GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościCuda nie słychy
Strona 2 z 2
Pierwszy Koncert d-moll Brahmsa w wykonaniu całkiem dobrej Orkiestry Beethovenowskiej pod Jackiem Kaspszykiem z Jasiem Lisieckim w roli głównej, był przeciągniętą do granic możliwości struną. Kto wpadł na pomysł, aby nadać pierwszej część tak wolne tempo i skupić się na grzmieniu w kotły, drastycznych trylach i zawieszeniach? Jaś dopiero w przetworzeniu załapał i zaczął też epatować agresywnymi trylami, całą strukturę melodyczną utworu mając za nieistotny dodatek. Nie był to niestety sukces młodego pianisty, którego dyrektor festiwalu Chopin i jego Europa Stanisław Leszczyński wciąż tytułował Jasiem. Festiwal otworzyło wykonanie okolicznościowej kompozycji Through the Looking-Glass Pawła Szymańskiego złożonej z wycinkowych cytatów niby Bacha, choć w tle miał być hołd dla Chopina. W konsekwencji najlepszą pozycją Koncertu okazała się Symfonia c-moll Franciszka Mireckiego. Trochę to było kompozycyjnie bałaganiarskie i niespójne, ale w części środkowego Scherza pokazał trochę humoru wprowadzając orkiestrę dętą. Tym się zrehabilitował i dał dowód niezłego opanowania warsztatu kompozytorskiego.
Czy Claudio Monteverdi był cudownym dzieckiem? Wzmianek na ten temat brak, ale z tego co po kompozytorze zostało wynika, że był cudownym dojrzałym twórcą. Collegium Vocale Gent pod dyrekcją Philippe Hereweghe wybrało z bogatej spuścizny Vespro czyli Nieszpory. Trochę szkoda, że tej akurat pozycji nie wprowadzono w mury jakiejś świątyni, bo wówczas do wrażenia słuchowego dołączyło by się także transcendentalne i wzrokowe. Świetnym pomysłem było podawanie z monitorów polskiego tekstu Nieszporów, ale to wszystko nic, w zestawieniu z jakością wykonania. Tak niezawodnej, czystej i krystalicznej intonacji oraz wyrównania emisyjnego głosów dawno się nie słyszało. Strojenie akordów w tej wielogłosowej kompozycji wprowadzało w zdumienie. A jeszcze inny element dowodził, iż to wszystko musiało być poprzedzone długotrwałymi przygotowaniami. Cały bowiem zespół instrumentalny Collegium zaczął grać natychmiast po wejściu na estradę Filharmonii Narodowej, oszczędzając publiczności długotrwałych pisków i zgrzytów strojenia, w jakich lubuje się większość zespołów historycznie poinformowanych muzyki dawnej. Był to więc znakomity przykład profesjonalizmu. Dyrygent mając przed sobą półtoragodzinny kawał muzyki postarał się o różne elementy podnoszące atrakcyjność odbioru, a to kazał zejść ze sceny muzykom, aby śpiewali i grali poza estradą, a to przestawiał śpiewające panie, a to dołączał do nich puzonistów. Wreszcie kazał jednej z solistek dyrygować śpiewanymi unisono chorałami gregoriańskimi. Muzycznie Nieszpory Monteverdiego nie miały może tej mocy kreatywnej i inwencji melodyczno-harmonicznej, co utwory świeckie tego mistrza, np. cudowne Madrygały, ale koncert z udziałem Collegium Vocale pozostanie i tak na długo w pamięci. Joanna Tumiłowicz |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |