyć ! – nowej windy, unoszącej w miarę potrzeby  w górę i w dół coraz trudniej poruszające się pod ciężarem kariery gwiazdy i filary polskiego teatru, opery, operetki, musicalu i baletu.

                                                                              Sławomir Pietras