GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowości„Tankred” Rossiniego w Opéra de Marseille
Strona 4 z 4
Można się było o tym w pełni przekonać podczas wspomnianego wykonania w Marsylii, które zgromadziło prestiżową obsadę solistów. Rolę tytułową śpiewała Daniela Barcellona, która w tej sami partii podbiła już tutejszą publiczność kilkanaście lat temu. Ciemne i gęsto nasycone zabarwienie jej pięknie prowadzonego altu, poruszająco oddającego szeroką gamę emocji, i tym razem wzbudziło najwyższy podziw. Szczerze zakochaną w wygnanym niegdyś z Syrakuz Tankredzie Ameinadą była francuska sopranistka Annick Massis. Na początku wieczoru ogłoszono komunikat dotyczący jej wynikającej z przeziębienia niedyspozycji i poproszono publiczność o wyrozumiałość. Szybko się jednak okazało, że pomimo tego przejściowego problemu artystka i tak potrafi się wznieść na wyżyny sztuki wokalnej. Już od pierwszych minut zahipnotyzowała ona słuchaczy fantastyczną muzykalnością, niuansowaniem uczuć, rzadko spotykanym profesjonalizmem, pozwalającym pokonać przeciwności i po mistrzowsku zapanować nad aparatem głosowym.
Entuzjazm publiczności wzniecił też występ fantastycznego chińskiego tenora Yijie Shi, który jakby wbrew swej drobnej i wydawałoby się kruchej sylwetce rozpętał pełną mocy burzę dźwięków, tak jakby pokonywanie licznych trudności partii Argirio, króla Saracenów i ojca Ameinady, nie stanowiło dla niego żadnej przeszkody. Jego łatwość atakowania górnych dźwięków, nienaganna emisja, dźwięczny dół skali i w żadnej chwili niesłabnąca energia mogły wielu słuchaczy wprawić w osłupienie. Zważywszy na walory wokalne specjalizującej się w repertuarze Rossiniego mezzosopranistki Victorii Yarovayej, żałować można, iż kompozytor przewidział dla kreowanej przez nią roli Izaury zaledwie jedną popisową arię na początku drugiego aktu. Nie ukrywam, że miałbym też wielką ochotę dłużej posłuchać sopranistki Ahlimy Mhamdi, która w drugoplanowej partii Roggiero nie ma niestety dużego pola do popisu. Ma je natomiast bas Patrick Bolleire, który jako Orbazzano skutecznie pokazał środkami wokalnymi brak empatii i współczucia ze strony tej postaci dla przeznaczonej mu za żonę – wbrew jej woli – Amenaidy. Ponadto swoje zadanie bez zarzutu wypełnił męski chór, który w weselnych, radosnych czy bojowych fragmentach brzmiał równie atrakcyjnie i przekonująco. Rewelacyjnie panujący nad całym zespołem wykonawczym Giuliano Carella potrafił odpowiednio kanalizować melodyjny żywioł, czuwając zarazem nad odpowiednimi proporcjami formy opery, a zamaszyste wstępy orkiestrowe pod jego batutą zręcznie ustępowały wokalnym i instrumentacyjnym smaczkom i detalom. Ta giętka i swobodna, imponująca blaskiem i świeżością interpretacja była wymownym świadectwem nieprzeciętnych kompetencji włoskiego maestro w zakresie twórczości „Łabędzia z Pesaro”. Leszek Bernat |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |