Przegląd nowości

40 Międzynarodowe Dni Muzyki Karola Szymanowskiego bliskie ideału

Opublikowano: środa, 23, sierpień 2017 14:00

Miały być tegoroczne Dni Muzyki Karola Szymanowskiego festiwalem wyjątkowym – istną mieszanką doświadczenia i młodości, spotkaniem artystów znanych na światowych estradach koncertowych i młodych, a nawet bardzo młodych wykonawców, którzy wszak zasmakowali sukcesów w krajowych i międzynarodowych konkursach i festiwalach muzycznych.

Szymanowski 2

Gdy dziś patrzymy wstecz na owe dwa tygodnie trwające święto muzyki (22.07 do 4.08) nie możemy nie wyrazić zdumienia, że wszystko z małym wyjątkiem tak wspaniale się udało.


Inaugurację w Teatrze im. Stanisława Ignacego Witkiewicza, powierzono renomowanemu Meccore String Quartet (Wojciech Korpowski – I skrzypce, Jarosław Nadrzycki – II skrzypce, Michał Bryła – altówka  i Karol Marianowski – wiolonczela), którego grę podziwiano w USA i w wielu krajach Europy. Festiwal rozpoczęła perfekcyjna prezentacja I Kwartetu smyczkowego C-dur op. 37 Karola Szymanowskiego, po którym zabrzmiał rzadko u nas prezentowany I Kwartet smyczkowy nr 1 g-moll op. 27  Edvarda Griega. Wrażenia podziwu dla zespołu dopełniła wykonana na bis muzyka Wolfganga Amadeusza Mozarta (III cz. Kwartetu C-dur nr 4 KV 157). Lampka wina po tak udanym koncercie, okraszona smakowitymi serami łącznie z oscypkiem, (dar zakopiańskich restauratorów) podkreśliła uroczysty początek Festiwalu.

W kolejnych dwóch dniach Festiwal zamienił miejsce prezentacji – w  niedzielę na Galerię Orskiego, a w poniedziałek na charyzmatyczną Willę „Atma”. W pięknej galerii Ryszarda Orskiego z recitalem fortepianowym wystąpił najmłodszy tegoroczny uczestnik Festiwalu, student prof. Katarzyny Popowej-Zydroń w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, Jakub Kuszlik, 21-letni wielce utalentowany młodzieniec, mający w swoim dorobku artystycznym sukcesy konkursowe i festiwalowe. Artysta rozpoczął swój występ Maskami op. 34 Karola Szymanowskiego. W skład tego cyklu zaliczanego do  tzw. „impresjonistycznego” okresu twórczości Mistrza, wchodzą trzy poematy, bardzo różniące się treścią muzyczną i mające swe literackie pierwowzory: Szeherezada, Błazen Tantris, Serenada Don Juana. Dojrzała interpretacja Masek wymagających dużego skupienia i umiejętności kształtowania subtelnych odcieni wyrazu muzycznego spotkała się z pełnym uznaniem publiczności. Nie inaczej słuchacze zareagowali po wykonaniu drugiego utworu – Sonaty f-moll op. 5 Johannesa Brahmsa, dzieła diametralnie różniącego się od kompozycji Szymanowskiego. Brahms – odnowiciel języka muzycznego drugiej połowy XIX wieku w panu Jakubie pozyskał wykonawcę, który nie tylko sprostał wszelkim zawiłościom technicznym dzieła, ale swą żarliwą interpretacją porwał bez reszty zachwyconych słuchaczy. Pięknym zwieńczeniem wieczoru było wykonanie na bis Poloneza A-dur op. 40 Nr 1 Fryderyka Chopina.

Koncerty w „Atmie” odznaczają się szczególną aurą. Przecież to tu przez kilka lat żył wielki polski kompozytor, tu rodziły się pomysły jego dzieł utrwalających w muzyce pełną uroku specyfikę Podhala, stąd podejmował wycieczki w głąb Tatr. Toteż Willa „Atma” jest miejscem szczególnie drogim wykonawcom, których spotkał zaszczyt koncertowania w jej wnętrzach. Tym razem z wieczorem pieśni gościły w „Atmie” artystki ze stolicy – Anna Mikołajczyk-Niewiedział (sopran) i Ewa Guz-Seroka (fortepian). Cieszące się uznaniem w kraju i zagranicą artystki zaproponowały słuchaczom oryginalny program: rzadko wykonywane „Rymy dziecięce” op. 49 Szymanowskiego oraz osiem pieśni z op. 16, 26 i 58 z bogatej spuścizny Feliksa Nowowiejskiego, wśród których szczególnie wyróżniły się Muzyka mojej duszy, Pieśń miłosna i dwie popularne pieśni z op. 16 Którędy Jasiu i Czarne oczka. Pieśni Nowowiejskiego  znalazły się w programie dla podkreślenia przypadającej w tym roku 140. rocznicy urodzin kompozytora. Publiczność usatysfakcjonowana kunsztem wokalnym pani Anny i doskonałym partnerstwem pianistki wyprosiła na bis dwie, bodaj najpiękniejsze pieśni kurpiowskie Karola Szymanowskiego: U jeziorecka i Leciały zurazie.


To był piękny wieczór nawiązujący do koncertów domowych, jakie w „Atmie” dawała śpiewaczka Stanisława Szymanowska wraz ze swym bratem Karolem dla grona wybranych przyjaciół.

Wtorek (25 lipca), zgodnie z wieloletnią tradycją, zarezerwowany był dla „posiadów”, nawiązujących do spotkań Karola Szymanowskiego z góralami przy muzyce, tańcach i pogawędkach. W ubiegłych latach odbywały się one w Białej Izbie Związku Podhalan, tym razem gościny udzieliła posiadom Galeria „U Wnuka”. Była muzyka góralska Kapeli Stanisława Pietrasa, byli liczni goście, na których czekała szarlotka – tradycyjne ciasto z jabłek jakie jadał tu Szymanowski, było wino, nie było jedynie tańców. Był za to znakomity gość – długoletni prezes Związku Kompozytorów Polskich i aktualny dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Współczesnej „Warszawska Jesień” Jerzy Kornowicz, który wprowadził słuchaczy w tajniki muzyki współczesnej. Podkreślił on przy tej sposobności znaczenie Karola Szymanowskiego dla rozwoju nowych prądów w polskiej muzyce pierwszej połowy XX wieku oraz wskazał na zdobycze awangardy i krąg jej oddziaływania.

I znów publiczność miała przenieść się do Galerii Orskiego na podhalański wieczór festiwalu. Następnego dnia z recitalem fortepianowym wystąpił tam czołowy pianista czeski Ivo Kahanek. Był to bardzo interesujący wieczór zważywszy, że przed szczególnie bliskimi naszym sercom Mazurkami Karola Szymanowskiego artysta, sam Morawianin, zapoznał słuchaczy z cyklem miniatur fortepianowych We mgle najwybitniejszego kompozytora morawskiego, a zarazem jednego z największych kompozytorów czeskich, Leoša Janačka. Te bardzo osobiste impresje, utrzymane w nieco nostalgicznym klimacie, sugerowanym zresztą przez nazwę cyklu, były bez wątpienia interesującym przyczynkiem repertuarowym tegorocznego festiwalu. Cztery „podhalańskie” Mazurki z op. 50 Karola Szymanowskiego w interpretacji czeskiego pianisty nabrały raczej charakteru refleksyjnego niż pełnych wigoru tańców góralskich. Duże zainteresowanie wzbudziła zapowiedź wykonania kompletu czterech Scherz Fryderyka Chopina. Podkreślić należy, że jest to wielkie wyzwanie artystyczne, którego podejmują się jedynie wytrawni pianiści. Ivo Kahánek, laureat cenionego Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina w Mariańskich Łaźniach nie zawiódł oczekiwań słuchaczy i wykonał je w sposób perfekcyjny od strony technicznej i wyrazowej. Wykonanie kompletu gwarantowało nie tylko duże przeżycie emocjonalne, ale dało odbiorcom pogląd na kształtowanie się warsztatu kompozytorskiego największego kompozytora polskiego -Chopinowskie Scherza powstawały w latach 1830-1842. Wdzięczna za prezentację publiczność obdarzyła wykonawcę gromkimi oklaskami i nagrodzona została dwoma naddatkami – jeszcze jedną miniaturą Janačka oraz Impromptu-Fantasie cis-moll Fryderyka Chopina.

W dwu kolejnych dniach 40 Dni Muzyki Karola Szymanowskiego miłośnikom muzyki pogoda w Zakopanem płatała nie lada figle. Gdy nadchodziła godzina rozpoczęcia koncertów niebo zaciągało się czarnymi chmurami i po chwili lały się z niego strugi deszczu. Przemoknięci melomani nie żałowali jednak swojej decyzji - oba koncerty 27 i 28 lipca stały na najwyższym poziomie wykonawczym i  wzbudziły entuzjazm licznie zgromadzonej publiczności.Willa „Atma” gościła 27. dwóch przesympatycznych, a przy tym doskonałych muzyków z Ukrainy. Profesorowie Narodowej Akademii Muzycznej we Lwowie, występujący na światowych estradach koncertowych – skrzypek Nazarij Pylatiuk i pianista Petro Dovhan w recitalu skrzypcowym zaprezentowali program od baroku do współczesności.


Nazarij Pylatiuk wzniósł się na szczyty wirtuozerii skrzypcowej, prezentując Chaconnę z Partity BWV 1004 Bacha w ciekawym opracowaniu na skrzypce i fortepian F. Mendelssohna, Taniec czarownic Niccoló Paganiniego i Paganinianę Natana Milsteina. Artyści przepięknie oddali nastrój Nokturnu poprzedzającego ognistą Tarantelę Karola Szymanowskiego. Artystyczna ekwilibrystyka została wspaniale zrównoważona przez stylowe wykonanie Sonaty Vivaldiego oraz szerokie kantyleny Karpackiej Rapsodii ukraińskiego kompozytora Myrosława Skoryka. Rozentuzjazmowana publiczność obdarzyła wykonawców szalonymi brawami - były bisy z Kujawiakiem Wieniawskiego, oryginalnym Medi Tango Piazolli oraz Melodią Skoryka. To był wspaniały wieczór…. I przestał padać deszcz!

Następnego dnia wystąpił z recitalem fortepianowym Andrzej Wierciński – student Wojciecha Świtały w Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. Młody pianista swoją grą wprawił słuchaczy w zdumienie, podobnie jak kilka dni wcześniej jego o rok młodszy kolega Jakub Kuszlik. Te występy młodych pozwalają ze spokojem patrzeć w przyszłość polskiej pianistyki. Andrzej Wierciński rozpoczął swój występ od Sonaty Es-dur op. 7 Beethovena i dwóch Etiud z op. 4 Karola Szymanowskiego. Grał znakomicie, zwłaszcza piekielnie trudne kompozycje Franciszka Liszta, które wypełniły drugą część recitalu. XII Rapsodia oraz Sonata Dantejska wywarły na odbiorcach ogromne wrażenie. Najeżone technicznymi fajerwerkami, zagrane zostały z temperamentem i pełnym panowaniem nad wszelkimi wirtuozowskimi pułapkami. Na bis, jak przystało na laureata I nagrody na Ogólnopolskim Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w 2015 roku, zagrał ku zadowoleniu słuchaczy dwa piękne Mazurki kompozytora z op. 17 i 24.

