Przegląd nowości

Dobra zmiana Zenona Laskowika

Opublikowano: poniedziałek, 05, czerwiec 2017 07:00

Zenon Laskowik od niepamiętnych czasów związany jest z Poznaniem, ale urodził się na Białorusi w ostatnich dniach wojny, maturę zdawał w Międzyrzeczu, a Akademię Wychowania Fizycznego ukończył już w Poznaniu. Wtedy zobaczyłem go po raz pierwszy w uczelnianym kabarecie „Klops”. Był instruktorem sportowym na obozach studenckich w Rowach, którymi wówczas kierowałem. Zamiast prowadzić poranną gimnastykę, chodził od namiotu do namiotu opowiadając słynną później Mamuśkę, czym rozbudzał i rozbawiał brać studencką lepiej, niż jakimikolwiek ćwiczeniami fizycznymi.

Wkrótce potem z Krzysztofem Jaślarem założyli kabaret „Tey” działający początkowo w ramach Estrady Poznańskiej, gdzie byłem wówczas kierownikiem artystycznym. Przygarnęli do siebie Żuża Zembrzuskiego, wieloletniego teatralnego epizodystę, którego znał i kochał cały Poznań za pozasceniczną osobowość, specyficzny lokalny dowcip i kilka monologów w poznańskiej gwarze, recytowanych przy każdej okazji.

W swej długiej karierze Laskowik – poza Jaślarem i Żużem – współdziałał z Januszem Rewińskim, Bogdanem Smoleniem (niezrównany duet kabaretowych przeciwieństw), a po latach z Jackiem Fedorowiczem i Waldemarem Malickim (znakomita „Filharmonia Dowcipu”).W Poznaniu grywał kolejno na Masztalarskiej, w sali teatralnej dawnego WZ, w kinie Apollo, a obecnie w Teatrze Muzycznym przy ul. Niezłomnych.

Swymi nowymi programami nie rozpieszcza zbytnio wielkopolskich krajan, pojawiając się nad Wartą najwyżej raz w miesiącu. Czyni to po kilkunastoletniej przerwie w karierze, kiedy to dla relaksu, kontrastu i terapii postanowił zostać listonoszem.

Co jest istotą sztuki uprawianej przez tego niezwykłego artystę? Niewątpliwie unikalny talent w obserwowaniu ludzi, otoczenia i szerszych zjawisk społecznych, a następnie fenomenalna zdolność prezentowania tego wszystkiego poprzez pryzmat dowcipnych monologów, scenek i skeczy.

Powie ktoś, że czynią tak niemal wszyscy artyści kabaretowi. Ale u Laskowika zamiar rozbawienia publiczności podparty jest głębszą refleksją, błyskotliwymi skojarzeniami, a przede wszystkim tak cennymi przymiotami osobistymi, jak spontaniczna umiejętność nawiązywania kontaktu z widzem, chwilami satyra ostra, ale zawsze równoważona poczuciem taktu i umiaru.


Od lat tworzone przez niego teksty cechuje ciągle ewoluujący talent literacki, elementarne poczucie patriotyzmu, przy ostrym napiętnowaniu tego, co dzieje się w życiu publicznym, instynktowna dbałość o formę i przenikliwość w obserwacji wybranych zjawisk.

Mając świadomość tego wszystkiego wybrałem się na najnowszy – ciągle aktualizowany – program Zenona Laskowika pt. Dobra zmiana. Na widowni nobliwa publiczność, głównie z pokolenia naszego kabaretowego już klasyka, chętnie poddająca się jego zabiegom na współdziałanie na linii widownia-scena. Laskowik aranżując crescendo (narastanie) dynamiki programu, jawi się osobowością zawsze pełną uroku osobistego i niemal chłopięcego wdzięku. Na tle współczesnych trendów kabaretowych cechuje go niezmiennie elegancja, mistrzowskie opanowanie rzemiosła estradowego i odważne wcielenia aktorskie, zwłaszcza w scenach z wysokiej klasy partnerami.

Tym razem byli nimi nimi Jacek Fedorowicz (m.in. wspaniały autorski monolog o pamiątce narodowej), Adrianna Biedrzyńska (ciągle młoda, urodziwa, wszechstronna, pięknie śpiewająca) oraz równie dobrze zapamiętani Grzegorz Tomczak i zespół muzyczny „Promile”.

W zmieniających się często formach scenicznych Laskowik od przeszło półwiecza komentuje – niby Wyspiański – życie publiczne, wady narodowe, wydarzenia polityczne, cechy osobowościowe prominentnych postaci i absurdalne sytuacje z naszego życia w ujęciu kabaretowym. Czyni to odważnie, bezkompromisowo, ze wspaniałym poczuciem humoru i bystrą przenikliwością. Pojawiając się ze swym przesłaniem przed kilkoma już pokoleniami Polaków stał się ostoją sprzeciwu wobec licznych negatywnych zjawisk towarzyszących naszej rzeczywistości. Napiętnując je, zamiast wpędzać we frustrację, za każdym razem prowokuje do śmiechu i rozbawienia, ale również do rzetelnej refleksji i zadumy.

Tak trzymać również w następnym pięćdziesięcioleciu, Mistrzu, Wieszczu, Klasyku polskiego kabaretu.

                                                                         Sławomir Pietras