Przegląd nowości

Raymond Duffaut – całe życie dla opery

Opublikowano: poniedziałek, 26, czerwiec 2017 19:22

Raymond Duffaut urodził się w 1941 roku w Awinionie i to tutaj ukończył studia ekonomiczne, a następnie rozpoczął pracę jako radca prawny. Jego prawdziwą pasją była jednak sztuka liryczna. Już od najmłodszych lat oglądał spektakle operowe, interesował się śpiewakami i dyrygentami, konsekwentnie poznawał repertuar.

Raymond Duffaut

Żeby chociaż częściowo zbliżyć się do tej dziedziny sztuki, niezależnie od swojego zawodu, nawiązał współpracę z lokalną gazetą, publikując w niej recenzje z kolejnych realizacji w miejscowym teatrze operowym. W 1972 roku został zauważony przez dyrektora słynnego Festiwalu w Awinionie Paula Puaux, następcy Jeana Vilara, który zaangażował go na stanowisko administratora.


Dwa lata później, po odejściu ówczesnego dyrektora tamtejszej Opery na emeryturę zaproponowano tę funkcję właśnie Raymondowi Duffaut, który początkowo miał pewne obiekcje z tego względu, że jego ojciec był merem rzeczonego miasta. Nie chciał, aby uważano, iż to ten fakt, a nie jego kompetencje, zaważyły na złożonej mu propozycji. Ostatecznie przyjął ofertę i w roku 1974 stanął na czele Opery w Awinionie, kierując jej działalnością – z małą przerwą – aż do dzisiaj. Ta data wyznaczała początek jego trwającej już ponad czterdzieści lat przygody ze sztuką operową. Warto zresztą dodać, że w uznaniu jego talentu w roku 1981 powierzono mu też szefowanie prestiżowemu i znanemu na całym świecie Festiwalowi Chorégies d’Orange, poświęconej operze i muzyce klasycznej manifestacji, organizowanej co roku w antycznym teatrze na południu Francji. Na marginesie trzeba zaznaczyć, że przed rokiem zrezygnował on z tego stanowiska na skutek braku zrozumienia ze strony lokalnych władz, które zostały zdominowane przez skrajną prawicę. W roku 1996 Duffaut został mianowany przewodniczącym Francuskiego Centrum Promocji Lirycznej, którego misja polega na wspieraniu młodych śpiewaków na początku ich trudnej drogi artystycznej. Jest też wiceprzewodniczącym Stowarzyszenia Oper Francji i doradcą artystycznym już nie tylko wspomnianej placówki w Awinionie, ale także Opery w podparyskiej miejscowości Massy. To wszystko świadczy o tym, jak ważną rolę odgrywa Raymond Duffaut we francuskim – i nie tylko – pejzażu sztuki lirycznej. Uznanie wzbudza jego ogromne zaangażowanie na wspomnianym już polu promowania młodych adeptów śpiewu operowego. Duffaut cieszy się, że w jego kraju wyrosła pokaźna już grupa doskonałych artystów, w czym sam ma zresztą niemały udział. Jego zdaniem większość z nich posiada niezwykle ważne dziś w wykonawstwie operowym zalety: wyczucie stylu, muzykalność, doskonałą dykcję czy znajomość języków obcych. I chociaż brakuje jeszcze we Francji wybitnych wykonawców ról wagnerowskich czy śpiewaków specjalizujących się w grands opéras Verdiego, to przecież i tak są oni bardzo cenieni na świecie w innego typu repertuarze, imponując walorami artystycznymi, których poprzedniemu pokoleniu śpiewaków francuskich często brakowało. Raymond Duffaut słusznie jednak zauważa, że nie wystarczy zapewnić młodym muzykom odpowiedniego wykształcenia, jeśli później nie daje się im szansy na regularne występowanie przed publicznością i to przecież niekoniecznie od razu w pierwszoplanowych rolach. Ale to wymaga oczywiście gotowości dyrektorów teatrów do podejmowania pewnego ryzyka, bez którego wszakże nie ma mowy o przyszłości i rozwoju. Duffaut oburza się też na fakt, że zbyt często zdarzają się takie sytuacje, że w produkcjach wielu teatrów operowych we Francji (utrzymywanych przecież przez podatników) pojawiają się obsady złożone wyłącznie ze śpiewaków przybywających zza granicy. A dzieje się tak nawet w przypadku pozycji z rodzimego repertuaru. Zarazem dyrektor przyznaje, że sytuacja artystów lirycznych jest obecnie trudniejsza niż w przeszłości. Wynika to z ograniczeń finansowych, które sprawiają, iż podczas krócej trwających sezonów wystawia się mniejszą liczbę przedstawień. Ponadto francuscy artyści muszą stawiać czoła konkurencji śpiewaków anglo-saksońskich i tych przybywających z Europy Wschodniej oraz – w mniejszym stopniu – z Korei Południowej i Japonii.


16 czerwca ten, za którego sprawą szerokie rzesze miłośników opery i muzyki (jak obliczono było ich cztery miliony) mogły się przez dziesiątki lat wzruszać kreacjami liczonych już w tysiącach artystów, jakich do kierowanego przez siebie teatru zapraszał Raymond Duffaut, stał się bohaterem uroczystego i niezapomnianego wydarzenia muzycznego. Przebiegało ono pod hasłem: „Noc w operze”. Otóż ponad czterdziestu solistów (niektórzy z nich zawdzięczają dyrektorowi Opery w Awinionie swoją karierę), miejscowa orkiestra, chór, balet oraz zespół dziecięcy przygotowali pod okiem aż pięciu dyrygentów specjalny program operetkowo-operowo-koncertowy, który miał na celu uhonorowanie całej działalności Raymonda Duffauta. Wśród pojawiających się na scenie osób znaleźli się tak wybitni soliści jak Sylvie Brunet-Grupposo, Karine Deshayes, Natalie Dessay, Julie Fuchs, Ermonela Jaho, Nathalie Manfrino, Wojtek Śmiłek, Marie-Ange Todorovitch czy Béatrice Uria-Monzon, zaś za pulpitem dyrygenckim stawali Luciano Acocella, Alain Guingal, Samuel Jean, Dominique Trottein i Jean-Yves Ossonce. Wszyscy oni pragnęli dać wyraz swojej sympatii, podziwu i wdzięczności dla tego, który zawsze ich wspierał, angażował do pasjonujących projektów artystycznych, który jednocześnie z życzliwością i zrozumieniem umiał im doradzać i udzielać cennych wskazówek merytoryczno-artystycznych. O programie tego niezwykłego, a trwającego do późnych godzin nocnych wieczoru decydowała wrażliwość i upodobania każdego z wykonawców. I tak podczas utrzymanej w lekkim stylu i poświęconej operetce części pierwszej rozbrzmiewały arie i fragmenty instrumentalne z kompozycji Jacques’a Offenbacha (Życie paryskie, Piękna Helena, Périchole), z Cyrulika sewilskiego Rossiniego, Les Mousquetaires au couvent (Muszkieterowie w klasztorze) Louisa Varneya, Wesołej wdówki Franciszka Lehàra i Thaïs Jules Masseneta. W części drugiej słuchaliśmy między innymi fragmentów z Pajaców Leoncavallo, Carmen Bizeta, Makbeta i Simona Boccanegry Verdiego, Juliusza Cezara Haendla, Cyganerii Pucciniego, Fausta Gounoda czy Don Quichotte’a i Manon Masseneta. Tym razem artyści występowali z towarzyszeniem fortepianu, co stwarzało bardziej intymną atmosferę. W ostatniej, czyli trzeciej części tego trwającego ponad sześć godzin koncertu arie z Poławiaczy pereł Bizeta, Purytanów Donizettiego, Toski Pucciniego, Samsona i Dalili Saint-Saënsa sąsiadowały z popisowymi numerami z Krainy uśmiechu Franza Lehara czy Wielkiej księżny Gerolstein Offenbacha. W pewnym momencie do programu wstawiona została w ostatniej chwili wzruszająca niespodzianka w postaci króciutkiego występu liczącego sobie już ponad osiemdziesiąt lat belgijskiego barytona Michela Tremponta, który niegdyś odnosił pamiętane do dzisiaj sukcesy na wielu europejskich scenach. Warto jeszcze dodać, że do tego wspaniałego homagium złożonego Raymondowi Duffaut dołączyła miejscowa grupa baletowa, prezentując przygotowane specjalnie na tę wyjątkową okazję układy choreograficzne. Na zakończenie składająca się ze znanych osobistości świata muzycznego, dziennikarzy oraz wiernych bywalców Opery w Awinionie publiczność zgotowała wyraźnie poruszonemu bohaterowi owego niecodziennego wydarzenia standing ovation. Wszyscy mieli świadomość, że wraz z jego odejściem z rzeczonego teatru zamyka się pięknie zapisana karta francuskiego życia operowego.

                                                                             Leszek Bernat