Przegląd nowości

Jabłoński do kwadratu

Opublikowano: poniedziałek, 14, sierpień 2017 08:33

Ten sam pianista Krzysztof Jabłoński gra komplety tych samych Etiud Chopina z opusów 10 i 25, w tej samej kolejności, ale na dwóch zdecydowanie różnych instrumentach. W serii białej NIFC ukazały się Etiudy na Steinway’u, w serii czarnej - na Erardzie z 1849 roku. To samo, ale nie tak samo, więc warto dokonać porównania.

Krzysztof Jab onski 768-232a

Na pierwszy rzut oka, jeszcze przed wysłuchaniem obu interpretacji, widać, że są Etiudy, które na Erardzie zajęły pianiście więcej czasu, ale są też takie, które zagrał szybciej. Taka konstatacja nie ma jednak dla oceny artystycznej większego znaczenia, zwłaszcza, że Etiudy Chopina nie są repertuarem, w którym można się ścigać w biegłości palców. Tutaj chodzi o coś poważniejszego, o zarysowanie w każdej z tych miniatur jakiegoś muzycznego obrazu, wydobycie treści estetycznej i emocjonalnej do czego doskonała technika pianistyczna jest tylko niezbędnym narzędziem kreacji. Krzysztof Jabłoński daje więc za każdym razem interpretacje maksymalnie pogłębione, dynamicznie zróżnicowane, wzbogacone rubatem, z silnie odciśniętą własną osobowością.


Może trochę szkoda, że nagrania obu cyklów chopinowskich Etiud nie zostały dokonane live podczas jakiegoś recitalu, ale są wynikiem kilkudniowych sesji nagraniowych dokonywanych w Studiu Koncertowym Polskiego Radia. Czarne” zajęły pianiście 4 dni a białe” tylko trzy. Mamy więc rejestrację maksymalnie wyczyszczoną, ale zapewne też sztucznie montowaną, sterylną akustycznie, choć nie zawsze naturalną w zamyśle interpretacyjnym.

CD Jab onski 1

Fortepian Erarda ma piękny dźwięk i swą oryginalnością bije na głowę Steinway’a, instrument jednak brzmi inaczej w zależności od rejestru. W dole przybiera barwę aksamitną, w górze jest dużo jaśniejszy, może być nawet bliższy w barwie klawesynowi. Ale to nie jest koniec różnic, bo z dołączonej do płyty książeczki dowiadujemy się, że choć instrument ten ma tak samo siedem oktaw jak współczesne fortepiany koncertowe, to jednak jego klawisze są minimalnie węższe, co pozwala na mniejsze rozwarcie palców pianisty przy grze oktawowej. Prof. Irena Poniatowska zwraca też uwagę, że klawisze zagłębiają się płyciej niż w fortepianach współczesnych, więc może to sprawiać większą łatwość w zachowaniu płynności pasażów czy podwójnych tercji. Może, ale nie musi, bo przecież współcześni wykonawcy przez całe życie ćwiczą te wszystkie techniczne figuracje na klawiaturach nieco szerszych i zapadających się głębiej.  Zmiana instrumentu to zarazem zmiana przyzwyczajeń. W interpretacjach poszczególnych Etiud nie dostrzega się, aby poszczególne utwory sprawiały pianiście większą trudność gdy gra na Erardzie, ale można zauważyć, że wyraźnie tonuje on swoje wirtuozowskie zapędy, których w analogicznych sytuacjach nie hamuje przy grze na Stainway’u. Dla przykładu brawurowe zakończenie Etiudy Ges-dur op. 10 Vivace w wersji na Erarda przechodzi prawie nie zauważone, jakby artysta obawiał się, że zabytkowy fortepian mógłby nie wytrzymać tak silnej ingerencji palców. Podobne różnice widać wyraźnie przy porównaniu Etiudy Rewolucyjnej c-moll Allegro con fuoco. W wykonaniu na Steiway’u pianista „idzie na całość”, ale i na Erardzie ów charakterystyczny utwór ma wystarczająco dużo ognia, choć napięcie dozowane jest w sposób bardziej wyrafinowany. Podobne wrażenie odnosi się po wysłuchaniu „drugiej rewolucyjnej” czyli Etiudy nr 11 z op. 25 a-mollFortepian historyczny nie robi tutaj wrażenia ubogiej krewnej w zestawieniu ze współczesnym.


Prof. Irena Poniatowska sugeruje, że Erard jest wygodniejszy dla pianistów przy grze arpeggiowej, np. w Etiudzie Es-dur z op. 10 nr 11. W wykonaniu Krzysztofa Jabłońskiego obie wersje mają piękne arpeggia, co odnosi się też do Etiud z podobnym efektem w opusie 25, rzecz w tym, że na Steinway’u wszystkie dźwięki słychać w idealnym porządku, niczym perełki nanizane na żyłkę, na Erardzie zaś są one niekiedy trochę zamazane, przydymione, a przez to nieco tajemnicze.

CD Jab onski 2

Wszelkie akrobacje pianistyczne lepiej i wyraźniej można wysłyszeć na fortepianie współczesnym, bo wprowadzane tutaj innowacje miały właśnie na celu doprowadzenie do idealnego wyrównania artykulacji poszczególnych dźwięków, czy to tworzących melodię czy w składzie akordów. Na tym tle bardzo interesujące jest porównanie  interpretacji dwóch większych Etiud Chopina z opusu 25, będących w zasadzie małymi poematami, które po ruchliwych i niekiedy dramatycznych wstępach zaskakują w części środkowej uroczą liryczną melodią, by na zakończenie wrócić do początkowego niepokoju. Chodzi tutaj zwłaszcza o Etiudę e-moll Vivace, często pojawiającą się w programach kandydatów Konkursów Chopinowskich. Jej trochę mniej popularną, ale bardziej burzliwą „siostrą” jest Etiuda h-moll Allegro con fuoco. W obu przypadkach kontrasty między częściami skrajnymi i środkiem zostały złagodzone w wersji na Erarda, jednak to nie znaczy, że piękno melodii i cudowne piętrzenie emocji zostały tutaj zaprzepaszczone. I jeszcze uwaga dotycząca wykonań najkrótszej Etiudy Chopina, Ges-dur z op. 25, której wesoły, skoczny przebieg stał się zachętą dla niezłych opracowań jazzowych. Otóż odnosi się wrażenie, że więcej jazzowego wdzięku uzyskuje pianista w wykonaniu na Erardzie, niż na fortepianie współczesnym. Może po prostu jazz jest tutaj także „zjawiskiem historycznym”? A może wykonawca zasugerował się wykonaniami ragtimów na starych, nieco rozstrojonych pianinach? Artystycznie Etiudy w białej i czarnej edycji są niezależnymi od siebie skarbami sztuki pianistycznej. Krzysztof Jabłoński w odróżnieniu od niektórych innych pianistów nie forsuje dźwięku w grze na fortepianie historycznym, nie doprowadza strun do brzęczenia, dostosowuje siłę wyrazu do nieco ograniczonych możliwości technicznych instrumentu, tak aby nie tracić ogólnego oczarowania samą muzyką. W tym kontekście obie płyty z Etiudami Fryderyka Chopina są dla siebie wartościowym uzupełnieniem.

                                                                     Joanna Tumiłowicz