Przegląd nowości

„Cztery pory roku” z Nowego Świata

Opublikowano: sobota, 14, październik 2017 19:04

Na piątkowym koncercie filharmonicznym w Krakowie 6 października Piotr Pławner wystąpił w podwójnej roli: skrzypka i dyrygenta. II Koncert skrzypcowy „Amerykańskie pory roku” Philippa Glassa, jak sama nazwa wskazuje, składa się z czterech części.

Piotr Plawner 1

Każdą z nich otwiera solowe preludium o charakterze przywodzącym na myśl sonaty Johanna Sebastiana Bacha, po czym włącza się zespół smyczkowy z akompaniamentem utrzymanym w minimalistycznej stylistyce, a więc powtarzalnych akordów, z syntezatorem generującym dźwięk zbliżony do klawesynowego, a co za tym idzie spełniającym rolę continuo.


Kompozytor, zwłaszcza w partii solowej, znacznie odchodzi od charakterystycznej dla siebie poetyki repetytywnej, opierając ją na wirtuozowskich figuracjach, jedynie w drugiej części posługując się rozlewną kantyleną. Efektowne accelerando prowadzi do finałowej kulminacji. Historyczne, osiemnastowieczne skrzypce Tommaso Balestriniego, na których gra Piotr Pławner, łączyły dwudziestopierwszowieczną muzykę Glassa z ukłonem w stronę Vivaldiego i jego cyklu pod pokrewnym tytułem.

Piotr Plawner 2

Muzycy orkiestrowi pozostawali jakby nieco onieśmieleni, mimo że za czasów dyrekcji Pawła Przytockiego i pod jego batutą towarzyszyli już Piotrowi Pławnerowi w I Koncercie skrzypcowym tego twórcy. A może jednak zabrakło dyrygenta trzymającego rękę na pulsie? Jak najbardziej do Starego Świata należy Szósta C-dur D. 589Franza Schuberta, zwana Małą, w odróżnieniu od Wielkiej, czyli jego opus posthumi w tej samej tonacji, w zależności od przyjętego kryterium uznawanej za Siódmą lub Dziewiątą. Szósta, to do pewnego stopnia symfonia fletowa, ponieważ dźwięki tego instrumentu unoszą się ponad jej wszystkimi częściami, spajając je ze sobą. Niewątpliwie największe wrażenie wywarł tego wieczora „włoski” finał (Allegro moderato), z efektem crescenda, w którym, mogłoby się wydawać, że ubiegają się o lepsze Rossini z Beethovenem, którego z kolei przywołują, od czasu do czasu rozlegające się złowrogie, mollowe akordy. Tym razem na pochwałę zasłużyły dobrze strojące rogi, natomiast przydałaby się większa precyzja rytmiczna wejść, zwłaszcza w pierwszej części (Adagio. Allegro). Niemniej jednak dyrygencki debiut wybitnego skrzypka, współzwycięzcy X Konkursu im. Wieniawskiego w 1991 roku, uznać można za obiecujący.

                                                                                 Lesław Czapliński