GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościTen się śmieje, kto się śmieje ostatni
Strona 2 z 2
W Filharmonii odbyła się, jak wyjaśnił za kulisami sam kompozytor, demonstracja całkowicie asemantyczna, bo muzycy wykrzykiwali różne liczby od sześćdziesięciu do zera. Najważniejszy więc okazał się harmider i śmiech w samej końcówce. Przed kompozycją Tabakiernika usłyszeliśmy również należący do gatunku sonoryzmu utwór Francesco Filidei o włoskim tytule Fiori di Fiori dedykowany innemu Włochowi Salvatore Sciarrino, ale stanowiący echo muzyki kolejnego Włocha – Girolamo Frescobaldiego. Sam pomysł kompozycji, która nosiła tytuł odwołujący się do Fiori Musicali wczesnobarokowego mistrza wydawał się bardzo ciekawy, bo wchodziliśmy w głąb mechanizmu archaicznych organów, gdzie trzeszczą dźwignie klawiszy, uruchamiają się zapadki i słychać przedmuchy powietrza wychodzącego z miechów.
Te imitacyjnie wygenerowane efekty wzbogacały różne świsty i gwizdy pochodzące z kręcenia plastikowymi rurami i gwałtownymi machnięciami smyczków, i te fragmenty kompozycji były raczej statyczne, ale co jakiś czas pojawiały się nieco „przybrudzone” cytaty z różnych Capriccio czy Ricercare samego Frescobaldiego. Kompozytor w swym komentarzu pisanym wspomniał, że owe nawiązania mają znamiona karykatury, co usprawiedliwiało użycie cudzej muzyki. Karykatura więc była, ale nikt się nie śmiał. A może powinien? Na jednej z dużo wcześniejszych Warszawskich Jesieni tego typu zapożyczenie (chodziło o motyw losu z V Symfonii Beethovena) spotkało się z dosyć gwałtowną reakcją Witolda Lutosławskiego, który w trakcie trwania utworu opuścił salę. Gdzie te czasy? W sumie kompozycja Filidei’ego podobała się publiczności, a jeszcze bardziej marynarka autora utworu, będąca ostatnim krzykiem włoskiej mody, z wyciętą dolną częścią pleców i pozostawieniem samej podszewki. Przed przerwą finałowego koncertu wykonano trzy kompozycje: ostatni utwór Witolda Lutosławskiego, niespełna dwuminutową Fanfarę dla Los Angeles Philharmonic, sygnowany po niemiecku In einem anderen Raum młodej Ukrainki Anny Korsun oraz wyczekiwany koncert na starożytny chiński instrument ludowy o nazwie szeng, którym posługiwała się z maestrią Yang Zheng. Ten dęty stroikowy instrument zbudowany z kilku różnej długości trzcin wydaje dźwięk porównywalny z akordeonem, ma jednak mniejsze od niego możliwości gry melodycznej. Tym niemniej koncert na szeng z orkiestrą pod tytułem The Cloud River Wenchen Qina, powstały, podobnie jak Symphonic Piece Tabakiernika, na zamówienie Warszawskiej Jesieni, był nowym, ożywczym doświadczeniem słuchowym. Przynosił ciekawe doznania i skojarzenia, a przy tym był zbudowany dosyć tradycyjnie, zawierał fragmenty dialogu solistki z orkiestrą, posiadał kilka solowych kadencji i dosyć rozbudowane, mocno agresywne interludia symfoniczne. Oczywiście, jak w wielu wcześniejszych przypadkach komentarz pisany przez kompozytora był tylko pretekstem ukierunkowującym skojarzenia słuchacza na płynące po niebie chmury, ale o wiele ciekawsza była sama konstrukcja, faktura i materiał dźwiękowy użyty w tym utworze. Sądzę, że szeng, instrument dosyć atrakcyjny wizualnie, mniej zaskakujący brzmieniowo, pozostanie w naszej pamięci na dłużej. Joanna Tumiłowicz |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |