GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościFestiwal muzyki komnatowej w Łańcucie z klasykami wiedeńskimi w roli głównej
Strona 2 z 5
Ostatnia część w formie ronda stanowi swoiste perpetuum mobile, doskonale nadające się na efektowne zwieńczenie programu, choć dyrygent nie forsował przesadnego tempa. Na słowa uznania zasłużyły waltornie, gra na których nie musi być ruletką, czy właściwie zastroją czy nie. Pierwszy z trójki klasyków tworzył muzykę absolutną, ale w tradycji europejskiej naiwny odbiór każe we wszystkim doszukiwać się pierwiastków przedstawiających, stąd do LXXXIII Symfonii g-moll Hob. I:83 przylgnął podtytuł „Kura” od rzekomych figur onomatopeicznych, których dosłuchiwano się w przebiegu inicjalnego Allegro spirito. Tę drugą z sześciu symfonii paryskich, po mozartowsku nie poprzedza wolny wstęp, lecz od razu przechodzi się ad rem, czyli do ekspozycji tematów i ich przetworzeń, co zostało wyraziście zarysowane i przeprowadzone przez dyrygenta. W Andante za to pozwolono sobie na dość gwałtowne kontrasty dynamiczne.
Menuet, jak zazwyczaj u tego kompozytora bywa, odznacza się swoistą chropowatością, przywodząc „na ucho” bardziej rytmy biesiadne niż atmosferę dworskiej sali balowej, która dochodzi do głosu dopiero w środkowym triu, zagranym ze znaczną lekkością, z solo skrzypcowym w wykonaniu koncertmistrzyni zespołu na tle pizzicata pozostałych smyczków. Do muzyki programowej można natomiast bez wątpienia zaliczyć Suitę G-dur „Don Kichot” TWV 55:G10 Georga Philippa Telemanna, w której kompozytor zastosował wiele ilustracyjnych efektów dźwiękonaśladowcznych, zachowując jednocześnie pewien ironiczny dystans względem sugerowanych przez nie wizji. W groteskowym Przebudzeniu się Don Kichota w delikatne pociągnięcia smyczków wdzierają się pozornie nieskoordynowane pasaże klawesynu. Z kolei Walka Don Kichota z wiatrakami wymaga gry naznaczonej do pewnego stopnia hałaśliwością, a Galop Rosynanta odwołuje się do obsesyjnie powtarzalnych figur rytmicznych, mających przywołać wrażenie jednostajnego pędu. W utworze tym, otwierającym wieczór z jej udziałem, Orkiestra Kameralna Wratislavia w równej mierze tworzyła tego rodzaju obrazy dźwiękowe, co bawiła się zawartymi w nich pierwiastkami humorystycznymi jak w ogniwie zatytułowanym Oszukany Sancho Pansa. Koncert ten w znacznej mierze upłynął pod znakiem sztuki wiolonczelowej. W interpretacji Iwana Monighettiego usłyszeliśmy dwa koncerty na ten instrument, szkoda tylko, że zestawiono je bezpośrednio po sobie, zamiast rozdzielić przerwą.Koncert wiolonczelowy G-dur RV 413 Antonia Vivaldiego to jeszcze świat baroku, ale solowa partia jest dość rozbudowana i wymagająca technicznie, choć zarazem, zgodnie z duchem epoki, niezbędnym jest wspólne muzykowanie z towarzyszącym zespołem. Więcej pierwszoplanowego pierwiastka popisowego odnaleźć można w należącym już do klasycyzmu Koncercie wiolonczelowym D-dur G. 479 Luigi Boccheriniego. Instrumentaliście przychodzi też w większym stopniu cieszyć ucho słuchacza rozległymi kantylenami, w których dochodzi do głosu ekspresyjny, głęboki tembr wiolonczeli, który w przeważającej mierze zadecydował o wyeliminowaniu przez nią rywalki z grupy viol, a mianowicie tej da gamba, mającej na dodatek tendencję do szybkiego rozstrajania się. Mnie osobiście najwięcej satysfakcji dostarczyła zagrana ciepłym tonem o ciemnym zabarwieniu kadencja pod koniec środkowego Adagia. Również w drugiej części wieczoru można się było napawać brzmieniemtego instrumentu, a to z uwagi na jego sola w wykonaniu Lidii Grzanki-Urbaniak w Moderato, początkowym ogniwie I Sonaty smyczkowej G-dur Gioacchino Rossiniego. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |