Przegląd nowości

„Ostatni dzień skazańca” w Opéra de Marseille

Opublikowano: piątek, 06, październik 2017 17:17

W 2013 roku w Operze Lyońskiej zaprezentowano operę francuskiego kompozytora Thierry’ego Escaicha Claude, do której traktujące o nieludzkim, niszczącym człowieczeństwo systemie penitencjarnym libretto zredagował, w oparciu o powieść Victora Hugo Klaudiusz Żebrak, były minister sprawiedliwości Robert Badinter.

Ostatni dzien 1

Warto jednak przypomnieć, że już sześć lat wcześniej powstało zainspirowane innym tekstem tego samego pisarza dzieło: Ostatni dzień skazańca (le Dernier jour d’un condamné), będące z kolei przejmującym manifestem przeciwko karze śmierci. W tym przypadku zwarte, skuteczne dramaturgicznie i poruszające libretto stanowi owoc rodzinnej współpracy trzech wszechstronnie uzdolnionych braci: Davida, Frédérica i Roberto Alagna, przy czym pierwszy z nich jest również autorem muzyki do tego złożonego z dwóch aktów dzieła, zaś ostatni – słynny tenor – stał się już niemalże tytularnym wykonawcą głównej partii.


Rzeczona opera została pierwotnie wykreowana w wersji koncertowej w 2007 roku w paryskim Théâtre des Champs-Elysées pod dyrekcją Michela Plassona (wykonanie to zostało utrwalone przez Deutsche Grammophon), a jej pierwsza realizacja sceniczna została przygotowana dwa lata później przez Operę w Debrecenie.

Ostatni dzien 2

W 2014 roku rzeczone dzieło wystawiono w operze w Awinionie w inscenizacji francuskiej reżyserki Nadine Duffaut i pod kierownictwem muzycznym gierskiego dyrygenta Balàzsa Kocsàra, stojącego na czele Orchestre Régional Avignon-Provence. To właśnie ową inscenizację, z udziałem tej samej obsady solistów, przypomniano w Operze w Marsylii, przy czym miejsce za pulpitem dyrygenckim zajął teraz francuski kapelmistrz Jean-Yves Ossonce.

Ostatni dzien 3

Reżyserka Nadine Duffaut buduje wstrząsający i jakby skalpelem wydobywający istotę przesłania dzieła obraz sceniczny, rozgrywając akcję w dwóch odseparowanych od siebie i wypełniających całą przestrzeń pomieszczeniach więziennych. Pierwsze z nich to dziewiętnastowieczna, wysłana słomą ciemnica, w której „odczłowieczony” już przez strażników, przerażony, ale wciąż jeszcze żywiący nikłą nadzieję na ułaskawienie skazaniec (Roberto Alagna) oczekuje na ścięcie gilotyną. Po drugiej stronie widzimy zalaną oślepiająco-zimnym światłem i wyłożoną białymi kafelkami, niemalże sterylną celę współczesnego centrum karnego, po której krąży osaczona jak zwierzę ciemna kobieta (Adina Aaron), której wkrótce z wyroku sądu zaaplikują śmiertelny zastrzyk.


Pomiędzy tą dwójką nieszczęśników nie ma żadnego kontaktu, nie posiadamy też żadnej wiedzy na temat ich przeszłości i popełnionych przestępstw, a treścią opery jest tocząca się w nich wewnętrzna walka pomiędzy strachem i buntem, rezygnacją i złudzeniami, wyrzutami sumienia i wspomnieniami różnych przejawów zmarnowanego życia.

Ostatni dzien 4

Poczucie straszliwej samotności wzmaga minimalistyczna i przygnębiająca scenografia Emmanuelle Favre oraz wpisujące się w tę trudną do zniesienia atmosferę kostiumy Katii Duflot. Bezbłędnie zaplanowana wizja Nadine Duffaut punktowana jest głęboko zapadającymi w pamięć epizodami, jak ten widok dzieci skazańców, rzucających się do ich stop w krytycznym momencie.

Ostatni dzien 5

Czy na przykład odsłonięcie – za pomocą rotacyjnego przesunięcia wspomnianych pomieszczeń – więziennego dziedzińca, na którym zakuwani w kajdany i będący obiektem szyderczych kpin ze strony strażników zesłańcy tracą resztki ich osobowości, czy wyświetlanie projekcji wideo podsycających poczucie beznadziejności sytuacji. Niezależnie od drobnych problemów wokalnych - wynikających może ze zmęczenia czy lekkiego przeziębienia - Roberto Alagna wzrusza w roli skazańca przekraczającą granice wytrzymałości słuchacza ekspresją i narastającym napięciem dramaturgicznym, doprowadzoną aż do bólu wrażliwością i bulwersującym szczerością liryzmem.


Owa kondensacja bezgranicznego tragizmu i wołanie o choćby minimalny przejaw współczucia emanuje też z występu amerykańskiej sopranistki Adiny Aaron, utożsamiającej się do końca z kreowaną postacią skazanej. Podziw wzbudza też poziom pozostałych solistów tej produkcji, a także zbiorowa muzykalność i sceniczne zaangażowanie miejscowego chóru (przygotowanego przez Emmanuela Trinque), ucieleśniającego grupę więźniów lub obojętnych na ich los gapiów.

Ostatni dzien 6

Konstrukcja partytury Davida Alagna respektuje tradycyjny podział na arie, recytatywy, sceny zbiorowe i intermezzo, a współcześnie brzmiąca, choć o świadomie klasycznej fakturze muzyka nie ukrywa dyskretnych wpływów z przełomu XIX i XX wieku. Szczodre wykorzystywanie blachy i rozbudowanej perkusji sugestywnie przywołuje tragiczną rzeczywistość ostatnich chwil pary protagonistów, zaś drewno i smyczki sprzyjają klimatowi prowadzonej przez nich refleksji o mistycznym zabarwieniu.

Ostatni dzien 7

Prowadzona przez Jean-Yves’a Ossonce’a Orkiestra Opery w Marsylii z powodzeniem akcentuje posiadające sporą moc wyrazową dysonanse oraz uwydatnia instrumentacyjną intensywność i dźwiękowe bogactwo omawianej opery, stanowiące idealne wsparcie dla pozostających w pełnej symbiozie z prozodią języka francuskiego partii wokalnych. Dzięki temu tak istotny tutaj tekst jest dla odbiorców w każdym momencie doskonale zrozumiały. Nie wiadomo, jakie będą dalsze losy tej pozycji i czy inne teatry zdecydują się na jej umieszczenie w swoich programach. Niewątpliwie zasługuje ona na regularną obecność w bieżącym repertuarze i właśnie tego trzeba tej poruszającej fundamentalny problem operze życzyć.

                                                                                  Leszek Bernat