Festiwal przebiegał bez niemiłych niespodzianek, jeśli nie liczyć niewypału z planowanym (29 07) spotkaniem z najmłodszymi w Teatrze Rozrywki RZT Szymaszkowa na koncercie p.t. Opowieść o Wujciu Karolu. Nie znalazło ono spodziewanego odzewu u rodziców, zabrakło więc dzieci i spotkanie trzeba było odwołać. A szkoda! W przeszłości kilka koncertów dla dzieci w „Atmie” poświęconych naszemu kompozytorowi  cieszyły się znacznym powodzeniem młodych słuchaczy.

Koncert w „Atmie” następnego dnia raz jeszcze potwierdził wysoką jakość tegorocznych Dni. Wystąpiła w nim mezzosopranistka z Warszawy Anna Radziejewska z recitalem pieśni. Na fortepianie towarzyszył jej wytrawny pianista-kameralista Mariusz Rutkowski. Na program koncertu złożyły się dwa wspaniałe cykle Ignacego Jana Paderewskiego i Karola Szymanowskiego. Była to dobra okazja, by w poprzedzającej koncert prelekcji wspomnieć o związkach Paderewskiego z Zakopanem. Datują się one od 1883 roku. Wtedy to za namową Tytusa Chałubińskiego Paderewski przyjechał tu po raz pierwszy i w oparciu o zebrane przez siebie na Podhalu melodie zaczął wtedy komponować Album Tatrzańskie na fortepian na 4 ręce, w którym wykorzystał fragmenty nut podhalańskich, grywanych przez Bartusia Obrochtę. W tymże roku koncertował w zakopiańskim Dworcu Tatrzańskim i w „Adasiówce”, prezentując m.in. pierwsze fragmenty Album Tatrzańskiego (ukończonego rok później). W 1884 roku grał w Zakopanem wspólnie ze skrzypkiem Władysławem Górskim, a także solo w Dworcu Tatrzańskim, oraz na otwarciu willi Heleny Modrzejewskiej – „Modrzejowa”.  Opublikowane w 1903 roku pieśni francuskiego poety utrzymane w stylu wskazującym w swym bogactwie rozwiązań wyraźnie na bliskość francuskiej szkoły pieśniarskiej z początków XX wieku. Wykonane przez Annę Radziejewską z ogromną finezją, popartą sugestywną partią fortepianową wywarły na słuchaczach duże wrażenie.


Pewnie byłoby ono większe gdyby słuchaczy nie dzieliła od poezji bariera językowa. Ograniczono się do podania tytułów pieśni w tłumaczeniu na język polski. I to w przyszłości domaga się korekty nawet kosztem zwiększenia wydatków na tłumaczenie i drukowanie przekładów. A potem były zawsze budzące podziw słuchaczy Trzy fragmenty z poematów Jana Kasprowicza op. 5 młodego Szymanowskiego. Anna Radziejewska dysponuje ogromnymi możliwościami sugestywnego przekazania emocji, których w tej ekspresjonistycznej wypowiedzi nie brakuje, a partnerujący jej Mariusz Rutkowski znakomicie uzupełniał śpiew. Reakcja słuchaczy była entuzjastyczna - oklaskom nie było końca, publiczność musiała zadowolić się dwoma naddatkami: Piosnką litewską Fryderyka Chopina i podobnie wdzięczną Prząśniczką Stanisława Moniuszki. Był to kolejny wspaniały wieczór wypełniony piękną muzyką!

Galeria Ryszarda Orskiego to interesujące miejsce – zarówno ze względu na piękne położenie obiektu ze wspaniałym widokiem na Tatry, jak i na autorską ekspozycję prac artysty. Kompozycje w drewnie stwarzają niepowtarzalny klimat i wzbudzają podziw zwiedzających. Od kilku lat, od kiedy wyraził gotowość umieszczenia w sali wystawowej fortepianu Towarzystwa Muzycznego gdy remontowana była „Atma”, odbywają się tam koncerty. Galeria przyciąga wtedy dodatkowo turystów i melomanów z Zakopanego. Tak też było na koncercie artystów z Wiednia 1. sierpnia.

Duo Viennese, założone w Wiedniu w 2006 roku przez austriacką skrzypaczkę Monikę Hager oraz polskiego skrzypka Pawła Zalejskiego, ma na swoim koncie pierwsze nagrody międzynarodowych konkursów muzyki kameralnej, które potwierdzają mistrzowski poziom zespołu. W 2016 roku Duo wraz z pianistą Jakubem Tchorzewskim podjęło się pierwszego w historii fonografii nagrania dzieł Romana Palestra przeznaczonych na taki skład instrumentów. Część repertuaru zarejestrowanego w ramach projektu „Roman Palester”, realizowanego przez Bibliotekę Uniwersytecką w Warszawie, muzycy przedstawili na koncercie w Galerii Orskiego, dopełniając program utworami Szymanowskiego i Martinů. Palester, uważany za następcę Szymanowskiego, został wymazany z historii muzyki polskiej z powodu swoich przekonań. Tę ciekawą postać „kompozytora wyklętego” w czasach PRL przybliżył w prelekcji Lech Dzierżanowski – koordynator projektu. Program koncertu rozpoczął się utworami na skrzypce solo z fortepianem i fortepian solo. Na początku zabrzmiał Taniec polski z baletu Pieśń o ziemi Palestra, w pełnym temperamentu wykonaniu Pawła Zalejskiego i Pieśń Roksany z opery Król Roger Szymanowskiego, w pięknej interpretacji Moniki Hager-Zalejski. Następnie Jakub Tchorzewski wykonał trzy fortepianowe Preludia z op. 1 Szymanowskiego i trzy Preludia Palestra. O ile dla preludiów istniała płaszczyzna wspólna, o tyle Taniec o ziemi korzystniej byłoby zestawić z Tańcem z Harnasiów Szymanowskiego – dałoby to okazję do porównania utworów o podobnym charakterze. Temperatura koncertu wyraźnie wzrosła od duetów skrzypcowych Palestra. Te trzy utwory, bogate pod względem wyrazu i pełne wirtuozerii, zostały przez Duo Viennese wykonane po mistrzowsku. Również sonaty na dwoje skrzypiec i fortepian Bohuslava Martinů i Romana Palestra zostały przyjęte żywiołowo przez publiczność. Mini-przegląd twórczości Palestra w interpretacji Duo Viennese potwierdził słuszność przywrócenia tych utworów do życia koncertowego. Jedyna konkluzja jaka się nasuwa: mistrzowska, spontaniczna gra niezależnie od repertuaru zawsze bezbłędnie rozpoznawana jest przez publiczność – tak było również w tym przypadku. Dwa bisy: Walc i Polka na dwoje skrzypiec i fortepian Dymitra Szostakowicza wzbudziły owacyjny aplauz słuchaczy.


Z dużym zainteresowaniem oczekiwany był recital Tymoteusza Biesa – ostatni z recitali fortepianowych, jakie miały miejsce podczas tegorocznego, jubileuszowego festiwalu. Przypomnijmy, że w świetnych recitalach wystąpili poprzednio dwaj inni młodzi pianiści polscy – Jakub Kuszlik i Andrzej Wierciński. Występ Tymoteusza Biesa potwierdził, że polska pianistyka ma się dobrze. 22-letni student Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach dał próbkę swego talentu w dwóch cyklach: Wariacjach Goldbergowskich Johanna Sebastiana Bacha i Wariacjach b-moll op. 3 Karola Szymanowskiego. Wariacje Goldbergowskie to dzieło monumentalne – czas trwania (bez powtórek) wynosi 40 minut. Wielka sztuka utrzymania w napięciu słuchaczy przez tak długi czas powiodła się wykonawcy dzięki nienagannej technice, pozwalającej na pokonywanie z łatwością problemów technicznych, dzięki różnorodności artykulacyjnej i pięknie brzmiącym pianom. Sądząc na podstawie pokoncertowych wypowiedzi, było to dla publiczności wielkie wydarzenie i takież przeżycie. W przeciwieństwie do Wariacji Goldbergowskich Bacha, które zostały wykonane po raz pierwszy w 40-letniej historii festiwalu, Wariacje b-moll Szymanowskiego często włączane są do programu artystów występujących w Dniach Muzyki Karola Szymanowskiego. Ta wirtuozowska, oparta na melodyjnym temacie młodzieńcza kompozycja Szymanowskiego zawsze jest chętnie słuchana. Interpretacja utalentowanego pianisty bardzo się podobała! Nie zabrakło bisu, pan Tymoteusz, jak przystało na chopinistę zamknął koncert Mazurkiem B-dur op.17 Fryderyka Chopina.

Jak szybko płynie czas. Dopiero co w Teatrze Stanisława Witkiewicza Meccore String Quartet wzbudzał swą grą nadzieję  na bardzo dobry w tym roku festiwal w Zakopanem, a tu doczekaliśmy się dwóch koncertów kameralnych, które go zamykają. 3 sierpnia w Galerii Władysława Hasiora z koncertem potwierdzającym w całej rozciągłości te oczekiwania wystąpił rodzinny zespół 3 x Krzeszowiec, w klasycznym dla tria składzie: fortepian, skrzypce i wiolonczela. Słuchaliśmy zespołu w różnych konfiguracjach, co bez wątpienia podniosło atrakcyjność koncertu. Mało znana dwuczęściowa Sonata na wiolonczelę i fortepian op. 4 Zoltána  Kodály´a z śpiewną częścią pierwszą i ożywioną tanecznym rytmem częścią drugą, pozwoliła słuchaczom docenić kunszt techniczny Adama Krzeszowca, koncertmistrza Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach. Pieśń Roksany z opery Król Roger Karola Szymanowskiego w aranżacji na skrzypce i fortepian Pawła Kochańskiego zaprezentował Szymon Krzeszowiec, prymariusz renomowanego Kwartetu Śląskiego. W obydwu przypadkach  braciom partnerowała w sposób zasługujący na uwagę Anna Krzeszowiec. Następnym punktem programu była Passacaglia g-moll na temat Haendla norweskiego kompozytora Johana Halvorsena. Ten napisany w 1897 roku utwór, dający szerokie pole do wirtuozowskiego popisu, był w ubiegłym wieku wykonywany z powodzeniem przez dwóch światowej klasy muzyków: skrzypka Yehudi Menuhina i wiolonczelistę Grigorija Piatigorskiego. Wykonanie Szymona i Adama Krzeszowców publiczność nagrodziła burzą oklasków. Muzyczną ucztę dopełniło Trio op.1 nr 3 Ludwiga van Beethovena, którego klasyczna równowaga i klarowność była wspaniałym kontrastem do wcześniej wykonanych utworów, pozostających w kręgu stylu romantycznego. Czysta rozkosz słuchania!

Końcowym akordem festiwalu był koncert Orkiestry Kameralnej Polskiego Radia Amadeus w Kościele pw. Św. Krzyża. Po raz ostatni zespół odwiedził Zakopane w latach 90. tych, tym bardziej więc koncert w dniu 4 sierpnia oczekiwany był z wielkim zainteresowaniem. Zespół pod dyrekcją Agnieszki Duczmal i Anny Duczmal-Mróz przedstawił obszerny program, w swej pierwszej części złożony z utworów kompozytorów polskich.


