Przegląd nowości

Vivaldi operowo

Opublikowano: czwartek, 07, wrzesień 2017 14:33

Opera Farnace, która miała polską prapremierę w ramach III Festiwalu Oper Barokowych zasługuje na uznanie z kilku względów. Po pierwsze wybór tego tytułu daje pojęcie jak znakomitym kompozytorem operowym był Vivaldi. Po drugie wykonanie muzyczne pod kierunkiem Liliannny Stawarz można uznać za optymalne w naszych warunkach. Dobrze przygotowana orkiestra dawnych instrumentów Royal Baroque Ensamble z bardzo rozbudowanym basso continuo, w tym dwa klawesyny, dwie wiolonczele i chitarrone czyli teorban, która zarówno towarzyszyła pięknemu duetowi miłosnemu jak i z udziałem mocnej perkusji wywoływała burzliwe sekwencje dramatyczne.

Farnace 1

Świetnie spisywał się też wianuszek solistów, wśród których główną rolę spełniały mezzosoprany na czele z Anną Radziejewską. Sopranów nie było – może to i dobrze. Dwa kontratenory z naprawdę znakomitym Kacprem Szelążkiem i jeden tradycyjny tenor – też niczego sobie Przemysław Baiński.

Farnace 2

Anna Radziejewska jako Farnace wykonała swoją rolę prawdziwie po męsku – domalowano jej zresztą eleganckie baczki. Najbardziej kobieca okazała się natomiast Selinda – Joanna Krasuska-Motulewicz, która zachowywała się zalotnie i kusząco, więc fakt, że skłoniła dwóch mężczyzn do zdrady Pompejusza (bardzo godny, choć głosowo nieoczywisty Jan Jakub Monowid) wyglądało całkiem prawdopodobnie. Elżbiecie Wróblewskiej w wykreowaniu roli małżonki Farnacego pomogło dziecko o imieniu Mieszko. Najbardziej obawiała się swej roli mściwej teściowej Urszula Kryger. Zupełnie niepotrzebnie, bo każde pojawienie się jej na scenie wzbudzało dreszcz grozy. Artyści starali się tchnąć w po barokowemu statyczną operę – dramma per musica – trochę życia.


Z początku pomogła im pani reżyser Natalia Kozłowska. Jeszcze w trakcie uwertury wprowadziła scenę pantomimiczno-symboliczną ukazującą uwięzienie Farnacego i próbę jego uwolnienia przez żonę i siostrę. Później zainscenizowała prostymi i oszczędnymi środkami walkę Rzymian z Egipcjanami wykorzystując teatr cieni. Następnie wprowadzono na scenę dziecko, które matka ukryła w grobowcu wyglądającym jak budka suflera. W II akcie pomysłów zabrakło, więc cały dramat rozgrywał się w recytatywach wykonawców.

Farnace 3

Dopiero w akcie III reżyserka się obudziła i aby nadrobić stracony czas pokazała jak uratowane dziecko bawi się mieczem na dworze Pompejusza, który następnie złapał je oburącz i oświadczył, że zabije wobec próby zamachu na siebie, wreszcie jako tako ustawiła wykonawców do finałowego happy endu. Dobrze spisali się wykonujący role nieme strażnicy - mieli ponure, beznamiętne miny i nie wydali z siebie głosu.

Farnace 4

Trzeba przyznać, iż wykonanie opery barokowej w warunkach wzmożonej oszczędności, to jak pogodzenie ognia z wodą. Mimo to udało się. Dekoracje złożone z dwóch postumentów i dwóch ścianek oraz ekranu i grobowca co jakiś czas przesuwano w prawo lub w lewo. Doskonale spisały się imitujące zbroje rzymskich żołnierzy koszulki polo obszyte grubymi sznurami. Poza tym panowie występowali w jeansach i mieli buty z cholewką. Długie suknie kobiet ze zgrzebnej materii sugerowały, że życie w starożytnym Rzymie nakazywało niewiastom skromność i przyzwoitość, ale delikatne sandałki pozwalały podziwiać zgrabne stopy. W sumie wydaje się, że opera Farnace mogłaby być naszym towarem eksportowym, gdyby wybrała się na zagraniczne tournée.

                                                                                     Joanna Tumiłowicz