Koncert rozpoczęła Etiuda b-moll op. 4 nr 3 Karola Szymanowskiego, grywana w filharmoniach najczęściej w opracowaniu Grzegorza Fitelberga na orkiestrę symfoniczną. Tutaj zabrzmiała niemniej pięknie w aranżacji Agnieszki Duczmal na orkiestrę smyczkową. Po niej Anna Duczmal-Mróz poprowadziła dzieło Feliksa Nowowiejskiego Pożegnanie Ellenai na klarnet, orkiestrę smyczkową i głos recytujący. Kompozycja ta, miejscami liryczna a miejscami epatująca patosem, zabrzmiała po raz pierwszy w Zakopanem z okazji przypadającej w tym roku 140. rocznicy urodzin Feliksa Nowowiejskiego. Podniosły ton poezji Juliusza Słowackiego sugestywnie podanej przez Grzegorza Eckerta oraz gra znakomicie dysponowanego klarnecisty Romana Widaszka wprawiła wszystkich w kontemplacyjny nastrój, którego przedłużeniem było Concerto-Notturno na skrzypce (solista Jarosław Żołnierzyk, koncertmistrz Orkiestry) i orkiestrę smyczkową Mikołaja Góreckiego (syna Henryka Mikołaja). Kompozycja ta przypomniała entuzjazm wywołany prawykonaniem Trio Concerto na klarnet, róg, fortepian i orkiestrę smyczkową Mikołaja Góreckiego, podczas finałowego koncertu festiwalu w roku 2015.

Festiwal 2017 również miał „swe” światowe prawykonanie – był nim utwór Jerzego Kornowicza Sceny z Witkacego. Słynący  z  kontrowersyjnych pomysłów kompozytor, łączący często muzykę z literaturą i trans-gatunkowością skomponował utwór na smyczki, instrumenty tradycyjne, głosy i akcję teatralną. Przed wykonaniem przedstawił ideę, która legła u podstaw kompozycji: zamiarem było oddanie stanów ekspresyjnych wizji Witkacego – oryginalnego twórcy, filozofa i teoretyka sztuki w kontekście stereotypów góralszczyzny. To na wskroś nowoczesne dzieło, zgodnie z intencją autora zaskoczyło słuchaczy – nieczęsto widzi się muzyków orkiestrowych używających głosu i nietypowego instrumentarium w postaci  janczarów, biczy, okaryn i fletni. Niekonwencjonalny utwór oddawał swoistą oryginalność i chaos myśli Witkacego, a zakopiański koloryt kompozytor osiągnął poprzez użycie krowich dzwonków i wplecenie okrzyków „hej” do warstwy dźwiękowej dzieła.

Zwieńczeniem finałowego koncertu było wykonanie Obrazków z wystawy Modesta Musorgskiego – dzieła, które w kongenialnej instrumentacji Maurice Ravela jest sztandarową pozycją orkiestr symfonicznych na całym świecie. Aranżacja na orkiestrę smyczkową nie może konkurować z  bogactwem barw orkiestry symfonicznej, ale w każdym razie pozwala dostrzec możliwości, jakie drzemią w tym wspaniałym dziele fortepianowym rosyjskiego kompozytora XIX wieku. Agnieszka Duczmal, autorka aranżacji wspaniale poprowadziła swoją orkiestrę wzbudzając zachwyt zakopiańskiej publiczności. Mimo późnej pory, słuchacze niemilknącymi brawami wymusili jeszcze trzy bisy, prowadzone na przemian przez obie dyrygentki.

Kończąc relację z tegorocznego festiwalu nie mogę się oprzeć podsumowaniu ich słowami  największego uznania dla Towarzystwa Muzycznego im. Karola Szymanowskiego, za pomysłowość i uczynienie z Dni Muzyki Karola Szymanowskiego wielkiego wydarzenia artystycznego, godnego imienia największego po Chopinie kompozytora polskiego. Były one wszak centralnym wydarzeniem obchodów 40-lecia Towarzystwa obok wielu innych wydarzeń m.in. wystaw Uzdrowisko Zakopane, Polskie Davos, kolorowych grafik Joanny Tumiłowicz inspirowanych oratorium Stabat Mater Szymanowskiego, projekcji filmu w Kinie „Miejskim” Powrót Rogera... czyli ...Zdarzyło się w Palermo 11 lutego '92, zaś na dni 1-5 października zaplanowana została Międzynarodowa Konferencja Naukowa Karol Szymanowski w kulturze XX i XXI wieku Chapeau bas!

                                                                              Karol Rafał Bula